Bohaterem filmu jest Jesse. Mężczyzna wiecznie zaczytany w książkach, który poza nimi nie widzi świata. Wydaje się, że jego jedynym życiem jest to, które znajduje w swoich lekturach. Poznajemy go w trudnych chwilach – jest mocno sfrustrowany swoją pracą, rozstaje się z dziewczyną. Zaproszony przez swojego profesora literatury na odczyt z okazji jego odejścia na emeryturę, wraca do starego środowiska, znów dając się wciągnąć w towarzystwo akademików oraz poznaje córkę swego mentora – Zibby (Elisabeth). Wspólnie rozbudzają w sobie miłość do sztuki – nie tylko literatury, ale też muzyki, opery. Choć dzieli ich wielka odległość w przestrzeni, to duchem są sobie bardzo bliscy, stają się niemal jednością.
Największym marzeniem Jesse`go jest to, aby jego życie było na miarę literatury. Każda książka była innym światem, w który wkraczał i któremu dawał się pochłonąć bez reszty. Z jednej strony wyznaje pogląd, że czytanie opasłych ksiąg zabija poczucie samotności, a z drugiej jest świadomy, że jednocześnie wyklucza społecznie. Właśnie w takim pełnym ambiwalencji świecie żyje bohater. Bardzo trudno jest mu się w tej rzeczywistości odnaleźć, pozostaje samotny wśród ludzi, ale cały czas próbuje otworzyć się na innych, choć podświadomie wie, że literatura jest dla niego ważniejsza niż życie społeczne. Wydaje się, że u innych ludzi szuka przede wszystkim zrozumienia, które do tej pory znajdował jedynie w beletrystyce. Powoli zaczyna jednak przeważać u niego uczucie, że same książki nie wypełnią potrzeby bliskości, która tkwi w każdym.
Josh Radnor stawia w swoim filmie pytanie, czy jest możliwe odnalezienie pokrewnej duszy. Nawiązuje przy tym do filozofii Platona i jego świata idei. Ten świat ma istnieć obiektywnie i niezależnie od ludzi, jest dla wszystkich wspólny i jednakowy. Jednym z takich bytów jest sztuka, która może łączyć równoległe światy ludzkie bardziej niż np. wspólne mieszkanie. W tej właśnie rzeczywistości, nieco oderwanej od codzienności, może rozwijać się uczucie, które łączy dwojga ludzi. W istocie jest to wątek słabo zarysowany, ale można wyłapać kilka niuansów, które kierują bezpośrednio właśnie do filozofii. Szkoda, że reżyser nie poszedł tym tropem, bo mogłoby to być naprawdę ciekawe rozwinięcie fabuły. Jesse`mu natomiast szybko przyjdzie się przekonać, że ideały bardzo źle znoszą konfrontację z szarością codziennością. Są zbyt słabe, aby mogły trwać w tym, co nazywamy rzeczywistością. Samotność i wyobcowanie wrażliwych ludzi sprawia, że są podatni na zranienie.
Sztuki wyzwolone nie są komedią romantyczną, choć chwilami może się tak wydawać. Twórcy zachowali jednak dużo zdrowego rozsądku i powściągliwości, co widać szczególnie w zakończeniu, które nie jest do końca oczekiwane przez widza, ale pozostaje po prostu racjonalne i -jak cały film- stroni od tanich wzruszeń. Jego odbiór będzie bardzo zróżnicowany, ale w mojej opinii dużo i trafnie mówi on o potrzebie piękna i sensu w życiu człowieka, które realizują się w tym przypadku przez literaturę.
Tekst pierwotnie ukazał się w portalu NoirCafe.pl
Sztuki wyzwolone scenariusz i reżyseria: Josh Radnor Josh Radnor Jesse Elizabeth Olsen Zibby Richard Jenkins Profesor Peter Hoberg Allison Janney Profesor Judith Fairfield Elizabeth Reaser Ana