„Kto chce być Żydem?” Teatr Współczesny w Warszawie

Życiorys autora dramatu jest niezwykle ciekawy i intrygujący, ponieważ Marek Modzelewski jest lekarzem, zgodnie z rodzinną tradycją, natomiast spełnienie znalazł także jako najpierw autor scenariuszy, skeczy i piosenek dla grupy teatralno-kabaretowej „Kabaret Imienia Romana”, aby w końcu zadebiutować jako dramaturg w 2002. Związany przez długi czas z Radomiem i jego scenami stał się jednym z najbardziej cenionych polskich autorów teatralnych. Od lekarza do dramatopisarza.

Eliza, profesorka świeżo po habilitacji, przygotowuje z mężem Karolem kolację. Spodziewają się gości, w postaci jej brata, Marka wraz z jego nową, niegrzeszącą inteligencją narzeczoną oraz córki Karoliny, która ma przyjechać ze swoim narzeczonym, Żydem. Już samo to staje się powodem wielu, czasami niezbyt subtelnych uwag. Jednakże tama pęka, kiedy Eliza zapowiada swoją konwersję na judaizm. Ta deklaracja otwiera żywiołową dyskusję, która będzie dramatyczna, tragiczna i śmieszna.

Eliza jest bardzo dumna i pewna siebie; nie jest to być może ewidentne ale wydaje się, że patrzy na innych z góry. Karol, jej mąż i chirurg plastyczny będzie stanowił tło dla swojej żony, pouczany przez nią, reagujący nerwowo sztubackimi żarcikami. Marek i Ilona to bardzo ciekawa para, ponieważ przywołuje pewne stereotypowe polskie charaktery: on jest równym gościem do czasu, aż się napije, bo wtedy włącza mu się agresor, a że lubi wypić to wiadomo, czego się należy spodziewać na zakrapianej kolacji. Ma też młodą kochankę, chodzi na mecze z kolegami kibolami, gardzi Żydami (a przynajmniej tak twierdzi Karol). Ona jest trochę infantylną kobietą, być może nawet widzi wady swojego mężczyzny ale zawsze zachowuje się wobec niego potulnie. Jednak warto skupić na niej swoją uwagę, ponieważ w istocie to ona jest najbardziej bezbronna i to stosunek innych osób do niej zdradzają bardzo dużo o bohaterach dramatu. W końcu w drugiej części przedstawienia, już po przerwie przybywają Karolina i Daniel – ona oddana pracy, wikłająca się w związki okazujące się szybko pomyłką, już dwa razy uciekała sprzed ołtarza; on dużo starszy, rozsądny ale wychowany w cieniu jakiejś wielkiej krzywdy.

Na szczęście autor nie zadowolił się zbudowaniem dialogów na prostych (albo prostackich) antytezach. Autorowi chodzi o coś zgoła innego, ponieważ chodzi o zdekonstruowanie postaci, aby odkryć ich hipokryzję w pełnej krasie. Utwór jest uniwersalny ale osadzony głęboko w polskich realiach, dlatego widoczne będą wątki związane z tzw. „polskim piekiełkiem”. Modzelewski dekomponuje każdą z postaci po kolei. Każdy z bohaterów okazuje się inny, niż mogło się wydawać i niż sam o sobie chciał myśleć. Nietrudno zauważyć, że koncepcja spektaklu jest zgodną z tą, którą znamy już z bardzo popularnych i cenionych przedstawień, takich jak na przykład Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie, Bóg mordu czy też Nieśmiertelny. To znaczy akcja dzieje się w raczej małym pomieszczeniu, w którym spotyka się kilka osób, aby w dosyć miłej atmosferze rozpocząć rozmowę, która szybko zmieni się w uchylanie masek i odkrywania głęboko skrywanych uprzedzeń, fałszu i hipokryzji. Oczywiście będzie też dużo o trudnych relacjach polsko-żydowskich.

Każda z postaci może budzić sympatię, każda z nich jest inna i wyjątkowa, większość z nich nie widzi albo nie chce widzieć swoich przywar. Każda też jest w jakiś sposób okaleczona przez życie i próbuje jakoś sobie poradzić. To wszystko sprawia, że bardzo trudno im o porozumienie. Kolacja, która miała być świętowaniem habilitacji zmieniła się w awanturę, w której nikt – przynajmniej na początku – nie wypowiada wprost swoich myśli i żalu ale na jaw i tak wychodzą długo skrywane żale i brudy. Na pewno wielkim atutem tekstu jest to, że autor niczego łopatologicznie nie wykłada, on raczej zostawia wiele niedopowiedzeń, aby widz sam mógł wyciągnąć wnioski. Mocne zdania i wyraźny problem wybrzmi głośno w zasadzie tylko raz albo dwa. Ale będzie dotyczył zasadnego problemu, więc jest to uzasadnione.

Na koniec kilka słów o scenografii i aktorach. Scenografia jest raczej oszczędna, ponieważ przedstawienie w tej formie dramatu opartego na tragizmie postaci i dialogach mogłoby się odbyć w tak naprawdę dowolnej lokacji. Są oczywiście rekwizyty konieczne, takie jak te związane z religią judaistyczną. Ot, zwykły dom gdzieś raczej na przedmieściach Warszawy zamieszkały przez inteligencką rodzinę – zatem skromnie ale ze smakiem.

Gra aktorska również jest dokładnie taka, jakiej byśmy się spodziewali. Dramat Modzelewskiego nie jest prosty, ponieważ tak dużo w nim przeplatającego się dramatu z tragedią i krotochwilnym humorem, że łatwo byłoby o przesadę i zmiany dramatu w farsę. Tutaj na szczęście to się nie dzieje. Każdy z aktorów gra na wysokim poziomie, zdecydowanie zasłużyli na oklaski, które rozległy się po przedstawieniu i które nie ustępowały, wymuszając trzykrotny powrót na scenę. Chcę jednak wyróżnić Barbarę Wypych i jej rolę Ilony, ponieważ myślę, że doskonale (i nawet nieco brawurowo) potrafiła pokazać charakter stereotypowej „słodkiej idiotki”, zbliżając niebezpiecznie czasami dość blisko do granicy śmieszności, jednak ani razu jej nie przekraczając.

Czuję, że muszę też napisać kilka słów o postaci granej przez Barbarę Wypych, czyli Ilonie – uważam, że to bardzo ważną postacią dramatu, ponieważ to ona zadaje bardzo ważne pytania. Co prawda są to pytania proste i ubrane w płaszczyk głupich pytań, na które pozornie nawet aż szkoda czasu, aby odpowiadać. Ale czasami to właśnie te najprostsze pytania są tymi najważniejszymi. Widz musi tylko przefiltrować tę postać przez przerysowaną kreację „pustej blondynki”, którą stworzył autor. Sądzę nawet, że to ona właśnie jest (bardzo dobrze zakamuflowanym) porte parole autora. Co prawda nie przez wypowiadanie długich monologów ale poprzez zadawanie pytań i jeden, krótki ale bardzo ważnych monolog o historiozofii. Dlatego właśnie warto słuchać, co ona mówi i nie wyciągać zbyt pochopnych wniosków.

Twórcy:
Autor: Marek Modzelewski
Reżyseria i opracowanie muzyczne: Wojciech Malajkat
Asystentka reżysera: Olga Kucharska
Scenograf Wojciech Stefaniak

Obsada:
Eliza: Iza Kuna
Karolina: Ewa Porębska
Ilona: Barbara Wypych
Daniel: Krzysztof Dracz
Marek: Cezary Łukaszewicz
Karol: Andrzej Zieliński

 

Tekst pierwotnie opublikowany w portalu Teraz Teatr

 

Rafał Siemko
Autor jaki jest, każdy widzi. Absolwent filologii polskiej, na co dzień pracuje w branży ubezpieczeniowej. Wielbiciel Metalliki, poezji Herberta, Miłosza i Szymborskiej oraz prozy Camusa i Vargasa-Llosy.
Skąd nazwa bloga? Rano czytam, później idę do pracy; po pracy gram na gitarze albo w piłkę nożną. A czas na pisanie znajduję jedynie w nocy. Aktualnie mieszkam w Monachium.
Rafał Siemko on Blogger

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *