Gdyby się nad tym zastanowić, to tytuł książki Barrowa wikła zarówno czytelników jak i samego autora w pewne sprzeczności. Nowe teorie wszystkiego… sugerują wszak, że…była już przedstawiona jakaś stara teoria wszystkiego. A przecież do tej pory byliśmy jedynie świadkami prób jej wypracowania, zakończonych – jak wiadomo – fiaskiem. Nie całkowitą porażką, ale na pewno nauka nie zbliżyła się nawet do celu, który przed sobą postawiła. Druga rzecz, która wzbudza we mnie wewnętrzny sprzeciw to użycie liczby mnogiej. Czy może być bowiem więcej niż jedna prawdziwa „Teoria wszystkiego”?