Fizyka i literatura. Literatura i fizyka. Nie ma nic lepszego dla humanisty z pasją do nauk ścisłych (a przynajmniej do czasu, aż pojawią się wzory matematyczne), niż połączenie tych dwóch dziedzin w jednej książce. Moja ekscytacja przed otwarciem książki sięgała zenitu.
„Stan splątany” jest terminem zaczerpniętym z fizyki kwantowej. Sama nazwa dużo mówi, jest znacząca, jest to bowiem współzależność dwóch lub więcej cząsteczek, które są ze sobą „splątane” – jedna reaguje na zmiany stanu pierwszej, nawet kiedy nie znajdują się w bezpośredniej bliskości, a nawet gdy od siebie się oddalają. Zjawisko jest znane również jako „upiorne działanie na odległość”, o którym pisałem obszerniej w jednej z recenzji. W książce Dominiki Oramus termin „stany splątane” został zaadoptowany dla określenia współzależności między literaturą i fizyką.
Genezą pracy – jak pisze sama autorka – było spostrzeżenie, że uproszczenia i skróty myślowe opisujące fizykę lub zjawiska z nią związane powracają konsekwentnie w kulturze XX wieku i później. Są wśród nich: z jednej strony rozłam intelektualny Zachodu na humanistykę i nauki ścisłe oraz osłabienie wiary w naukę i postęp, z drugiej zaś mit genialnego naukowca i jego moralnej odpowiedzialności za własne odkrycia. W jednym z pierwszych rozdziałów czytelnik dowiaduje się, że praca ma na celu zrekonstruowanie postrzegania humanistów – zarówno ich fascynacji jak i najgłębszych strachów – na gwałtowny i spektakularny rozwój nauk ścisłych. Finalnym celem natomiast ma być pokazanie, że nauki ścisłe i humanistyka nie pozostają niezależne, ale rozwijają się równolegle.