Andrzej Muszyński, Podkrzywdzie

Podkrzywdzie jest kolejną powieścią, w której świat podzielony jest na „tutaj” i wszystko, co poza. Wieś, w której mieszka bohater jest miejscem tajemniczym i niezwykłym ale jednak bezpiecznym. Czas płynie wolno, niezależnie od zegara; przestrzeń choć ograniczona do granic wsi wydaje się nieskończona.

Andrzej Muszyński znany jest bardziej jako reportażysta niż prozaik. Jednakże przy lekturze Podkrzywdzia można wyczuć instynkt reportażysty autora. Potrafi ciekawie opowiadać niebanalne historie o ludziach i życiu. Ta historia jest fikcją, jest też podszyta magią, symboliką, metafizyką, jednakże jest też jakoś bliska. Obecna jest w powieści intuicja czegoś większego niż rzeczywistość, jakiejś zasady rządzącej światem, nadrzędnej reguły. Można by powiedzieć Boga, jakkolwiek zrozumieć to pojęcie. Bohater powieści, dziadek, którego nie poznajemy z imienia wciąż wspomina jego imię „ono”. To coś bądź ten ktoś, kto pozostaje nieogarnięty rozumem.

Przy niewielkim wysiłku można pokusić się o umiejscowienie akcji powieści. Podkrzywdzie wydaje się nazwą miejscowości, ale nie do końca tak jest. Dziadek wędruje godzinami po wsi, chodzi na Podkrzywdzie właśnie, spędza tam długie godziny. Nikt nie wie, co robi. Przy pomocy dobrodziejstwa internetu można doszukać się informacji, iż „Podkrzywdzie-jary” to nazwa miejscowa związana z wsią Krzykawy. Jeśli skojarzymy to z miejscem narodzenia Muszyńskiego (Krzykawy właśnie), to już mamy wskazówkę, gdzie się znajdujemy. Jeśli dodatkowo skojarzymy mapę zarośniętej krzewami, którą przechowuje dziadek z pustynią Błędowską, to już doskonale wiemy gdzie się znajdujemy (pogranicze Wyżyny Olkuskiej). Jednakże nie jest to wcale ważne. Nawet jeśli umiejscowimy wieś, w której mieszka dziadek z wnukiem, będziemy mogli się poczuć nieco bardziej komfortowo, mniej niepewnie. Ale nie całkiem. Całe szczęście świat przedstawiony w powieści jest na tyle niesamowity, spowity mgłą tajemnicy, że nie chcemy go urealniać. Jest to kraina autonomiczna, hermetyczna, samowystarczalna. Z rzadka wspominane „Miasto” zdaje się być jedynie intruzem wprowadzającym niepokój.

Nade wszystko jednak powieść Muszyńskiego jest warta uwagi ze względu na język narracji. Wspaniały, gęsty, chwilami nawet poetycki. Autor potrafi zakląć rzeczywistość w metaforę, przeistoczyć zwykłe w niezwykłe, banał w osobliwość. Podkrzywdzie to niezwykła książka.

 

Andrzej Muszyński, Podkrzywdzie, Wydawnictwo Literacki, Kraków 2015.
Rafał Siemko
Autor jaki jest, każdy widzi. Absolwent filologii polskiej, na co dzień pracuje w branży ubezpieczeniowej. Wielbiciel Metalliki, poezji Herberta, Miłosza i Szymborskiej oraz prozy Camusa i Vargasa-Llosy.
Skąd nazwa bloga? Rano czytam, później idę do pracy; po pracy gram na gitarze albo w piłkę nożną. A czas na pisanie znajduję jedynie w nocy. Aktualnie mieszkam w Monachium.
Rafał Siemko on Blogger

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *