Wraz z twórcami spektaklu przenosimy się do osiemnastowiecznej Wenecji. Klarysa oraz zakochany w niej po uszy Sylwio właśnie zostali zaręczeni, a do miasta przybywa z Turynu niejaki Fryderyk. Panna Klarysa została mu obiecana za żonę, ale do małżeństwa ostatecznie nie doszło, ponieważ według informacji, jakie krążyły, Fryderyk miał zginąć w pojedynku. Przybywszy do Wenecji w towarzystwie swego sługi, Arlekina Truffaldino, swe pierwsze kroki kieruje do domu przyrzeczonej mu kobiety. W tym samym czasie do miasta przybywa też Florindo – majętny mężczyzna uciekając przed pogonią, oskarżony o rzekome morderstwo Fryderyka. Arlekin rychło zauważa szansę na zrobienie dodatkowych pieniędzy, służąc dwóm panom na raz. I to staje się przyczynkiem do wielu zabawnych sytuacji.
W opisie spektaklu przygotowanym przez Teatr Dramatyczny Sługa dwóch panów jest określany mianem „commedii delle’arte w mistrzowskim wydaniu”. Czy jest commedia delle`arte? Jak można wnioskować po nazwie tego gatunku jest to rodzaj komedii wywodzącej się z Włoch. Wywodziła się ze sztuki pantomimy, zapewne też korzystała z tradycji średniowiecznych historionów. Powstawała w opozycji do dramatu humanistycznego, cechowała ją duża swoboda – również obyczajowa. Miała stanowić źródło rozrywki, dlatego też pełno w niej było rozmaitych gagów, krotochwil, niewybrednych żartów słownych. Wypracowała też sobie charakterystyczne dla gatunku typy postaci, dlatego po jakimś czasie aktorzy zaczęli nosić maski określające ich charakter. I te maski zaczęły być też częścią gry z widzem. Na scenie Teatru Dramatycznego również zobaczymy kilka postaci w maskach.
Nieco inny rodzaj gry maskami – gra w przebieranie znana również z dramatów Szekspira – jest obecna również tutaj. Nie zdradzę teraz niczego istotnego, ponieważ fakt, który mam zamiar ujawnić zostaje przedstawiony widzom już na początku przedstawienia i jest jedną z ważniejszych osi fabuły: Fryderyk to w istocie Beatrycze, siostra bliźniaczka tragicznie zmarłego Turyńczyka, która przybyła do Wenecji w poszukiwaniu jej ukochanego Florindo, przebrana za nieżyjącego brata, aby zmylić śledczych podążających jej śladem. Arlekin kierowany w jakiejś mierze chęcią zwiększenia dochodów, w jakiejś mierze ambicjami zaciąga się na służbę do ich obojga. Może to się wydawać nieco skomplikowane i zagmatwane, ale Sługa dwóch panów to w istocie komedia charakterów, w której główną rolę gra Arlekin. Jest on katalizatorem, jeśli nie wszystkich, to bezwzględnej większości zabawnych sytuacji. To na nim skupia się fabuła. Jego nierozgarnięcie, mylenie poleceń dwóch panów, swego rodzaju dziecięca nieporadność są motorem napędowym akcji spektaklu. Cały czas coś się dzieje, narracja pędzi, nie ma chwili wytchnienia. Co chwilę rozśmiesza nas żart słowny, sytuacyjny bądź też pantomima.
W roli Arlekina doskonale sprawdził się Krzysztof Szczepaniak. Jest żywy, wszędzie go pełno, gra ruchem, mimiką (choć ma twarz przysłoniętą maską), głosem. Trochę mi przypomina graną przez siebie postać Mistrza Ceremonii w innym przedstawieniu Dramatycznego – Cabaret. Tam również był postacią centralną przedstawienia i również z brawurą sprostał zadaniu. Może się chwilami wydawać, że jego aktorstwo jest przesadzone, gesty i ruchy czasami zbyt emfatyczne; jednakże należy pamiętać, że w Słudze dwóch panów gra on Arlekina. Jest to rodzaj postaci, która wymaga od aktora właśnie takiego rodzaju środków wyrazu, które czasami mogą wydawać się przesadzone, wszak widzimy na scenie raz mima, raz kogoś w rodzaju iluzjonisty, a czasami nawet cyrkowego klauna. Sam w sobie jest postacią komiczną, szkodząc swoim panom, a jednocześnie niezwykle się im przysługując. Z całą pewnością warto będzie śledzić karierę tego aktora.
Obok Arlekina z całą pewnością jedną z najważniejszych postaci jest Beatrycze. Agata Góral również w swoją rolę włożyła nieco brawury, ale wydaje mi się, że w jakimś stopniu musiała się powściągać. Wszak grała kobietę w męskim przebraniu. Aczkolwiek kobietę zdeterminowaną, zdecydowaną na wszystko, trochę męską(?). Walczy o swoje szczęście, choć – nieświadomie – Arlekin skutecznie jej to utrudnia. Klara (Kinga Suchan) jest nieco mniej wyraźna, a bardziej skryta. Poukładana, chce tylko jak najszybciej poślubić ukochanego Sylvio.
Nie można też zapomnieć o rolach męskich. Jest tu dwóch stereotypowych starców – zgarbionych, telepiących się, poruszających się powoli. Starców, którzy jeszcze od czasu do czasu dają się ponieść emocjom, ale ich ciało okazuje się już nie takie sprawne, jakby tego chcieli. Jako Pantalone Bosonosi (ojciec Klary) wystąpił Mariusz Wojciechowski, natomiast w roli Dottore Lombardo (ojciec Sylvia), Andrzej Blumenfeld. Cały zespół zasłużył na wielkie brawa, ponieważ wydaje się, że wszystko tutaj było dopięte na ostatni guzik, wszystko na swoim miejscu, aktorzy wiedzieli, co powinni robić i jak powinni robić. Właściwie każdy aktor musiał zachować maksymalne skupienia podczas spektaklu, nie było miejsca na błędy, na zastanawianie się, co teraz należy zrobić. Akcja była żywiołowa i nawet chwila zagapienia się albo pomyłka przez kogoś z obsady mogła dużo kosztować.
Sługa dwóch panów to świetna, zabawna komedia. Chwilami bywa dosyć frywolna, ale raczej gdzieś w niedopowiedzeniach i nie przekracza ani razu granicy dobrego smaku. Nawet się do niej nie zbliża. Akcja jest żywa, szybka. Nie ma przestojów. Widać pewne ograniczenia, naleciałości związane z konwencją (wspominana przeze mnie przesada, „teatralność” – nomen omen – gestów) w żadnym stopniu nie wpływają negatywnie na odbiór przedstawienia. Dobra zabawa gwarantowana.
Tekst pierwotnie ukazał się w portalu TerazTeatr.pl
reżyseria: Tadeusz Bradecki przekład, scenografia i kostiumy: Jan Polewka Obsada: Krzysztof Szczepaniak – Arlekino Mariusz Wojciechowski - Pantalone Bosonosi Andrzej Blumenfeld - Dottore Lombardo Mateusz Weber - Sylvio Waldemar Barwiński - Floryndo Aletuso z Turynu Łukasz Wójcik - Bryghella Chlavino Anna Szymańczyk - Smeraldyna Agata Góral (gościnnie) - Beatrycze z Turynu Kinga Suchan - Clara Maciej Wyczański - Gianni Tomasz Budyta - Piergiorgio Piotr Bulcewicz (gościnnie) - Massimo