Rafał Lemkin. Dzisiaj już chyba mało kto kojarzy to nazwisko, a jeśli ktoś coś słyszał, to raczej kilka ogólnych haseł niż jakieś konkretne informacje. Jestem niemal pewny, że jeśli spytacie kim był ten mężczyzna, być może jedna na dziesięć osób będzie cokolwiek wiedziała. W szkole – o ile mi wiadomo – w żadnym podręczniku nawet nie pada to nazwisko. Jest to postać w Polsce zapomniana, a całkiem niesłusznie.
Rafał Lemkin urodził się w rodzinie średniozamożnej. Młodość spędził na Kresach, jego ojciec administrował niewielkim majątkiem. Ukończył gimnazjum w Białymstoku, rozpoczął w 1919 roku studia na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego, aby w 1921 roku przenieść się na Wydział Prawa Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. Miał możliwość udziału w wykładach najwybitniejszych profesorów, sam też bardzo szybko zaczął działalność naukową. Uczestniczył w seminariach z procesu cywilnego, prawa cywilnego oraz z prawa karnego. W lipcu 1926 roku uzyskał stopień doktora praw Uniwersytetu Jana Kazimierz we Lwowie. Rok później opuścił Lwów, aby rozpocząć pracę jako pomocnik Emila Rappaporta w Komisji Kodyfikacyjnej RP jako referendarz Sekretariatu Generalnego Komisji Kodyfikacyjnej, a jednocześnie odbywał aplikację sądową. Nie zajęło mu dużo czasu objęcie posady prokuratora Sądu Okręgowego w Warszawie. Kilka lat później zrezygnował z tej posady, aby rozpocząć karierę adwokata.
Dzięki znajomości z Rappaportem rozpoczął pracę dla Międzynarodowego Biura Unifikacji Prawa Karnego, co pozwoliło mu na uczestnictwo w polskich delegacjach podczas licznych międzynarodowych zjazdach i kongresach z zakresu prawa karnego. W 1933 roku miał uczestniczyć w Konferencji Biura Unifikacji Prawa Karnego w Madrycie ale rząd cofnął jego delegację. Lemkin postarał się jednak, aby przygotowany przez niego referat został odczytany. Jest to o tyle ważne wydarzenie, że prawnik postulował w nim uregulowanie zbrodni m.in. barbarzyństwa oraz wandalizmu. Na początku 1940 roku ratował się ucieczką do Szwecji, a w 1941 roku udało mu się dotrzeć do USA, gdzie pracował jako doradca w instytucjach rządowych. W latach 1942–1943 napisał swoją najważniejszą książkę The Axis Rule in Occupied Europe (wyd. 1944), poświęconą pojęciu ludobójstwa. W procesie norymberskim został doradcą Roberta H. Jacksona, głównego oskarżyciela z ramienia USA. Od 1946 roku był konsultantem Komitetu Prawnego ONZ i razem z Henrim Donnendie de Vabresem napisał wstępny projekt Konwencji w sprawie Zapobiegania i Karania Zbrodni Ludobójstwa podpisanej 9 grudnia 1948 roku.
I to byłoby na tyle, jeśli chodzi o notę biograficzną. Choć takie quasiencyklopedyczne opracowanie hasła „Rafał Lemkin” mówi coś o jego życiu i dokonaniach to w istocie mówi niewiele. Nie wyjaśnia jak to się stało, że prawnik zaczął się interesować tematem ludobójstwa – trzeba zauważyć, że pierwsza próba kodyfikacji podjęcia i wprowadzenia go do międzynarodowego prawa karnego odbyła się jeszcze przed druga wojną światową. Co prawda była to próba nieudana i storpedowana przez polski rząd (z encyklopedii raczej nie dowiemy się z jakiego dokładnie powodu tak się zadziało ale Lemkin o tym pisze w biografii i jeśli pisze prawdę, to powód był wręcz haniebny) ale się odbyła i była ona działaniem zdecydowanym. Mężczyzna był tak bardzo zdeterminowany, aby wygłosić swój referat na konwencji w Madrycie, że kiedy się dowiedział o odwołaniu jego wyjazdu postarał się, aby uczestnicy konwentu dostali jego pracę za pośrednictwem życzliwych mu osób oraz poczty. Noty biograficzne nie powiedzą i nie mogą powiedzieć wszystkiego o życiu człowieka. Szczególnie tak – co trzeba przyznać – niedocenianej osoby jak Rafał Lemkin.
