„W mojej ojczyźnie, do której nie wrócę,
Jest takie leśne jezioro ogromne,
Chmury szerokie, rozdarte, cudowne
Pamiętam, kiedy wzrok za siebie rzucę”
Tytułowa „rzeka dzieciństwa” to Bug; a przynajmniej umownie. Autor jest z nią związany ze strony dziadków zarówno po mieczu jak i po kądzieli. Przyczynkiem do jej ponownego odkrycia jest podróż autora na zabajkalskie stepy, która jednak została przerwana wpierw przez nagły wybuch pandemii, a później atak Rosji na Ukrainę. Dlatego też mężczyzna musi teraz samotnie spędzać czas nad rzeką, nad którą w młodości spędzał wakacje.
Książka stanowi coś w rodzaju strumienia świadomości, ponieważ sentymentalna podróż do własnych źródeł jest tutaj jedynie pretekstem do opowiadań o gorzej bądź lepiej pamiętanych wyjątków z przeszłości, również traum pokoleniowych, jak też wikłania się w długie dygresje na temat współczesności – geopolityki i historiozofii. A to wszystko jest uzupełniane przemyśleniami na temat poezji Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego. Czytelnik czasami będzie zaskoczony nagłą zmianą wątku ale brak tu poczucia sztuczności, nieprzystawalności. W tym bezładzie myśli jest nadrzędny ład idei.
Świat przeszłości jest światem okrutnym, przesiąkniętym cierpieniem. portretując okrucieństwa świata. Nie mniej okrutny jest świat obecny. Pojawiają się widma przeszłości, koń bity do utraty oka, ale też kryzys uchodźczy na granicy z Białorusią, bitwy na Donbasie, rzeź Wołyńska, później Bełżec, w refleksji na którym posługuje się cytatami z poruszającej książki Płuczki. Poszukiwaczy żydowskiego złota Piotra Pawła Reszki. Świat pogranicza jest trudny w obyciu. W języku angielskim istnieje termin, który bardzo dobrze oddaje to, co wydaje się myśleć narrator: „hate-love relationship” i wydaje się, że taka właśnie jest książka, czy raczej refleksja Stasiuka o świecie nie tylko świecie dzieciństwa ale też teraźniejszym. I jest bardzo skomplikowany, wymyka się ocenom. Choć ostatecznie zrywa z Rosją, zabija w sobie tęsknotę za podróżami za Ural, i to dosyć wyraźnie, w swojej dość długiej inwokacji o Rosji, która nie potrafiąc równać do cywilizacji, postanawia ją zniszczyć. Która nie mogąc być wielką swoim rozwojem zadowoli się byciem wielką wśród zgliszczy tego, co było doskonalsze od niej.
Rzeka dzieciństwa to książka piękna, napisana pięknym językiem, odsłaniająca prawdę o świecie – choć jest daleki od sielanki i nierzadko okrutny, to wciąż jest też miejscem, w którym są te osoby i miejsca, które kochamy. Stasiuk odbywa podróż ale nie tylko w przestrzeni, również w czasie, nie tylko czasie chronologicznym ale też psychologicznym. Ale mimo wszystko determinantem jest to nieprzejednanie uczucie utraty.
Śpi w niebie moim to jezioro cierni.
Pochylam się i widzę tam na dnie
Blask mego życia. I to, co straszy mnie,
Jest tam, nim śmierć mój kształt na wieki spełni.”