Ludzie na drzewach to debiut powieściowy Hanyi Yanagihary, pochodzącej z Hawajów amerykańskiej pisarki. Autorka pracowała nad książką podobno przez ponad osiemnaście lat, a bezpośrednią inspiracją była historia Daniela Gajduska, laureata Nagrody Nobla w dziedzinie fizjologii i medycyny, który został skazany przez sąd za pedofilię.
Głównego bohatera powieści, Nortona Perinę poznajemy w zaawansowanym wieku, długo po tym, kiedy jego kariera naukowa osiągnęła szczyt. Aktualnie przebywa w więzieniu, odsiadując wyrok za molestowanie seksualne swoich podopiecznych. Monotonia więziennej celi sprawia, że ma dużo czasu na wspominanie własnego życia.
Zaraz po ukończeniu medycyny na uniwersytecie Harvarda, bohater dołącza do wyprawy naukowej, której celem jest eksploracja niezbadanych jeszcze wysp Pacyfiku. Nadrzędnym dążeniem zespołu uczonych jest dotarcie do tajemniczego plemienia Ivu’ivu. Dosyć prymitywne plemię, żyjące z dala od cywilizacji, w którym mało kto dożywa sześćdziesiątego roku życia nie wydaje się wystarczająco zajmującym obiektem badań, aż do czasu, kiedy Perina odnajduje kilku osobników poza plemieniem, skazanych przez swych pobratymców na wygnanie. Wydają się w dosyć sędziwym wieku jak na statystycznych przedstawicieli Ivu`ivu. Pogrążeni w demencji, wegetują w lesie z dala od swych ziomków. Okazuje się, że zostali wygnani właśnie przez swoje postępujące z wiekiem otępienie i regres poznawczy. Wielkim szokiem dla Periny staje się fakt, iż po dogłębnych badaniach, dochodzi do wniosku, że ci objęci ostracyzmem ludzie nie mają sześćdziesięciu ani siedemdziesięciu lat, ale sto, sto trzydzieści, a nawet więcej. Naukowiec stawia sobie za zadanie ustalenie sekretu ich długowieczności. Bez względu na koszty. Perspektywa nieśmiertelności od zawsze kusiła ludzkość.
Yanaghira stawia czytelnika w obliczu problemu, który już nie jeden raz był podejmowany w literaturze, a który znalazł swój najdoskonalszy przykład u Dostojewskiego, a mianowicie – czy ponadprzeciętne jednostki mogą więcej? Czy bycie ponad (poza) społeczeństwem, czy jednostkę genialną obowiązują te same normy i prawa, które obowiązują (a przynajmniej powinny obowiązywać) „przeciętnych” członków cywilizacji. Różnica między Nortonem Periną a Rodionem Raskolnikowem jest taka, że ten drugi sam siebie uznał za człowieka wybitnego, który nie musi się liczyć z normami moralnymi; Norton Perina natomiast został geniuszem obwołany przez społeczność na czele z innymi naukowcami.
Yanaghira stawia również pytanie o uniwersalność moralności. Czy moralność i etyka mogą (i powinny) być jednakowe dla każdego społeczeństwa. Czy różne cywilizacje mogą mieć różne normy i zwyczaje, czy lud X może nazywać dobrem to, co lud Y nazywam złem. Trzymając się tematyki powieści wystarczy wspomnieć, że choćby w starożytnej Grecji homoseksualizm był na porządku dziennym. Najczęściej miał on formę pederastii – dorosły, zazwyczaj zamożny mężczyzna, miał młodszego kochanka (najczęściej nastoletniego). Nie wiem, czy można nazwać to normą, ale z pewnością było to zjawiskiem powszechnym. Dzisiaj utrzymywanie stosunków seksualnych z nieletnimi, pedofilia, jest karalna, a przede wszystkim jednoznacznie godna potępienia. Nienormalna. Zawsze. Czy wobec tego istnieje jakiś niewzruszalny fundament, którego ludzie powinni się trzymać; zasady jednoznaczne dla każdego człowieka bez względu na to, gdzie się urodził i kto go wychowywał? Jeśli takie zasady są, to kto może je wskazać, kto jest uprawniony do nazywania dobra dobrem a zła złem. I w końcu, jak rozpoznać, że ta osoba się nie myli. A w końcu czy nie jest tak, że człowiek stał się mistrzem w racjonalizowaniu zła, które czyni…
Yanagihara zadaje pytania, ale nie odpowiada na nie, co najwyżej podsuwa pewne tropy, zadaje pytania dodatkowe, które mają pobudzić czytelnika do myślenia. W powieści widzimy echa Jądra ciemności Conrada, Zbrodni i kary. Narracja zachowuje też formę dziennika, autorka zadbała o wrażenie autentyczności historii Periny, umiejscawiając akcję w bardzo konkretnym miejscu i czasie, opisując niezwykłe obrzędy zaginionego plemienia, wtrącając też gdzie nie gdzie pojedyncze słowa z egzotycznego, samogłoskowego – a przez to dźwięcznego – języka u`ivu. Po Ludzi na drzewach warto (trzeba) sięgnąć.
Hanya Yanagihara, Ludzie na drzewach, Tłumaczenie: Jolanta Kozak, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2017.