Kiedy zobaczyłem reklamę książki Szkice z filozofii głupoty autorstwa doprawdy zacnego grona, od razu powiedziałem do siebie: „Muszę ją mieć!” Michał Heller, Bartosz Brożek i Jerzy Stelmach z charakterystyczną dla każdego z nich błyskotliwości i erudycji – a co dopiero kiedy łączą swoje siły! – muszą być gwarantem doskonałej książki. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy bardziej zachęcił mnie temat, czy autorzy tej filozoficznej (a czasami filozofującej) książki.
Dlaczego zareagowałem na nią aż ta żywo, jakbym nie zareagował na książkę o mądrości? Wydaje mi się, że jednak o wiele ciekawsze powinny być książki o cechach pozytywnych. O głupocie już pisano. Wystarczy wspomnieć Pochwałę głupoty Erazma z Rotterdamu, która ukazuje głupotę jako źródło szczęśliwego życia. Mądrość jest zła, głupota dobra. Następuje odwrócenie wartościowania. Myślę jednakże, że to symptom większego zjawiska, ponieważ nie mniejszą fascynacją cieszyła się też Historia brzydoty Umberto Eco, chyba jeszcze większą niż jego Historia piękna. Grochowiak pisał przecież: „wolę brzydotę”, przedstawiając ją jako tę bardziej prawdziwą, bliższą oświadczeniu. Być może z głupotą jest tak samo. A być może jej popularność wynika z próby zrozumienia zjawiska, które (jakoby) nie jest naszym udziałem, ale którego nazbyt często jesteśmy świadkami.