Akty stalinowskiego terroru nie wynikały z tekstów czy idei. Reżimy komunistyczne były różne, powstawały w konkretnych miejscach i w konkretnych uwarunkowaniach geograficzno-socjologicznych. Socjalizm stalinowski był podporządkowany planowi stworzenia nowego człowieka. Aby to zrobić, należało zmienić „zacofany”, wielonarodowościowy kraj w sferę jednolitą społecznie i kulturowo. Dla władzy bolszewickiej istniała tylko jedna interpretacja świata – ta, którą reprezentowała ona sama. Partia nie wygłaszała znanych prawd, ale sama je ustanawiała. Kto się sprzeciwił, był zdrajcą. Najprostszą i najskuteczniejszą metodą dyscyplinowania społeczeństwa oraz utrzymywania go w lęku był terror.
Stalin przez długi czas jest w książce niewidoczny. Tak, jakby autor chciał udowodnić, że paradoksalnie stalinizm zaczął się na długo przed Stalinem. Wprowadzenie tego ustroju rozpoczęli bowiem czerwoni bolszewicy zaraz po Wielkiej Wojnie, przygotowując grunt na przybycie wodza. Stalin bardzo dobrze się wpasował w nowy ustrój pozwalający realizować jego krwawą wizję władzy. Baberowski zarysowuje potężne tło społeczno-polityczne Rosji bolszewickiej, w której młody Gruzin miał dojść do władzy. Badacz nie rekonstruuje samego procesu zdobycia stanowiska I sekretarza przez satrapę. Przywołuje i wyjaśnia sens przemian, które zaszły w Rosji lat 20. i 30., próbę wyhodowania wiernego i posłusznego władzy „nowego człowieka”, który spełniałby jej polecenia bez żadnych wątpliwości. Wrogów należało demaskować i denuncjować. A że wróg istniał tylko w wyobraźni bolszewików, to ich liczba wciąż się zwiększała. Tylko po akcji kolektywizacji rolnictwa to miano otrzymało kilka milionów ludzi.
Dla Stalina i jego przyjaciół wojna była życiowym spełnieniem, ponieważ bezkarnie mogli ranić i zabijać. Wydaje się, że nigdy w życiu nie byli szczęśliwsi niż w czasach wojny domowej, kiedy trwały krwawe walki i masowo ginęli ludzie. Gwałt stanowił eliksir życia stalinowskich funkcjonariuszy, którzy swoją karierę umacniali na wojnie domowej. Sławę i cześć utożsamiali z bogatymi łupami, zniszczonymi krajobrazami i liczbą zabitych wrogów[1].
Należy pamiętać o tym, że stalinizm nie rozpoczął się ze względu na wybuch II wojny światowej. Reżim komunistyczny doszedł do władzy w latach 30., siejąc terror i spustoszenie w całej Rosji. Z głodu i w wyniku procesów politycznych umierały wtedy miliony ludzi. Sceny, które można było zaobserwować w rosyjskich wsiach, były istnie dantejskie, dzisiaj wręcz nie do wyobrażenia.
Poszukiwanie wewnętrznych wrogów knujących przeciwko władzy było obsesją Stalina rozrośniętą do monstrualnych rozmiarów. Była to wręcz chorobliwa mania prześladowcza. Wierzył, że wszyscy – nawet najbliżsi współpracownicy – czyhają na jego życie. Stąd też wynikający z tego terror osiągał rozmiary dorównujące jego paranoi. Panująca atmosfera sprawiła, że poplecznicy dyktatora mogli kreować nawet takie historie, które można by uznać za całkowicie absurdalne, ale dawano im wiarę.
Stalinizm był dyktaturą podporządkowania, które w wojnie skierowanej przeciw własnemu narodowi przekroczyła wszelkie granice. Dyktaturę tę zrodziła nie idea, lecz powstała sytuacja. Kto stosuje przemoc wobec innych, ma przewagę, jeśli okoliczności pozwalają, by śmierć i zadawanie cierpień usprawiedliwić przed podobnymi sobie jako zło konieczne. Tylko w atmosferze totalnej samowoli i niepewności mogło się udać Stalinowi wcielić w czyn pragnienie władzy absolutnej i dać upust przyjemności, jaką znajdował w zadawaniu cierpienia. Bolszewicka kampania przeciw starej Rosji otworzyła tamy, którymi popłynęła gwałtowna fala przemocy. Nieustanne poczucie zagrożenia i represje, którym na każdym kroku podlegali ludzie, zmieniły w nich ocenę moralną tego typu sytuacji i przyzwyczaiły zarówno sprawców, jak i ofiary do życia, w którym przemoc staje się normą[2].
Tytuł książki chyba powinien być inny. Jeżeli ktoś się spodziewa, że Stalin. Terror absolutny to biografia dyktatora, przyjdzie mu się zdziwić. Baberowski podejmuje bardzo mało wątków z życia Stalina i jedynie w perspektywie Stalina jako wodza, a nie prywatnego człowieka. Jest to wstrząsająca monografia opisująca życie codzienne w prywatnym folwarku dyktatora, którym była wówczas Rosja. Codzienność wypełniona strachem, terrorem, głodem i śmiercią. Tytuł książki powinien raczej brzmieć: Stalinizm. Terror absolutny. Obserwacja rzeczywistości pod rządami Stalina przypomina lekturę groteskowej książki o pobycie w szpitalu psychiatrycznym. Ogrom absurdu, psychozy i manii prześladowczej jest wręcz nie do ogarnięcia dla zdrowego umysłu i wydaje się zbyt przerysowany, wręcz karykaturalny, aby był prawdziwy. A jednak tak było w rzeczywistości.
Za puentę niech posłuży relacja z tego, co się działo 1 marca 1954 roku. Tego dnia Stalin przebywający w swojej daczy w Kuncewie doznał wylewu krwi do mózgu. Przez wiele godzin leżał nieprzytomny, w przemoczonej pidżamie, w swoim pokoju, ale ochrona nie odważyła się wejść do pokoju bez zezwolenia. Sam Stalin nie był w stanie takiego pozwolenia udzielić. Dopiero wieczorem przybyli członkowie Biura Politycznego. Na jakąkolwiek pomoc było za późno. 5 marca Józef Stalin zmarł. Do ostatniej chwili życia budził w innych paniczny lęk.[3]
Jorg Baberowski, Stalin. Terror absolutny, przełożyła Urszula Poprawska, Prószyński i S-ka, Warszawa 2014.
Tekst pierwotnie ukazał się w portalu NoirCafe.pl
[1] Jorg Baberowski, Stalin. Terror absolutny, przełożyła Urszula Poprawska, Prószyński i S-ka, Warszawa 2014, s. 91.
[2] Tamże, s. 147.
[3] Por. Tamże, s. 529 – 532