Mam wrażenie, że aktualnie tendencja w pisaniu książek popularnonaukowych dąży ku dzieleniu swojej pracy na dwie części, wśród których pierwsza to repetycja materiałów z liceum, a druga to część „właściwa”, w której autor przedstawia i usiłuje udowodnić własną teorię. A przynajmniej taka strategia twórcza przeważała w ostatnio czytanych przeze mnie książkach (m.in. Demon w maszynie, Ewolucja piękna) i tak też jest z Historią naszej świadomości.
Szczególnie podobieństwa te dostrzegam z książką Demon w maszynie – tam też autor poświęcił dużą część swego wywodu na powtórkę podstaw swojej dziedziny, aby w ostatniej części wprowadzi i (usiłować) uzasadnić własną tezę. O tyle lepiej czyta się Historię naszej świadomości, że teza stawiana przez autora nie jest aż tak… dziwna(?) jak ta w Demonie…
Książka LeDoux jest też bardziej naukowa niż popularna. Wypełniona faktami, teoriami i tezami. Autor niestety zdecydowanie za mało czasu poświęca na wyjaśnianie stawianych tez. Nie zatrzymuje się też, aby zrobić jakiekolwiek podsumowanie; zakłada, że wszystko jest jasne i znane czytelnikowi. A tak niekoniecznie jest. Zaletą jest jednak to, że sama struktura książki jest uporządkowana i widać pewny nadrzędny ład, fakty i zagadnienia w niej podane są naprawdę ciekawe. Podsumowując (czego LeDoux nie robi nigdy) – treść: tak! Forma: nie!