Denzel Washington wraca na wielki ekran, tym razem w roli doświadczonego pilota samolotów linii komercyjnych. Grany przez niego Whip Whitaker jest lotnikiem niezwykle pewnym swoich umiejętności i znajomości techniki pilotażu. Jego pewność siebie graniczny z pychą. Daje się nieco ponieść rutynie, ale w jego stylu można dostrzec wirtuozerię. Wydaje się, że zna i rozumie zasady nieba lepiej niż ktokolwiek inny, a kokpit samolotu jest jego naturalnym środowiskiem. Ale istnieje też druga strona medalu. W życiu prywatnym jest rozwiedzionym i skłóconym z żoną niewolnikiem swoich nałogów – seksu, alkoholu i narkotyków. Co gorsza, popija nawet w samolocie, siedząc za sterami maszyny, w której oprócz niego leci załoga i niespełna stu pasażerów. W trakcie lotu dochodzi do awarii. Samolot zaczyna nagle tracić wysokość i tragedia wydaje się nieunikniona. Dzięki opanowaniu i niezwykłym umiejętnościom pilotażu Trevorowi udaje się posadzić samolot gdzieś na polu nieopodal lotniska. W katastrofie giną dwie stewardessy oraz czterech pasażerów. Pilot zostaje obwołany bohaterem, ale równocześnie śledztwo rozpoczęte natychmiast po katastrofie ujawnia, że w czasie lotu był pod wpływem alkoholu i heroiny. W szpitalu Whip spotyka wykolejoną Nicole, która zagubiona w swoim narkotykowym nałogu przedawkowała i niemal przypłaciła to życiem. Jest też pacjent onkologii, który zmaga się z rakiem, ale nie traci humoru i traktuje życie jak jakiś wielki kosmiczny żart. To przypadkowe spotkanie przechyla szalę. Whip postanawia skończyć z dawnym życiem, zrezygnować z nałogów, które go niszczyły. Ale czy wytrzyma w swoim postanowieniu?
Lot jest opowieścią o alkoholiku, który szuka prawdy o sobie samym. Próbuje on wyjść ze świata kłamstw, w którym żyje od jakiegoś czasu. Jednak jest to o wiele trudniejsze, niż mu się początkowo wydawało, gdyż tak naprawdę walczy z samym sobą i nie do końca zdaje sobie z tego sprawę. Jak zwykle bywa w przypadku alkoholików, bohater nie dopuszcza do siebie myśli, że nałóg nad nim panuje i jest przekonany, że może skończyć z piciem, kiedy tylko będzie chciał. Nie potrafi przyznać przed samym sobą, że ponosi choć część winy za to, co się stało. Za wszelką cenę chce przeforsować swoją wizję zdarzeń. Jest świadomy, że gdyby nie jego umiejętności, katastrofy nie przeżyłby nikt. Gdyby samolot pilotował ktoś inny, rozpadłby się na szczątki. Ale z drugiej strony być może gdyby nie jego pycha, gdyby nie był na „podwójnym gazie”, wypadek w ogóle by się nie zdarzył. Pojawiają się pytania o to, jaką część winy ma Whip na swoim sumieniu i czy dostrzega ją rzeczywiście, czy też jego postawa po wypadku jest tylko grą, próbą przekonania samego siebie, że wszystko jest w porządku? Czy wobec tego, że tak wielu ludzi zawdzięcza mu życie, sąd może, albo czy powinien, pozbawić go wolności? Bo jednak pilotując pod wpływem środków odurzających złamał prawo i naraził życie stu osób. Sprawa jest bardzo niejednoznaczna moralnie i wymaga głębokiego przemyślenia. Prawo jest w tej kwestii jasne, ale współpracownicy Whipa pracują nad tym, aby tajemnica nie wyszła na jaw.
Jest to również historia o walce człowieka ze swoimi słabościami. Walka nierówna i trudna, bo tak naprawdę mamy poważne wątpliwości, czy bohater w istocie chce ją wygrać. Nie próbuje nawet wstać po upadku. Bardzo trudno o jednoznaczną ocenę głównego bohatera. Czy można rozdzielić dwie sfery życia i traktować Whipa jako dwie osoby – z jednej strony pilota, a z drugiej alkoholika? I czy możemy postawić cezurę między jednym a drugim, doprowadzając do zgoła schizofrenicznej sytuacji, kiedy podziwiamy pilota, a gardzimy alkoholikiem, choć to ta sama osoba? Trzeba pamiętać, że w czasie lotu pilot i alkoholik byli obecni w kokpicie. Nie chcę oceniać ludzi. Nie lubię oceniać ludzi, co najwyżej ich zachowania. Niewątpliwe jest, że uratował prawie sto osób. Niewątpliwe jest też, że ma problem z samym sobą, ale w końcu stawia czoła swoim kłamstwom.
Denzel Washington jest jak zawsze w dobrej formie. Przywykłem do tego, że samo nazwisko aktora w czołówce filmu gwarantuje udany seans, tak jak w tym wypadku. Washington to klasa sama w siebie, jest przekonywujący i wiarygodny jako genialny pilot, a przy tym alkoholik. John Goodman grający nieco zwariowanego „brata” – a w istocie dealera – Whipa, partneruje mu na równie wysokim poziomie. Choć nie miał zbyt wielu szans na pokazanie jakim jest aktorem, swoimi epizodami umiejętnie rozładowywał gęstniejącą atmosferę.
Lot z jednej strony może być odczytany jako moralitet o walce ze swoimi słabościami. O chorobie, jaką jest alkoholizm i o tym, że człowiek raz pochłonięty przez nałóg nigdy się nie uwolni. Z drugiej strony mamy chyba wyraźnie postawione pytanie – czy człowiek jest całością, czy składa się z pewnych części, które są od siebie rozdzielne. A co ważniejsze – ile razy można upaść w swym życiu?
Tekst pierwotnie ukazał się w portalu NoirCafe.pl
reżyseria: Robert Zemeckis scenariusz: John Gatins Denzel Washington - Whip Whitaker Kelly Reilly - Nicole John Goodman - Harling Mays Adam Tomei - Fran