Death metal na dożynkach – Exterminator w Teatrze Dramatycznym

„Zero kompromisów” – to motto założonego przez czterech przyjaciół zespołu deathmetalowego Exterminator. Niemłodzi już rockmeni marzą wciąż o międzynarodowej sławie i koncertach, na których kilkudziesięciotysięczna publiczność będzie skandowała teksty ich piosenek. Skończyło się jednak jak w większości przypadków – na szarpaniu struny w garażu. Pewnego dnia zjawia się u nich miejscowy urzędnik z pewną propozycją…

Czterech jeźdzców apokalipsy: Marceli, Makar, Jaromir, Lizzy – przyjaciele od przedszkola, muzycy z zamiłowania, a prywatnie pracownicy banku, tartaku, bibliotekarz oraz prowadzący własną działalność gospodarczą. Tak jak nastolatki czekają na piątek i dyskotekę, tak dla nich piątek jest zbawianiem od codzienności, kiedy w końcu mogą chwycić gitary, pałeczki i wygrywać rytmy ich ukochanego death metalu. W ich pamięci wciąż podświadomie tkwi przeświadczenie o niewykorzystanej szansie na wielką karierę, kiedy mieli pojechać na trasę z legendą rocka. Pewnego dnia dostają jednak szansę na występ przed szerszą publicznością i zarobienia pewnej sumy pieniędzy ze stypendium unijnego wspierającego młode talenty. Jednak szybko okazuje się, że sukces komercyjny, wiąże się z ograniczeniem wolności artystycznej. Na jak duże odstępstwa są w stanie pójść muzycy, aby zyskać możliwość wydania debiutanckiej płyty?

Bardzo ciekawym rozwiązaniem jest to, że aktorzy zwracają się czasami wprost do publiczności, tłumacząc, wyjaśniając i rozwijając pewne niedomówienia. Już pierwsza kwestia, którą wypowiadają bohaterowie spektaklu jest skierowana właśnie do publiczności: „Czy wiecie czym jest death metal?”. Chłopcy przez kilka minut wyjaśniali czym charakteryzuje się ten rodzaj muzyki i dlaczego tak bardzo ich pociąga. Myślę również, że ten chwyt o tyle zadziałał, że już od początku przedstawienia została nawiązana nić porozumienia z publicznością, wprowadzając coś w rodzaju przedstawienia interaktywnego. Publiczność poczuła więź z muzykami i wczuła się w ich sytuację, zrozumiała marzenia.

Doskonała gra aktorska jest z pewnością siłą tego przedstawienia. Kiedy obserwujemy powolną, ale konsekwentną przemianę muzyków death metalowych w jarmarczną kapelę, wokalistę nabierającego popową manierę śpiewu i gitarzystów przystępujących z nogi na nogę podczas przygrywania „Kolorowych jarmarków”, nie sposób się nie śmiać. Z niepokornych twardzieli, z duszami czarnymi jak smoła, powoli stają się kapelą wiejską, dającą indywidualny koncert paniom z koła gospodyń wiejskich. Reżyser i aktorzy z wielką gracją operują pastiszem i ironią, karykaturując dosyć powszechne maniery i zachowania typowe dla muzyków popowych, takie jak charakterystyczne zawodzenie, próba modulowania głosem. Chwilami – nie zawaham się użyć tego stwierdzenia – ocierało się to o geniusz. Nie było możliwym się nie śmiać. A co zaskakujące – Paweł Domagała ma naprawdę imponujące umiejętności wokalne, dlatego tym bardziej przyjemnie się słucha piosenek.

Spektakl gwarantuje wszystkim wspaniałą zabawę. Bez względu na to, jaki rodzaj muzyki preferujecie, ponieważ w repertuarze Exterminatora znajdują się najsłynniejsze przeboje muzyki rozrywkowej – można powiedzieć klasyka – w zaskakujących aranżacjach. Za tło stawia odwieczny problem każdego chyba artysty, czyli: „mieć czy być”, aczkolwiek przemycony bardzo subtelnie, nie narzucając się widzowi.

 

Reżyseria: Aldona Figura

Dramaturgia: Piotr Rowicki

Scenografia, kostiumy: Jan Kozikowski

Konsultacje muzyczne: Piotr „Anioł” Wącisz, Bartek Gamracy

Aranżacje muzyczne: Piotr „Anioł” Wącisz, Paweł Domagała

Asystentka reżysera: Wiktoria Konopko



Obsada:

Marceli: Paweł Domagała

Makar: Kamil Siegmund

Lizzy: Sebastian Skoczeń

Jaro: Przemysław Kosiński

Wójt: Henryk Niebudek

Żona: Agata Wątróbska

Dziennikarka: Zuzanna Grabowska


Czas trwania spektaklu: 1 godz. 20 min (bez przerwy)

Tekst pierwotnie ukazał się w portalu NoirCafe.pl

Rafał Siemko
Autor jaki jest, każdy widzi. Absolwent filologii polskiej, na co dzień pracuje w branży ubezpieczeniowej. Wielbiciel Metalliki, poezji Herberta, Miłosza i Szymborskiej oraz prozy Camusa i Vargasa-Llosy.
Skąd nazwa bloga? Rano czytam, później idę do pracy; po pracy gram na gitarze albo w piłkę nożną. A czas na pisanie znajduję jedynie w nocy. Aktualnie mieszkam w Monachium.
Rafał Siemko on Blogger

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *