Mama to imię szympansicy. Gdybyśmy chcieli użyć w stosunku do niej ludzkich określeń, nazwalibyśmy ja matriarchinią albo nawet matroną (zgodnie z tradycyjną definicją, nawiązującą do Starożytnego Rzymu) pewnego rodu szympansów. Gdy umierała, profesor Jan van Hooff, jej długoletni opiekun, prymatolog z Uniwersytetu Utrechtu odwiedził ją, aby się z nią pożegnać. Czy wydarzyło się wówczas coś wyjątkowego? Tak. Co takiego? Aby się o tym przekonać, wystarczy wpisać nazwisko naukowca w wyszukiwarce Google. W wynikach pojawi się sugestia, że chodzi o łączne wyszukiwanie hasła: „Jan van Hooff and Mama”, a zaraz poniżej pojawią się pierwsze materiały filmowe, zapisy tego pożegnania. Włączcie film, wyłączcie w nim dźwięk i patrzcie. Co widzicie?
Frans de Waal, kolega po fachu Jana van Hoffa wziął ten właśnie poruszający obraz Mamy ściskającej van Hoofa i poklepującej go pocieszająco po plecach za punkt wyjścia dla swojej nowej książki. Stawia w niej odważną choć dla czytelników jego wcześniejszych czytelników wcale nie aż tak bardzo zaskakującą ani szokującą tezę mówiącą, że zwierzęta odczuwają te same emocje, które odczuwa człowiek. I nie zdradzam tutaj żadnej tajemnicy zbyt wcześnie; już sam tytuł sugeruje jaka będzie przewodnia teza książki.