Życie to jeden wielki dygot

Akcja utworu zaczyna się zaraz przed wybuchem II wojny światowej, na głębokiej prowincji. Świat zewnętrzny istnieje, jednakże jest wielką niewiadomą, której mieszkańcy nie chcą poznać. Osęcin, Piołunowo a w końcu Koło to integralne krainy, mikrokosmos – „tutaj”, w odróżnieniu do reszty świata, do obcego „tam”. Świat zewnętrzny dociera do jego mieszkańców (choćby przez audycje radiowe, a później telewizyjne) a nawet odciska na nich swoje piętno. Tak jak Historia. Wielka machina Historii, która przetacza się po całej Polsce.

Wiktor Łabędowicz omal zabił swoją matkę przy porodzie. Przez trzydzieści sześć godzin nie chciał przyjść na świat, mimo usilnych starań matki. Zupełnie jakby już w łonie wiedział, że nie czeka go nic dobrego. Kiedy w końcu poród się zakończył, zapadła cisza. Nikt się nie spodziewał takiego dziwu natury. Był biały jak śnieg. Tylko gdzieniegdzie pod skórą rozciągały się różowe żyły. Myśli, które przebiegały niespokojnie w głowie jego matki jak echo powtarzały: „udusić”. Był bardzo słaby, wydawało się, że nie przeżyje nawet roku. Chłopiec wzbudzał fascynację wśród swoich sąsiadów. Była to fascynacja na przemian ze strachem. Jego wygląd oraz niezwykłe zachowania powodowały, że ludzie o bardzo wąskich horyzontach myślowych podejrzewali go o bycie pod wpływem zła, a nawet o bycie złem wcielonym. Wiktor czuł, że jest inny i wiedział, że inni go nienawidzą. Z tą świadomością musiał poznawać świat i się do niego dostosować. Wkraczał w życie z piętnem odmieńca. Kilka razy próbowano go zabić, na jego (nie)szczęście udawało mu się ujść z życiem.

Ból. Cierpienie. Miłość. Wszystkie je poznał w swoim życiu Wiktor. A szczególnie wiele cierpienia. Jego życie było naznaczone nieustannym strachem, „dygotem” ciała i duszy. Jego odmienność stała się przekleństwem. Szukał czegoś, co pozwoli mu poczuć się choć przez chwilę szczęśliwym. Znalazł dziwnego przyjaciela, Strzępka, który przekonywał go, że najprzyjemniejszym uczuciem na ziemi jest zabijanie. Dziwny to był przyjaciel, ale tylko on potrafił zaakceptować Wiktora takim, jakim on był.

Realizm magiczny obecny w powieści, jeśli mu się przyjrzeć i zagłębić się w nim, jest w istocie groteską. Karykaturalnym wręcz wyolbrzymieniem ciemnoty i ignorancji wiejskiej ludności. Wiara w znaki, w przeznaczenie, w złe moce. Świat, w którym religia oddziałuje na ludzi w tym samym stopniu, co pogańskie wierzenia i cygańskie wróżby. Dla bohaterów książki są one tak samo realne jak praca na roli czy też zmiana pór roku. Wszystko to tworzy irracjonalny strach przed innym. Tenże „inny” jest też wręcz idealnym kozłem ofiarnym, wyjaśnieniem wszystkich nieszczęść, które dotykają ludzi, a których powodu innego niż działalność zła wcielonego, trudno wyjaśnić. Jednakże nie jest to takie proste do wyjaśnienia. Autor nie próbuje wyjaśniać wszystkiego ciemnotą prostaczków. Wprowadza element tajemnicy, ezoterycznej części rzeczywistości, którą najlepiej widać w sile klątwy i przepowiedni. Wiktor rodzi się Albinosem, odmieńcem z powodu klątwy rzuconej na jego ojca; a jego przyszła ukochana zostaje ciężko poparzona za sprawą klątwy Cyganki. Ludność – w większości rolnicza – nie wiedziała, czym jest albinizm, dlatego bardzo szybko pojawiły się plotki, że Wiktor jest ofiarą eksperymentów nazistowskich, wampirem, a w końcu antychrystem we własnej osobie. I ten ostatni głos było słychać najczęściej. Ignorancja w połączeniu z ludzką wiarą jest źródłem strachu przed innością. Strach rodzi nienawiść.

Jakub Małecki napisał książkę hipnotyzującą. Narracja odwzorowuje doskonale codzienną, potoczną mowę mieszkańców prowincji i ich proste rozumienie świata. Jest pełna niedopowiedzień, można przeczuć w niej intuicję czegoś, co jest ponad życiem, co istnieje poza rzeczywistością. Losy Wiktora, naznaczone piętnem niezrozumienia i nietolerancji, jest parabolą ludzkiego losu. „Żyłem, to znaczy cierpiałem” jak możemy przeczytać u Zbigniewa Herberta. Jest to antybaśń, negatyw historii opowiadanych na noc dzieciom, a zarazem opowieść tak bliska i poruszająca, że nie będziecie potrafili powrócić do rzeczywistości.

 

Jakub Małecki, Dygot, Wydawnictwo Sine Qua Non, Kraków 2015.

Tekst pierwotnie ukazał się w portalu Booklips.pl

Rafał Siemko
Autor jaki jest, każdy widzi. Absolwent filologii polskiej, na co dzień pracuje w branży ubezpieczeniowej. Wielbiciel Metalliki, poezji Herberta, Miłosza i Szymborskiej oraz prozy Camusa i Vargasa-Llosy.
Skąd nazwa bloga? Rano czytam, później idę do pracy; po pracy gram na gitarze albo w piłkę nożną. A czas na pisanie znajduję jedynie w nocy. Aktualnie mieszkam w Monachium.
Rafał Siemko on Blogger

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *