Miłość, która niszczy – Wielki Gatsby

Pierwszy raz widziałem trailer Gatsby’ego przed seansem Baczyńskiego. Był on podzielony na krótkie urywki, wręcz migawki z filmu, rozbłyski w pastelowych barwach, było też nieco wykrzyczanych kwestii przez bohaterów. Dało się zauważyć, że film będzie zrealizowany z wielkim rozmachem, pełny przepychu i bogactwa. Usłyszałem komentarz jednego z widzów na sali: „Widać, że amerykański!”. Był to okrzyk ironiczny oczywiście, nieco drwiący z hollywoodzkiego kina i jego konwencji. Ale też osoba, która wyraziła swoją opinię, nie do końca miała rację. Pamiętajmy, że „Wielki Gatsby”, książka Fitzgeralda, na kanwie której powstał film, opowiadała właśnie o realizacji tzw. american dream, czyli marzenia o sławie i pieniądzach, o karierze od pucybuta do milionera, która stała się udziałem Jaya Gatsby’ego. Książka opisywała świat bankietów, złotych sal balowych, pieniędzy, i film można nazwać mianem „ekranizacji” w pełnym znaczeniu tego słowa.

Wielki Gatsby to film genialny w warstwie wizualnej. Zachwyca plastycznością wizji, feerią barw i ujęciami, które oddają w pełni świat wielkich pieniędzy, sławy i egzystencjalnej pustki. To, co widzieliście w Project X, nie umywa się do przyjęć organizowanych przez Gatsby’ego. Nick Carraway, który w filmie opowiada historię tajemniczego krezusa, w pewnym momencie oznajmia, że w jego oczach ten świat jest jednocześnie zachwycający i odstręczający i to jest chyba najlepsze określenie dla kultury i towarzystwa, które śledzimy na ekranie. Kłamstwa, zdrady i oszustwa są skrywane pod lśniącym płaszczem pozorów, ale kiedy się wydostaną na wierzch, uderzają z całą siłą i niszczą ludzi. Wielki Gatsby jest jednak przede wszystkim historią niespełnionej miłości, która skłania do szalonych rzeczy, do największych poświęceń, ale też prowadzi do szaleństwa i obsesji. Taka destrukcyjna miłość była już wielokrotnie opisywana przez przeróżnych pisarzy, ale Wielki Gatsby jest wyjątkowy, bo na wskroś amerykański (ze względu na motyw kariery od pucybuta do milionera), a przy tym jego przesłanie pozostaje uniwersalne,  pokazuje, jak rzeczywistość jest przesłonięta przez wielkie uczucie.

Historia Jaya Gatsby’ego jest bardzo podobna do historii Stanisława Wokulskiego. Obaj, niegdyś biedni (Gatsby wyrwał się z wielkiej nędzy), siłą woli, samozaparciem i ambicją osiągają sławę (lokalną co prawda), pieniądze i wysoki status społeczny. Nie robią tego w stu procentach uczciwie (Wokulski żeni się z bogatą wdową, której nie kocha, a Gatsby ma niejasne powiązania z gangsterami z Chicago). Dla obydwu bezpośrednim bodźcem była miłość do kobiety, która gardziła biedakami, a imponowały jej pieniądze i wystawny styl życia. Była to miłość toksyczna, która niszczyła mężczyzn, ale mimo świadomości tego faktu nie pohamowali oni swoich autodestrukcyjnych żądz. I to widać w filmie. Leonrado DiCaprio stworzył nieprawdopodobną kreację. Zagrał wzorcowo, chwilami otarł się o geniusz. Szczególnie widać to w scenie, kiedy Gatsby i Daisy spotykają się po raz pierwszy w domu u Nicka. Do tej pory z jego twarzy biła pewność siebie, spokój i opanowanie, a tutaj nagle widać cień niepokoju, który przechodzi w panikę. Bardzo często kamera była kierowana prosto w jego twarz i muszę przyznać, że DiCaprio jest jednym z niewielu aktorów, którzy potrafią grać samymi oczami. W jego oczach było widać autentyczną panikę i strach przed kobietą. Było widać też tęsknotę i żądzę, tłumioną przez pięć lat.

Mieszane uczucia pozostawiła we mnie ścieżka dźwiękowa filmu. Zastosowano takie rozwiązanie, że piosenki z lat dwudziestych zostały zaaranżowane na współczesne, a współczesne – zagrane w stylu retro. Niby pomysł dobry, ale nie do końca został wykorzystany. Coś nie zagrało tak, jak powinno. Fabularnie chwilami zdarzają się dłużyzny, ale dzięki wspaniale budowanemu napięciu i aury tajemnicy wokół głównego bohatera oraz pięknym obrazom nie są tak bardzo zauważalne. Bez wątpienie warto iść na ten film do kina. A co ważniejsze – jedynie w kinie zobaczymy wszystkie detale wizualne. Na małym ekranie Wielki Gatsby będzie niepełnym dziełem, ponieważ siła oddziaływania będzie dużo słabsza.

 

Tekst pierwotnie ukazał się w portalu NoirCafe.pl

Wielki Gatsby

Leonardo DiCaprio                  Jay Gatsby

Tobey Maguire                      Nick Carraway

Carey Mulligan                     Daisy Buchanan

Joel Edgerton                      Tom Buchanan

Isla Fisher                        Myrtle Wilson

Jason Clarke                       George Wilson

Elizabeth Debicki                  Jordan Baker
Rafał Siemko
Autor jaki jest, każdy widzi. Absolwent filologii polskiej, na co dzień pracuje w branży ubezpieczeniowej. Wielbiciel Metalliki, poezji Herberta, Miłosza i Szymborskiej oraz prozy Camusa i Vargasa-Llosy.
Skąd nazwa bloga? Rano czytam, później idę do pracy; po pracy gram na gitarze albo w piłkę nożną. A czas na pisanie znajduję jedynie w nocy. Aktualnie mieszkam w Monachium.
Rafał Siemko on Blogger

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *