Śmierć chroni od miłości, miłość od śmierci. „Sinobrody. Nadzieja kobiet”

Pytasz, co w moim życiu z wszystkich rzeczą główną,
Powiem ci: śmierć i miłość – obydwie zarówno.
Jednej oczu się czarnych, drugiej – modrych boję.
Te dwie są me miłości i dwie śmierci moje.

Jan Lechoń, Pytasz, co w moim życiu z wszystkich rzeczą główną…

 

Postać Sinobrodego nie wzięła się znikąd.  Jest to postać stworzona przez Charlesa Perraulta (autora autora m.in. Czerwonego kapturka, Kopciuszka, Śpiącej królewny), opowiadająca o leciwym i bogatym szlachcicu, który prowadził nie do końca uczciwe interesy. Był też wiele razy żonaty, a jego partnerki znikały w niewyjaśnionych okolicznościach. Jak się okazało, był wielokrotnym mordercą, podobnie jak jego przodkowie.

Współczesna niemiecka dramatopisarka, Dea Loher korzystając z kanwy klasycznego utworu kreuje przewrotną baśń dla dorosłych. Oniryczna fabuła przedstawienia opowiada o niepozornym sprzedawcy butów. Henryk, nieporadny i zagubiony w życiu sprzedawca butów,  przeżywa kolejne perypetie miłosne. Nie jest zbyt przystojny ani wysportowany. Tutaj nawet  nie jest zamożny. Można chyba powiedzieć, że jest to zwykły, najbardziej przeciętny jak się da mężczyzna. Jednak z jakiegoś powodu kolejne kobiety decydują się poświęcić mu wszystko, co mają, mając nadzieję na prawdziwe uczucie, w zamian dając więcej niż wszystko.

Przedstawienie Teatru Dramatycznego w sposobie prowadzonej narracji jawi się jako utwór ironiczny; jest w historii Henryka Sinobrodego coś takiego, co nakazuje traktować jego historię z przymrużeniem oka, choć temat jest tragiczny.

Nic tak nie fascynuje, jak zagłębianie się w psychikę seryjnego zabójcy, przestępcy który pozbawia swoje ofiary bez litości. Co nim powoduje? Co musiał się stać w jego życiu, że stał się tym, kim jest? Tego właśnie w przedstawieniu zabrakło – nie jest wyjaśnione, jaka była motywacja bohatera. Brak ujęcia głębi psychologicznej postaci, widz ma wrażenie, że ta problematyka jest poruszona jedynie powierzchownie, narracja zaledwie ślizga się po powierzchni psychiki bohatera, a przez to przedstawienie pozostawia pewien niedosyt. I przez to też widz musi sam dopowiadać sobie to, czego nie ma na scenie.

Wydaje się, że hasłem-kluczem do tego, aby odnaleźć motywację zarówno bohatera jak i jego partnerem jest: „ponad miarę”. To określenie pojawia się kilka razy w kontekście miłości, którą chciały one darzyć Henryka. Szukały one takiej miłości, w której mogłyby kochać „ponad miarę” i dawać ją również „ponad miarę”, dla której gotowe byłyby – nomen omen – umrzeć. Taka miłość była dla nich przekleństwem. Paradoksalnie śmierć z ręki Sinobrodego była dla nich wybawieniem. A to prowadzi do bardzo zwodniczej wykładni, którą widz może odczytać, mówiącą, że zamordowane kobiety mogły przyczynić się do swojej śmierci w równym stopniu, co ich morderca. Śmierć jest wybawieniem dla obu stron, wszak, jak napisał Jan Lechoń, „Śmierć chroni od miłości, a miłość od śmierci”.

Dostajemy zatem od Teatru Dramatycznego przedstawienie, które z uwagi na temat oraz autora zasługuje na uwagę, jednakże niestety jego potencjał nie został do końca wykorzystany za sprawą niedostatecznego pogłębienia portretu psychologicznego protagonisty.

 

 

tekst pierwotnie ukazał się w portalu Teraz Teatr

Rafał Siemko
Autor jaki jest, każdy widzi. Absolwent filologii polskiej, na co dzień pracuje w branży ubezpieczeniowej. Wielbiciel Metalliki, poezji Herberta, Miłosza i Szymborskiej oraz prozy Camusa i Vargasa-Llosy.
Skąd nazwa bloga? Rano czytam, później idę do pracy; po pracy gram na gitarze albo w piłkę nożną. A czas na pisanie znajduję jedynie w nocy. Aktualnie mieszkam w Monachium.
Rafał Siemko on Blogger

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *