Czego się boją mężczyźni – Radek Rak, Kocham Cię Lilith

„Bo to była prawdziwa kobieta, i wszystkie inne wyglądały przy niej jak upudrowane trupiszony, a mężczyźni boją się prawdziwych kobiet, bo nie mają pewności, czy im się poddadzą i będą ich podziwiać”[1].

Prószyński i Spółka wydał ostatnio dwie bardzo interesujące książki, które z całą pewnością można nazwać pozycją obowiązkową dla każdego mężczyzny, między innymi dlatego, że autorzy sięgają w najgłębsze i najbardziej mroczne zakamarki męskiej duszy, do których sami boimy się zapuszczać. Pierwsza pozycja, to recenzowane już przeze mnie Zasypianie Piotra Cieleckiego, a druga to Kocham Cię Lilith. W pewnym sensie obie można by traktować jako dylogię, z jednym zastrzeżeniem – zostały wydane w odwrotnej kolejności niż powinny. O swoich przypuszczeniach i sądach napiszę nieco dalej.

Robert – główny bohater powieści – przyjeżdża do sanatorium w Beskidzie Niskim chce podreperować swoje zdrowie i odpocząć nieco od zgiełku miasta. Jest bardzo ciekawą i niebanalną postacią – w świecie marzeń znajduje się równie często, jak w świecie rzeczywistym. W myślach przenosi się bardzo często do Lwowa, gdzie rozmawia z Immanuelem Jesipowiczem – bohaterem powieści, którą czyta. Wyimaginowany przyjaciel wkrótce staje się jego mentorem, ujściem podświadomych żądz i pragnień. A w krąg jego pragnień wkraczają dwie kobiety:

Pierwsza z nich to Iwona – malarka, artystka i z powołania, ale też artystka na miarę postmodernizmu – kiedy już wszelkie środki wyrazu się zużyły i pozostało tylko samemu wyznaczanie granic sztuki i ich przekraczanie. Tak samo bawi się relacjami międzyludzkimi – bawi się uczuciami Roberta, ustala reguły tylko po to, aby je łamać. Jest to kobieta-zagadka, o tyle bardziej tajemnicza, że nie wiadomo skąd się wzięła i kim jest. Nikt z pensjonatu nie wie o jej istnieniu.

Druga, równie istotna postać, to Małgorzata – lekarz w sanatorium. Lekarz z powołania, miała ambicje i wielkie marzenia niesienia pomocy najbardziej chorym, ale życie szybko je zweryfikowało. Ciągnie się za nią cień zawodu swoim życiem, ale potrafiła się przystosować, przybrać nową rolę w myśl zasady, że gdy się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. W jej wykonaniu nie jest to zdrada ideałów, ale zwykły realizm i trzeźwy osąd sytuacji. Potrafi zachować dystans do samej siebie i operuje wspaniale ironią, co jak wiadomo jest oznaką inteligencji.

Te dwie postaci są też odzwierciedleniem archetypów kobiety. Lilith – pierwowzór kobiety prawdziwej, w której mężczyzna chce się zagubić, zagłębić swoje całe jestestwo. Z jednej strony jest w tym uczuciu coś dzikiego, ale też jest przejawem największego szacunku do jej indywidualności. Kobieta demoniczna, której się pragnie całą duszą i ciałem, choć uczucie do niej jest zakazane. Ale jak wiadomo zakazany owoc kusi najbardziej. Każdy mężczyzna spotyka Lilith. Jeśli nie rzeczywistości, to w swojej wyobraźni. Bardzo często równolegle na jego drodze pojawia się Ewa – czysta, uległa, będąca w jakiejś części jego uzupełnieniem. Robert w pogoni za Iwoną-Lilith stale wraca do Marty-Ewy. Iwona daje mu dużo nieokiełznanych emocji, dzikości i szaleństwa, natomiast Marta przeciwnie – poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji. Wciąż jednak wraca myślami do Małgorzaty. Jest jak dziecko we mgle, które próbuje po omacku odszukać właściwą drogę do domu.

 „Jesteście tchórzami, wszyscy Adamowie świata, tchórzami. Pragniecie Lilith, a wybieracie Ewę, bo Ewa miła, bo pachnie mlekiem, nie krwią, bo Ewy nie miał nikt przed wami, a Lilith miał sam Bóg. Ewa – Wenus ziemska, Lilith – Wenus piekielna: miecz, krew i ogień. Ale to o Lilith marzysz nocami, w strachu, ukradkiem nawet przed samym sobą. Zbliżasz się na odległość fantazji, ale spopiela cię lęk, gdy podchodzisz zbyt blisko – więc nie podchodzisz”[2].

Mężczyźni szukają adoracji z pewnością nie mniej niż kobiety, z tym, że nieco innego rodzaju. Mężczyzna chce być podziwiany za inteligencję, zaradność i siłę. Dlatego też najczęściej wybierają Ewę zamiast Lilith. Czy powodem jest tchórzostwo, jak sugeruje Iwona? Czy może zwykła próżność i ego? Wybór Ewy pociąga za sobą stagnację. A mężczyzna jest z natury zdobywcą. Pozostanie przy Lilith byłoby związane z ciągłym niepokojem, niewiadomą i koniecznością stałego jej zdobywania – ciągle od nowa. Wybór Ewy byłby zatem po części konformizmem, a po części – istotnie – tchórzostwem.

Proza Radosława Raka jest bardzo plastyczna, urozmaicona opisami działającymi na wyobraźnię, jak zresztą przystało na oniryczną poetykę. Marzenia senne są tak samo żywe jak rzeczywistość, dlatego też tak trudno je odróżnić – zarówno bohaterowi jak i czytelnikowi. Powieść toczy się na pograniczu świata rzeczywistego i mitycznego, na pograniczu jawy i snu. Jak odróżnić prawdę od wyobraźni, kiedy tkwi się bardzo głęboko w świecie marzeń? Szczególnie kiedy właśnie ta rzeczywistość, tworzona we własnej głowie, jest dużo bardziej pociągająca niż szara codzienność? Czy każdy z mężczyzn żyje w świecie fantazji? Autor w żadnym miejscu nie sugeruje tego, natomiast wypada się czytelnikom zastanowić w głębi duszy czy nie stanowi to części naszego bytu – pogoń za żądzami, które być może za dnia wypieramy ze świadomości, a które wizualizujemy oczyma wyobraźni.

To już druga książka wydana nakładem Prószyńskiego, która odkrywa najgłębsze zakamarki psychiki ludzkiej. U Raka widzimy mężczyznę, który stoi na rozdrożu, waha się, którą drogę wybrać – czy trudną, związaną z ciągłym poczuciem niebezpieczeństwa do Iwony, czy drogę na początku krętą, ale przechodzącą w spokojny szlak do Magdaleny. Ambicje i natura zmusza go do podążenia trudniejszą drogą, a rozum do wybrania spokojniejszej, w której po początkowym wysiłku będzie mógł spokojnie wieźć swoje życie. W Zasypianiu natomiast mamy do czynienia z mężczyzną, który wybrał już drogę pierwszą i cały czas nią podąża, nieco na ślepo, ale cały czas do przodu, mając świadomość, że ona go niszczy. Myślę, że to koronny argument, nakłaniający do zapoznania się z tymi powieściami.

 

Radek Rak, Kocham Cię Lilith, Prószyński Media, Warszawa 2014.

Tekst pierwotnie ukazał się w portalu NoirCafe.pl

[1] s. 122

[2] s. 106

Rafał Siemko
Autor jaki jest, każdy widzi. Absolwent filologii polskiej, na co dzień pracuje w branży ubezpieczeniowej. Wielbiciel Metalliki, poezji Herberta, Miłosza i Szymborskiej oraz prozy Camusa i Vargasa-Llosy.
Skąd nazwa bloga? Rano czytam, później idę do pracy; po pracy gram na gitarze albo w piłkę nożną. A czas na pisanie znajduję jedynie w nocy. Aktualnie mieszkam w Monachium.
Rafał Siemko on Blogger

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *