Tomasz Michniewicz dosyć przewrotnie nadał swojej książce podtytuł, nazywając ją relacją z życia zwykłych ludzi. Okazuje się, że to, co dla jednych ludzi jest najzwyklejszym, dla innych jest dziwnym; co dla jednych codziennością, dla innych dostępne jako dość egzotyczna ciekawostka. Norma nie jest normą, a jedynie wariantem.
Bliski nam może być Casey ze Stanów Zjednoczonych, jak też Mika z Finlandii, znane naszym nastolatkom problemy może mieć też Juanita z Kolumbii. W o wiele bardziej nieznanym i zaskakującym świecie żyje Kanae, młoda kobieta zamieszkująca Japonię, a całkiem inne życie wiodą Reilly i Marggie z Afryki oraz Madhuri z Indii. Siedem różnych krajów, różnych światów, różnych żywotów, różnych problemów. Przynajmniej tak może się wydawać ale to kwestia złożona, o czym później.
Chrobot należy do literatury gatunku reportażu. Autor jednak nie przemawia w nim z perspektywy obserwatora. Przeciwnie – jest pozornie nieobecny, opowiada z perspektywy swojego bohatera, oddaje głos samym zainteresowanym. Mówi z ich perspektywy, nie ocenia, nie wartościuje. Wszelki komentarz jest zbędny; wypowiedzi bohaterów, zdarzenia z ich życia, myśli mówią same za siebie. W zasadzie autor pozostaje całkowicie niewidoczny.
Lektura książki na początku nie jest łatwa, trzeba w nią „wejść”, ponieważ tekst jest sfragmentaryzowany. Autor pozwala przemawiać każdej osobie na przemian, nie oddziela wyraźnie (na przykład rozdziałami) wypowiedzi poszczególnych osób ale umieszcza je jedna za drugą, bez zapowiedzi, bez większego – pozornie przynajmniej – porządku. Z początku można odnieść wrażenie, że zostaliśmy wrzuceni w sam środek chaosu, jednak taki (nie)porządek ma swój sens. trzeba tylko czytać uważnie, wówczas można zauważyć, że wszystko jest na swoim miejscu, poszczególne wątki zazębiają się i uzupełniają. Chrobot to siedem osób opowiadających o sobie, opisujących swój świat. Uderza to jak bardzo, niezależnie od uwarunkowań kulturowych, jesteśmy do siebie podobni, to, że mamy podobne cele w życiu, marzenia, dzielimy te same obawy. Przynajmniej na pewnym poziomie. Bo o ile każdy chce być w życiu szczęśliwy, każdy chce wieść normalne życie, to co w istocie oznacza to „szczęście” i „normalne życie”? Jak jest rozumiana chociażby „wolność” i „bezpieczeństwo”. Różnica w recepcji tych pojęć jest ogromna między choćby bliską nam geograficznie Finlandią, a ogarniętym niepokojem i stojącym na progu wojny domowej Zimbabwe. I tu właśnie tkwi cała istota tej książki.
Każdy z bohaterów Michniewicza stanowi w zamyśle miniaturę losu przedstawiciela swojego kręgu kulturowego. Poprzez ich historię dowiadujemy się o tym co jest ważne dla nich oraz ich pobratymców, jak wygląda ich młodość, jak i kto kształtuje ich priorytety na przyszłość, jakie są ich obawy, o czym marzą. Z perspektywy jednostki czytelnik poznaje prawa i zwyczaje charakterystyczne dla danego kręgu kulturowego, danej społeczności. Autor wskazuje też (pośrednio oczywiście, ukrywszy się za swoimi bohaterami) mechanizmy rządzące nimi. Te formalne jak i te niepisane.
Pozostaje jeszcze pytanie: skąd tytuł książki. „Chrobot” według Słownika języka polskiego PWN to: „odgłos wywołany drapaniem, gryzieniem lub przesuwaniem (się) czegoś ciężkiego i twardego”. W książce to słowo pojawia się tylko kilka razy, autor nie pozostawia nawet tropów mogących naprowadzić na sens jego użycia jako tytułu. Każdy może oczywiście rozumieć go na własny sposób; ja sądzę, że być może chodzi o pewny zgrzyt w postrzeganiu wszystkich tych rzeczywistości jako występujących na tej samej planecie – kiedy porównujemy świat, który znają nastolatkowie z krajów rozwiniętych ze światem, który znają nastolatkowie z krajów trzeciego świata, to dostrzegamy, czujemy wewnętrznie, że coś jest bardzo nie w porządku. Czujemy jakiś zgrzyt świadomości, sumienia na myśl, że z jednej strony żyjemy w kraju, w którym jest służba zdrowia (jaka ona jest można się spierać… ale jest…), darmowa edukacja (znów: jak jest, taka jest…), bezpieczeństwo; a w tym samym czasie w Zimbabwe bezrobocie sięga 90%, pieniędzy nie ma, ponieważ wszystkie banknoty zostały wywiezione przez reżim u progu jego upadku. Kraj jest tak biedny, że nawet nie ma już czego ukraść. Dosłownie.
Wśród bohaterów nie ma osoby pochodzącej z Polski, czy to oznacza, że nasze społeczeństwo jest w niej nieobecne? Nic bardziej mylnego. Gwarantuję, że czytając książkę, każdy z nas będzie się zastanawiał, co robił w opisywanym momencie, na którym etapie swojego życia się znajdował. Można powiedzieć, że bohaterów jest jednak ośmiu – siedmioro, o których wspomniałem wcześniej oraz sam czytelnik.
Tomek Michniewicz, Chrobot. Życie najzwyklejszych ludzi świata,
Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2018