Z (auto)biografii możemy się dowiedzieć o tym, jak wyglądało życie rodzinne Lemkina, życie w gospodarstwie, w którym dorastał, lata szkolne oraz oczywiście etapy późniejsze – wojna i jego próby przedostania się przez okupowaną Polskę na Litwę wpierw, do Szwecji i na końcu do Stanów Zjednoczonych. Nie są to jedynie suche opisy, nie jest to dziennik. Lemkin opowiada barwnie o własnych przeżyciach i emocjach z nimi związanych, czasami używając języka niemal poetyckiego, a na pewno języka osoby bardzo wrażliwej na piękno świata i cierpienie. Weźmy chociaż ten fragment rozpoczynający rozdział szósty:
18 kwietnia 1941 roku siedziałem na uroczym, skąpanym w słońcu tarasie z widokiem na ogród, w którym czerwone i żółte róże kokieteryjnie zabiegały o moją uwagę. W oddali widać było wiszący most, który błyszczącą stalą przecinał czyste powietrze. Tło stanowiły góry o ośnieżonych szczytach, które, zdawałoby się, przypominały próżnym różom, że są śmiertelne. Wszędzie panowało wszechogarniające poczucie spokoju, a rzeczywistość wydawała się snem. To był mój pierwszy dzień w Stanach Zjednoczonych.
Brzmi bardziej jak fragment powieści niż biografii.
(Auto)biografia Rafała Lemkina jest jednak książką wyjątkową, ponieważ z jednej strony opowiada nie tylko o życiu tego wybitnego polskiego prawnika pochodzenia żydowskiego ale też o tym, jak w jego głowie rodziło się pojęcie ludobójstwa oraz jak dojrzewała idea zabezpieczenia prawnego bytu narodów i grup społecznych w ramach międzynarodowej konwencji. Można powiedzieć, że jest to podwójna biografia – zarówno człowieka jak i idei, której poświęcił większą część swego życia; czy tez może biografia w biografii albo biografia na tle biografii. W jakiś sposób rekonstruuje swój proces myślowy i intelektualny. Niezwykle fascynujące jest śledzenie tego, jak rodziła się ona w głowie tak wybitnego prawnika, a przy tym niezwykle uważnego i wrażliwego obserwatora rzeczywistości. A proces związany z przedstawieniem projektu Konwencji i poddania go pod ocenę opinii międzynarodowej był procesem bardzo czasochłonnym i wiązał się z ogromem pracy oraz cierpliwości, którą Lemkin musiał się wykazać.
Termin „ludobójstwo” (pierwotnie: genocyd, ang. genocide, dopiero później w języku polskim przetłumaczony na: „ludobójstwo”) Lemkin po raz pierwszy przedstawił w swojej pracy „Axis Rule in Occupied Europe” („Rządy Osi w okupowanej Europie”) wydanej w 1944 w USA. Terminu użyto w trakcie Procesu norymberskiego, choć Trybunał Wojskowy wciąż pracował opierając się o pojęcie zbrodni przeciwko ludzkości. Do języka prawnego termin ludobójstwo wszedł za sprawą Konwencji ONZ w sprawie Zapobiegania i Karania Zbrodni Ludobójstwa. Konwencja została uchwalona przez Zgromadzenie Ogólne ONZ dnia 9 grudnia 1948 r., a weszła w życie 12 stycznia 1951 roku. Dzisiaj być może wydaje się to niezrozumiałe ale wiele delegacji z różnych części świata nie rozumiało sensu ani potrzeby unormowania prawnego zapobiegania ludobójstwom. Najczęściej chodziło oczywiście o wewnętrzny interes danego państwa, które mogło się poczuć zagrożone konwencją i z nieufnością patrzyło na samą ideę, a w najlepszym wypadku na poszczególne jej definicje albo zapisy. Początkowo Rosja była niechętna z powodu ogarnięcia konwencją nie tylko zbrodni czasu wojny ale też czasu pokoju, co również podnosiła Wielka Brytania. Oba te kraje uważały, że wystarczającym precedensem jest wyrok Trybunału Norymberskiego, choć opór Wielkiej Brytanii nie był tak zrozumiały jak to miało miejsce w przypadku Rosji rządzonej przez Stalina. Ważne były też zmiany definicji, jak na przykład ta zgłoszona przez Norwegię, która mówiła, że odpowiedzialna jest nie głowa państwa ale organ rzeczywiście i praktycznie sprawujący władzę (aby wykluczyć sytuację, w której całkowitą odpowiedzialność miałby ponosić monarcha, podczas gdy zgodnie ze stanem faktycznym monarcha w danym kraju pełni funkcję jedynie reprezentatywną). Taki stan rzeczy sprawił, że Lemkin prawie jak akwizytor zabiegał osobiście bądź – rzadziej – za pośrednictwem swoich sojuszników u poszczególnych delegatów tak długo, aż jego argumenty ich przekonały.
Ludobójstwo zaliczono zbrodni do rozpatrywania których właściwy jest Międzynarodowy Trybunał Karny. Zapisy konwencji nie tylko zakazują ludobójstwa ale też zakładają wymóg interwencji w przypadku jego wystąpienia. Do dzisiaj niestety kwestią do dyskusji jest skuteczność konwencji, gdyż poszczególne państwa, które ją ratyfikowały oczywiście wprowadzały własne poprawki, sugestie i jednolity dokument, który został zatwierdzony jako obowiązujący powszechnie różni się od propozycji Lemkina. Na przykład konwencja nie obejmuje ludobójstwa motywowanego politycznie. W pierwotnej wersji Konwencji z 1946 definicja ta obejmowała również zbrodnie popełnione z przyczyn „politycznych”, lecz zostały one usunięte ze względu na naciski m.in. Związku Radzieckiego; jak sądzę z oczywistych względów. Ostatecznie artykuł II Konwencji definiuje ludobójstwo jako czyn „dokonany w zamiarze zniszczenia w całości lub części grup narodowych, etnicznych, rasowych lub religijnych, jako takich:
a) zabójstwo członków grupy
b) spowodowanie poważnego uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia psychicznego członków grupy
c) rozmyślne stworzenie dla członków grupy warunków życia, obliczonych na spowodowanie ich całkowitego lub częściowego zniszczenia fizycznego
d) stosowanie środków, które mają na celu wstrzymanie urodzin w obrębie grupy
e) przymusowe przekazywanie dzieci członków grupy do innej grupy.
Konwencja ta wskazuje też, że karane jest nie tylko ludobójstwo, ale także podżeganie, współuczestnictwo, usiłowanie oraz zmowa w celu jego popełnienia. Natomiast Konwencja ONZ z listopada 1968 zalicza ludobójstwo do zbrodni nieprzedawnialnych. Co równie ważne – ludobójstwo dotyczy nie tylko zbrodni popełnianych w czasie wojny ale też w czasie pokoju (Wielki Głód na Ukrainie niewątpliwie miał charakter genocydu i miał miejsce w czasie pokoju).
Rafał Lemkin choć był postacią wybitną, to dzisiaj niestety jest postacią (całkiem niesłusznie) zapomnianą, zniknął gdzieś w mroku historii. Nie pamiętamy o tym, że to, co dzisiaj bierzemy za normę rodziło się w wielkich bólach i było przedmiotem wytężonej pracy intelektualnej oraz – nazwijmy to umownie – światopoglądowej, ponieważ Lemkin do swojej idei musiał przekonać wiele państw o różnych sytuacjach geopolitycznych i historycznych, z których wiele miało kolidujące ze sobą interesy. nie ma chyba lepszej okazji do przypomnienia postaci Rafała Lemkina niż siedemdziesiąta rocznicę ratyfikacji Konwencji , której jest autorem. Wielką pracę wykonał Instytut Pileckiego, który nie tylko wydał autobiografię Lemkina ale też w grudniu zorganizował we współpracy z Uniwersytetem Warszawskim trzydniową konferencję poświęconą życiu i pracy tego wybitnego prawnika.
Książka ma przy tym walory nie tylko poznawcze ale też literackie. Dzięki swojej wrażliwości oraz oczytaniu i inteligencji, Lemkin doskonale włada językiem i potrafi tworzyć opisy niezwykle plastyczne. Ma wielką wrażliwość na detale i potrafi dostrzec w świecie jego piękno mimo całego okrucieństwa, którego jest świadkiem. Nie znajdziemy w książce akapitów z opisami przyrody niczym z Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej ale znajdziemy bardzo poetycki sposób postrzegania świata.
Nieoficjalny. Autobiografia Rafała Lemkina, pod redakcją Donny-Lee Frieze,
tłumaczenie: Hanna Jankowska, Wydawnictwo Instytutu Pileckiego, Warszawa 2018