„Kto nas odwiedzi” czyli noc sylwestrowa w pewnym zamku

Noc sylwestrowa, stary zamek i dwoje jego lokatorów. Dwoje żywych w każdym razie, ponieważ – jak się okazuje – budowla już od kilku lat w tę wyjątkową noc jest nawiedzana przez zjawy z zaświatów; pastor, lekarz oraz notariusz. Wszyscy niegdyś bywali gośćmi Milady (Jadwiga Jankowska-Cieślak), dzisiaj wracają, aby w końcu rozwiązać zagadkę śmierci męża Milady, hrabiego Eryka.

Z powyższego opisu można spodziewać się gotyckiego, mrocznego kryminału. Kolacja obficie zakrapiana alkoholem rozpoczyna się czymś w rodzaju seansu spirytystycznego, w którym kamerdyner wciela się w nieżyjących już przyjaciół hrabiny. Okazuje się to jednak rytuałem, odgrywanym na potrzeby Milady, która stara się wyjaśnić okoliczności śmierci swego drogiego małżonka. Przedstawienie bardzo szybko porzuca konwencję dreszczowca (nawet jej nie przywdziewając tak naprawdę) i kieruje się w stronę farsy, a chwilami nawet operuje środkami wyrazu komedii slapstikowej. Przede wszystkim jednak opiera się na komedii charakterów; co prawda na scenie jest jedynie dwóch aktorów, ale w sumie przed widzami pojawia się aż pięć postaci. Jan Peszek gra równocześnie aż cztery role. Wciela się w kolejne postacie; najpierw jest przygarbionym nieco, wyraźnie nadużywającym alkohol lekarzem, następnie mędrkującym notariuszem, aby w końcu stać się świętoszkowatym kapłanem. A w między czasie, pomiędzy jednym wcieleniem a drugim, z powrotem odzyskuje osobowość kamerdynera.

Choć narrator na początku przedstawienia zapowiada, że kamerdyner Jan będzie wcielał się w kolejnych gości, to robi on to tak doskonale, że nie jest do końca jasne, czy jest on w istocie tylko świetnym aktorem, czy jednak w trakcie nocy sylwestrowej dzieje się coś więcej, coś „o czym się filozofom nie śniło”. Jego zachowanie wskazywałoby na to, że został on opętany przez duchy gości. Albo też odgrywa przedstawienie przed nie do końca chyba w pełni władz umysłowych Milady. Czynności, które wykonuje, słowa, gesty odsłaniają powoli prawdę o tajemniczych wydarzeniach z przeszłości oraz o postaciach, które brały w nich udział, ale nigdy do końca. Nie wiadomo, czy śmierć hrabiego była zwykłym atakiem serca, który może się wydarzyć, czy jednak czymś więcej.

Kto nas odwiedzi jest spektaklem zabawnym i bez wątpienia przedstawienie jest dźwigane przez doskonałe kreacje Jana Peszka oraz Jadwigi Jankowskiej-Cieślak; a przede wszystkim brawurową grą tego pierwszego. Krakowski aktor doskonale wciela się w kolejnych gości hrabiny, przechodząc swobodnie z jeden postaci w drugą, krążąc między miejscami przy stole, w których oni zostali rozmieszczeni. A że cały ten alkohol, który Milady nakazuje rozlewać gościom spożywa sam kamerdyner, to staje się on coraz bardziej pijany. Rola kamerdynera wymagała od Peszka kunsztu aktorskiego, ponieważ musiał grać aż trzy role i każda z jego postaci wraz z upływem czasu musiała stawać się „pijana” na swój i kamerdynerski sposób. Nie sposób nie spostrzec i nie wspomnieć o tym, że rola kamerdynera była również bardzo wymagająca fizycznie. Kondycji panu Janowi pozostaje jedynie zazdrościć.

Z całą pewnością to właśnie kamerdyner jest najważniejszą postacią przedstawienia. Jest katalizatorem wydarzeń, to on kieruje też hrabiną i jej tokiem myślenia. Wydaje się, że on sam wie więcej na temat hrabiego, niż jego żona. Być chce delikatnie podsunąć leciwej już Milady rozwiązanie dręczących ją wątpliwości. A może wszystko, co się dzieje na scenie jest tylko wytworem chorej na demencję wyobraźni kobiety, która nie może przyjąć do wiadomości, że jej goście już od kilku lat nie żyją. Spektakl nie daje jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, podsuwa jedynie tropy, a ostatecznie to widz będzie musiał sam zdecydować.

Kto nas odwiedzi jest świetną komedią, przy której widzowie doskonale się bawią. Jedynym mankamentem może być to, że fabuła nie jest za bardzo skomplikowana, a w przedstawieniu zostało wykorzystanych sporo ogranych już wybiegów i klisz; chwilami zbyt przewidywalnych. Jednakże w ostatecznym rozrachunku można na to przymknąć oko i śmiać się z wyczynów kamerdynera Jana.

 

Tekst ukazał się pierwotnie w portalu Teraz Teatr

Rafał Siemko
Autor jaki jest, każdy widzi. Absolwent filologii polskiej, na co dzień pracuje w branży ubezpieczeniowej. Wielbiciel Metalliki, poezji Herberta, Miłosza i Szymborskiej oraz prozy Camusa i Vargasa-Llosy.
Skąd nazwa bloga? Rano czytam, później idę do pracy; po pracy gram na gitarze albo w piłkę nożną. A czas na pisanie znajduję jedynie w nocy. Aktualnie mieszkam w Monachium.
Rafał Siemko on Blogger

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *