Joseph to proza niewielka objętościowo, ale doskonała literacko. Książka Marie-Helene Lafon jest oszczędna w słowach ale bogata w emocje i znaczenia. Przeciętny bohater prowadzący przeciętne życie stał się ośrodkiem narracji. Wydaje się, że książka miała być w zamierzeniu miniaturą życia. Autorka osiągnęła efekt, który miała w zamiarze poprzez opisanie tego, co w życiu zwyczajne, szare, przeciętne.
Bohater powieści jest samotnikiem, niepozornym człowiekiem, który całe życie pracował na roli, w gospodarstwach różnych właścicieli. Jego potrzeby były proste, nie miał nigdy wielkich ambicji w życiu. Chciał wieść poczciwe życie, ułożyć sobie przyszłość z kobietą, którą poznajemy z jego wspomnień. Doskonale zaprojektowane zostało zdjęcie, które zdobi okładkę książki. Przedstawione zostały na nim kilka drobnych przedmiotów codziennego użytku – zegarek, scyzoryk, trochę monet. Wyobrażam sobie, że mogą to być przedmioty, które na co dzień mógł mieć ze sobą Joseph, jedyne rzeczy, których potrzebował. Symbolicznie stanowią one odwzorowanie jego samego – człowieka o niewielkich potrzebach, egzystencjalnego minimalisty.
Joseph to proza zagęszczona. Autorka jest oszczędna w słowach, unika rozwlekania narracji, każde słowo jest ważne, każde zdanie przemyślane i we właściwym miejscu. Lafon waży każde słowo, ponieważ najważniejsza jest historia głównego bohatera. Czasami dzieje się to kosztem ładu i uporządkowania toku narracji. Opowieść zawarta w nieco ponad stu stronach nie została podzielona na rozdziały. Narracja tworzy ciągłość, przechodząc od jednego wątku do drugiego bez jasnego i wyraźnego podziału. Odbywa się to na zasadzie skojarzeń, przebłysków w pamięci. Można nazwać pracę Lafon powieścią o charakterze noweli. Nostalgicznej i sentymentalnej noweli.
Na stronie internetowej Wydawnictwa Literackiego można przeczytać o Josephie: „Psychologiczne i literackie arcydziełko”. Jest to opinia nieco na wyrost. Ta nowelopowieść owszem, jest zgrabną i ujmującą historią o człowieku, który budzi sympatię czytelnika i prowokuje do kontemplacji, jednakże arcydziełem nie jest. Nieco za dużo w niej chaosu, poprzez fakt, iż jest krótka i miejscami zdawkowa, nie wzbudza też poczucia wspólnoty z bohaterem. Są powieści, które nie uwalniają czytelnika nawet wiele dni po ich zakończeniu. Niestety w tym przypadku tak nie jest.
Marie-Helene Lafon, Joseph, przełożyła Małgorzata Kozłowska, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2015.