Kiedy tylko przeczytałem, że najnowszą komedię Teatru Współczesnego w Warszawie wyreżyseruje Wojciech Adamczyk, reżyser hitu Najdroższy (najlepsza komedia grana aktualnie we Współczesnym moim zdaniem), wiedziałem, że Lepiej już było muszę zobaczyć. I nie zawiodłem się.
Główną bohaterką przedstawienia jest Esmeralda Quipp. Swego czasu uznana aktorka szekspirowska, dzisiaj na emeryturze. Głodowej emeryturze można powiedzieć. Co miesiąc musi wybierać, czy kupi leki, czy jedzenie. Nie mówiąc już karmie dla swojego ukochanego kota – jej jedynego towarzysza życia. W końcu też traci ukochanego pupila. Nie mając za co opłacić kremacji zwierzaka, próbuje zakopać go ogródku przed domem, co nie spodobało się właścicielowi mieszkania i ten donosi na Esmeraldę na policję. Kobieta zostaje zatrzymana przez policję, odprowadzona do aresztu i… otrzymuje kolację, ciepły kąt do spania, opiekę życzliwych policjantów. Zwolniona ze względu na niską społeczność czynu, wraca do domu, ale wkrótce wpada na pomysł, w jaki sposób zapewnić sobie dobre warunki bytowe – musi wrócić do więzienia. A w jaki sposób najłatwiej to zrobić? Wystarczy popełnić przestępstwo, na przykład napaść na bank…
Lepiej już było to komedia lekka, bazująca na komizmie sytuacyjnym i charakterów. Fabuła osadza się wokół osoby Esmeraldy, która próbuje poradzić sobie z trudną sytuacją życiową. Radzi sobie na swój sposób – z gracją, optymizmem, właściwą sobie energią, cytując Szekspira. Patrząc na jej poczynania z dystansu można mieć wrażenie, że jest z całkiem innej bajki, nieprzystosowana do świata, w której przyszło jej żyć. Jednakże jest to nieprzystosowanie prowadzące do zabawnych a nawet komicznych sytuacji.
Spektakl Teatru Współczesnego jest przede wszystkim popisem Marty Lipińskiej, która włożyła dużo serca i – jak sądzę – niekłamanego optymizmu. Jej energia pozwoliła stworzyć ciekawą i przekonującą kreację, a biorąc pod uwagę dosyć obszerne wątki dotyczące życia dojrzałego aktora być może należy też szukać jakiejś dozy autoironii w grze pani Lipińskiej. Należy jej się wielki podziw za to, ile szczerości i pozytywnej energii włożyła w tę rolę. Warty odnotowania jest również występ Agnieszki Pilaszewskiej, która dała pokaz umiejętności aktorskich, w jednym spektaklu grając dwie różne role, wcielając się w dwie osoby – współosadzoną Esmeraldy, oskarżonej o próbę zabójstwa swego męża Gladys oraz sędzinę Julius. Było bardzo ciekawym doświadczeniem oglądać, jak w jednym przedstawieniu pani Pilaszewska wciela się w dwie różne kobiety, dwie różne osobowości, dwa sposoby chodzenia, gestykulacji, artykulacji.
Lepiej już było to komedia, którą z czystym sumieniem mogę polecić każdemu. Zawiera w sobie duży ładunek pozytywnej energii, optymizmu; jej lekkie i dowcipne dialogi bawią ale też tematyka spektaklu skłania do zastanowienia się nad sytuacją wielu podobnych do Esmeraldy, starszych ludzi, którzy niejednokrotnie muszą sobie radzić w bardzo trudnych sytuacjach życiowych.
Tekst pierwotnie ukazał się w portalu TerazTeatr.pl