Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie
Immanuel Kant
W ciągu ostatnich dziesięcioleci homo sapiens poznał sam siebie. Nauka obala mity antropocentryczne, udowadniając, że nasze predyspozycje podyktowane naturą (przecież jesteśmy ssakami) nie ułatwiają życia zgodnie z wyobrażeniami o nas samych. Jak każdy ssak, dążymy do maksymalizowania przyjemności i minimalizowania cierpienia. To właśnie korzyść własna jest motorem napędowym naszych działań. Chyba każdy jednak odczuwa pragnienie życia uczciwego, pełnego radości i piękna. W jaki sposób tego dokonać? Czy można znaleźć oparcie poza metafizyką religii?
W swojej książce Michael Schmidt-Salomon zadaje pytanie, czy w świecie pełnym nienawiści, w którym redystrybucja dóbr jest rażąco niesprawiedliwa, gdzie przepaść między bogatymi i biednymi jest tak wielka i wciąż się powiększa, jest możliwe przezwyciężenie egoizmu i skierowanie egzystencji ludzkiej na bardziej altruistyczny tor. Autor odpowiada twierdząco. Ludzkość musi dojrzeć do przejęcia odpowiedzialności za los swój i swoich sąsiadów. Kluczem do tego wydaje się rozwój kultury opartej na wartościach ludzkich, ogarniającej cały glob. Niemiecki pisarz zabiera czytelników w podróż, prowadzi nas od „humanizmu” do „humanizmu ewolucyjnego”, czyli próby pogodzenia humanizmu z nauką.
Schmidt-Salomon najpierw wychodzi naprzeciw tradycji i wiary religijnej, poddaje je krytyce opartej na logice i racjonalnym rozumowaniu. Udowadnia, że człowiek potrafi i może odnaleźć w sobie siłę do duchowej dojrzałości bez odniesień do metafizyki. Schmidt-Salomon tym samym odczarowuje Boga, porzuca potrzebę wyjaśniania życia przez pryzmat prawd objawionych, polemizuje z religią i religijnym widzeniem świata. Miejscami krytyka rzeczywiście jest zdecydowana i ostra, ale należy przyznać, ze nie jest to ślepa furia, lecz racjonalna, podparta argumentami krytyka. Jest daleka od tendencyjności. Co ciekawe, autor pojęcie „religia” odnosi nie tylko do religii teistycznych, objawionych, lecz także tzw. religii politycznych – narodowego socjalizmu czy stalinizmu, które choć ateistyczne, to przyjęły formę religii. Zwraca uwagę na swoisty paradoks naszych czasów, gdzie współistnieją obok siebie, niemal na równych prawach, najnowocześniejsze technologie i archaiczne mity. Droga do „dobrego życia” prowadzi przez naukę, filozofię i sztukę. Ta triada stanowi fundament świadomego, godnego bytu oraz podstawę do przyjęcia światopoglądu „humanizmu ewolucyjnego”, czyli świeckiego, krytyczno-racjonalnego światopoglądu, czerpiącego swoje wartości z nauki, filozofii i sztuki, dążącego do poprawy warunków ludzkiego życia (wolność, równość, prawa człowieka, zapobieganie przemocy). Światopogląd ten jest połączeniem ideałów oświeceniowych oraz spuścizny ewolucji, a w swoich fundamentach ma zapisane odrzucenie współzawodnictwa i dążenie do maksymalizacji korzyści własnej. Postuluje przyjęcie racjonalno-krytycznego podejścia do wyzwań życiowych, aby uwolnić się z ograniczeń swojego intelektualnego i emocjonalnego świata prywatnych wartości i poświęcenia życia w obronie wyższych wartości, co jest być może najlepszym sposobem na nadanie życiu sensu.
Wszystkich, którym może się wydawać, że Humanizm ewolucyjny jest książką wojującego ateisty, pragnę zapewnić, że tak nie jest. Celem autora nie jest ani demaskacja, ani walka z wiarą czy religią, ale zwrócenie uwagi na możliwość i konieczność znalezienia fundamentów uczciwości i moralności w oderwaniu od nich, argumentuje on (rzeczowo – należy przyznać) odrzucenie „prawd objawionych” i religijnego punktu widzenia na rzecz etyki, która pochodzi bezpośrednio z człowieka i dla człowieka, ponieważ moralność nie jest dana odgórnie ani przez Boga, ani przez naturę. Rozdziały są krótkie, w każdym z nich Schmidt-Salomon podejmuje konkretne zagadnienie, które rozwija, i przedstawia swój punkt widzenia, odnosząc się do nauk przyrodniczych (szczególnie do teorii ewolucji), antropologii, filozofii, religii, historii, ekonomii. Każde zagadnienie krótko, ale rzeczowo wyjaśnia, nawiązując pośrednio bądź bezpośrednio do definicji „humanizmu ewolucyjnego”, przez co tworzy spójną i sensowną wizję świata.
Podstawą do osiągnięcia szczęścia jest akceptacja człowieczeństwa, które jest w tym samym stopniu piękne, co pozbawione „wyższego sensu”, do którego można się odwołać. Ten fakt nie powinien powodować zagubienia, ale wręcz przeciwnie – powinien być bodźcem do odnalezienia sensu w samym sobie. Akceptacja głębokiej, metafizycznej daremności naszej egzystencji otwiera przestrzeń do indywidualnego wypełnienia jej sensem – bardzo podobną myśl znajdujemy w twórczości Alberta Camusa. Sens wyrasta z naszych zmysłów, jest tu i teraz. Bliska autorowi jest filozofia Epikura, na podstawie której wprowadził pojęcie „oświeconego hedonizmu”, a którą można scharakteryzować jednym zdaniem – jedynie człowiek sprawiedliwy cieszy się spokojem ducha. Sprawiedliwość i indywidualne zadowolenie nie zaprzeczają sobie, ale idą ramię w ramię.
Tekst pierwotnie ukazał się w portalu NoirCafe.pl
Michael Schmidt-Salomon, Humanizm ewolucyjny. Dlaczego możliwe jest dobre życie w złym świecie, współpraca Andrzej Lipiński, redakcja Olga Gorczyca-Popławska, korekta Maria Gładysz, Wydawnictwo Dobra Literatura, Słupsk 2012.