Gastrofaza nie jest poradnikiem z dziedziny zdrowia. Jest też czymś więcej niż tylko atlasem anatomicznym. Przełamuje pewne tabu, które narosło wokół tematyki trawienia i wydalania jako czegoś nieczystego, o czym nie można mówić, bez kompleksów i z wielką śmiałością atakuje niezbadany ląd, odkrywając zdumiewające fakty na jego temat.
„Pierwszym anatomom nie brakowało ciekawości. Traktowali organizm człowieka jak niezbadany kontynent. Częściom ciała nadawano nazwy analogiczne do części kontynentów, na przykład cieśnina tarczycy, wyspy trzustkowe, ujście miednicy. Przewód pokarmowy przez wieki nazywano kanałem trawiennym. Jak miło wyobrażać sobie obiad podążający w dal cichą, wijącą się drogą wodną. Trawienie i wydalanie przebiegały spokojnie jak rejs statkiem wycieczkowym po Renie. Za pomocą tej książki pragnę odtworzyć właśnie ten nastrój, to podniecenie pierwszych odkrywców trafiających na niespodzianki, radość czerpaną z podróży w nieznane”[1]. Autorka zauważa pewną bardzo ciekawą, chociaż zrozumiałą rzecz. Przez wieki układ trawienny oraz jego funkcjonowanie były spowite tabu, był to temat zakazany, o którym się nie rozmawiało, który budził dyskomfort. Z tego też względu za wszelką cenę próbowano porozumiewać się na ten temat poprzez używanie analogii do innych, przyjemniejszych zjawisk bądź eufemizmów.
Nie wszyscy wiemy o tym, że podróż w krainę trawienia zaczyna się już na poziomie nosa i zmysłu powonienia. Zapach potraw mówi nam, czy możemy je zjeść bez szkody dla organizmu. W jamie ustnej natomiast zmysł smaku dokonuje pierwszej analizy bodźców. Smak jest jedną z najbardziej osobistych preferencji, jest w stu procentach subiektywny. Składa się z ust, nosa oraz własnego ego spożywającego potrawy. Autorka zdaje niezwykle ciekawą relację z testów degustatorskich. Jak się okazuje, nie każdy człowiek czuje ten sam smak, np. Roach nie potrafiła odróżnić smaku oliwy najlepszej jakości od zjełczałej. Autorka podejmuje wiele ciekawych tematów. Zgłębia tajemnicę naszego gustu kulinarnego, czyli próbuje odpowiedzieć na pytanie: dlaczego jemy to, co jemy. Jak się okazuje, wcale nie wybieramy pożywienia, które przyniosłoby nam najwięcej wartości odżywczych i pożytku naszemu organizmowi. Przeciwnie – bardzo często na naszych stołach panują bezwartościowe zapychacze żołądków.
Roach w swojej książce zajmuje się również kulturą jedzenia w przeszłości i dzisiaj – co się jadło, jak się jadało oraz dlaczego właśnie w ten sposób. Opowiada, jak działa trawienie. Jaka jest w tym rola śliny, żołądka oraz jelit. Opisuje cały proces spożywania – od obróbki mechanicznej w ustach przez trawienie w żołądku, obróbkę w jelitach aż po wydalanie. A to wszystko przeplatane ciekawymi i zabawnymi anegdotami, rozmowami z naukowcami zajmującymi się niszowymi obszarami żywienia i układu trawiennego, pół żartem, pół serio pytając i próbując odpowiedzieć na takie pytania jak: czy nagromadzenie gazów w żołądku może prowadzić do ich zapłonu albo czy można umrzeć z przejedzenia bądź zaparcia. Autorka przywołuje też historię życia niezwykłych ludzi jak na przykład Horace’`a Fletchera, który twierdził, że dokładniejsze przeżuwanie pokarmów może mieć zbawienny wpływ na ekonomię, oraz niejakiego St. Martina, który posłużył jako królik doświadczalny pewnego gastrologa. A wszystko to okraszone niezwykłym poczuciem humoru, którego namiastkę możemy znaleźć w jednym z przypisów: „Przewód pokarmowy człowieka przypomina linię kolejową z Seattle do Los Angeles: czas podróży wynosi około trzydziestu godzin, a sceneria ostatniego odcinka jest dość monotonna”[2].
Mary Roach podejmując zmagania z tym dosyć nieciekawym (pod względem estetycznym) tematem, podeszła do niego z dużą rezerwą i poczuciem humoru, ale też daje do zrozumienia czytelnikom, że wszystko, co opisuje w swojej książce, jest nam właściwe i nie powinno wzbudzać niezdrowych emocji. Wybiera przy tym bardzo ciekawe historie, trochę straszne, trochę śmieszne, aby przybliżyć w niekonwencjonalny sposób zasady funkcjonowania naszego organizmu. Wspaniałe jest to, że unika sztywnych reguł dyskursu naukowego i traktuje temat z przymrużeniem oka.
Mary Roach, Gastrofaza. Przygody w układzie pokarmowym, tłumaczenie Rafał Śmietana, Wydawnictwo Znak, Kraków 2014.
Tekst pierwotnie ukazał się w portalu NoirCafe.pl
[1] Mary Roach, Gastrofaza. Przygody w układzie pokarmowym, tłumaczenie Rafał Śmietana, Wydawnictwo Znak, Kraków 2014, s. 12-13.
[2] Tamże, s. 82.