W jednym pomieszczeniu spotykają się trzy osoby. Nie wiadomo skąd się tam wzięły, jaki jest cel tego spotkania ani dlaczego właśnie te trzy osoby zgromadzono w jednym miejscu. Początkowo patrzą na siebie z podejrzeniem, wymieniają pierwsze spostrzeżenia, próbują wspólnie odkryć sens tego, co się dzieje. Jednakże zamiast wzajemnego zaufania zaczynają budzić w sobie podejrzenia i agresję, ponieważ każdy z nich ma coś do ukrycia.
Wkrótce okazuje się, miejsce, w którym ta trójka się znajduje to piekło. Po śmierci znaleźli się oni poza czasem i przestrzenią fizyczną; w pomieszczeniu, z którego nie ma wyjścia. Nawet gdyby mogli wyjść przez drzwi, którymi zostali wprowadzeni, to poza tym pomieszczeniem, jak mówi Lokaj, który ich przyprowadził, są jedynie inne korytarze i inne pomieszczenia podobne do tego, w którym się znajdują. Są skazani na wieczny pobyt w tymże pokoju. Nie potrafią jednak pokojowo współżyć; kiedy tylko rozpoczynają rozmowę, wychodzą na jaw ich obawy, strach przed byciem ocenionym i strach przed odkryciem prawdy o samym sobie. Zaczynają atakować siebie na wzajem, aby jak najbardziej oddalić oskarżenia od siebie.
Józef Garcin, literat i pacyfista, zginął rozstrzelany przez pluton egzekucyjny. Inez Serrano, niezamężna pracownica poczty, zatruła się gazem z kuchenki. Stella Rigault, piękna, młoda i bogata kobieta zmarła na zapalenie płuc. Wszyscy oni trafili do piekła za to, że przyczynili się do śmierci innych osób. Wszyscy troje to osoby o silnych charakterach, nie bojące się konfrontacji ze światem, z innymi ludźmi, zawsze silni wewnętrznie, przekonani o słuszności swoich racji. Inez i Stella dążą do otwartej konfrontacji. Jednakże są to dwie różne postaci. O ile na temat Stelli można dosyć łatwo wyciągnąć wnioski i ocenić (osądzić?) jej zachowanie to Inez jest chyba najbardziej tajemniczą osobą z tej trójki. Najtrudniej jest odgadnąć jej motywację i ocenić postępowanie.
Trójka zmarłych (co ciekawe nazywają siebie „nieobecnymi”) mają takie same problemy jak żywi. Zachowali pełną świadomość, która ciąży im i nie pozwala zapomnieć. Atakowani przez demony poprzedniego życia, nie potrafią odnaleźć spokoju. Garcin jest najbardziej powściągliwy z całej trójki. Nie chce wplątywać się w rozmowę z kobietami, próbuje trzymać się na uboczu, jakby chciał udowodnić, że jego to nie dotyczy. Z początku sprawia wrażenie, że zna dokładnie swoją winę, rozumie ją i pogodził się z losem. Zachowuje spokój aż do czasu, kiedy na jaw wychodzi fakt, że jego główną winą nie jest wcale znęcanie się nad żoną. Wycofany do tej pory, rozważający swoje przewinienia wewnętrznie od czasu do czasu wybucha złością, traci panowanie. Garcin nie może znieść myśli, że na ziemi mogą uważać go za tchórza i dezertera. Czuje konieczność odnalezienia choćby śladu zrozumienia u kobiet, oczekuje od nich zaprzeczenia swojego tchórzostwa. Stella dużo mówi i chodzi po całej scenie, jakby swoją postacią chciała zdominować całą sztukę, jednakże to tylko poza, którą sama sobie narzuciła. Wydaje się nierozgarniętą trzpiotką, ale okazuje się zagubioną kobietą. Sama niezdolna do miłości, jest uzależniona od miłości innych. Czuje konieczność bycia adorowaną i kochaną. W istocie kocha tylko siebie, własne wyobrażenie o sobie. Inez to samobójczyni. Kobieta wyrachowana, dobra obserwatorka, potrafi interpretować słowa i zachowanie innych, atakując następnie złośliwymi komentarzami. Jednakże to Inez jest motorem napędowym akcji. Widzi wszystko, potrafi wyłuskać sens ze słów partnerów i rzuca im prosto w twarz prawdę o nich samych. Jej interlokutorzy odbierają to jako atak (niewątpliwie jest to atak), stąd konflikt się pogłębia. Ciekawe jest kiedy próbuje zastąpić Stelli lusterko, opisując jej wygląd. Jednakże zwierciadło nie kłamie, a człowiek może kłamać. Całą trójka szuka usprawiedliwienia swoich czynów u innych, punktem odniesienia jest „inny”. Na początku spektaklu wprowadzając Garcina do pokoju, Lokaj mówi: „nie, żadnych narzędzi tortur nie będzie”. Czy na pewno? Nie będzie machin, które miały by zadawać tortury fizyczne. Okazuje się, że największą torturą jest obecność innych osób. Jest to tortura dla sumienia – biorąc pod uwagę ateizm Sartre`a, lepszym słowem będzie – świadomości. Świadomości swojej słabości moralnej, winy i niezdolności do uznania własnej odpowiedzialności. Bohater nazwany Lokajem w sztuce Barbary Hass wcale na lokaja nie wygląda. Jego uniform przypomina bardziej żołnierza, w tym przypadku wartownika, strażnika więziennego. W jego postawie i zachowaniu jest coś diabolicznego.
Czy w etyce istnieją sytuacje bez wyjścia? Wolność u Sartre`a jest wolnością bez ograniczeń, bez autorytetów i nakazów zewnętrznych. Człowiek musi sam podejmować decyzje i sam za nie ponosi odpowiedzialność. Jednakże jest jeden ważny aspekt, o którym filozof pamiętał i podkreśla w sztuce – punktem odniesienia dla naszych wyborów zawsze będzie inny człowiek. Egzystencjalizm Sartre’a przejawia się w jego sentencji: „egzystencja poprzedza esencję”. Człowiek ponosi pełną odpowiedzialność za własne czyny i ma tego pełną świadomość. Prowadzi to nieuchronnie do poczucia samotności i zagrożenia w świecie, lęku przed śmiercią. Świadomość własnych win budzi najgorsze instynkty.
Przedstawienie jest trudne w odbiorze – ciężki klimat, gęsty od wzajemnych oskarżeń, stale grozi wybuchem, eksplozją negatywnych emocji. Atmosfera jest gęsta, całość rozgrywa się na bardzo małej przestrzeni. Całości dopełnia fakt (a może nawet od tego należało rozpocząć), że Bez wyjścia wystawiana jest na scenie im. Mikołajskiej – raczej małej i dosyć ciasnej scenie, dodatkowo ograniczonej dekoracjami. Widownia też jest dosyć blisko aktorów, stąd całość ma niezwykle klaustrofobiczną atmosferę, która wciąż się zacieśnia, emocje ze sceny spływają na widownię.
Tekst pierwotnie ukazał się w portalu NoirCafe.pl