Anna Retmaniak, kronikarz polskiej sceny teatralnej, zaczyna swoją opowieść od wyjaśnienia czytelnikom, jak to w ogóle się stało, że postanowiła związać się z radiem i teatrem. Wspomina swoje studia, pierwsze chwile w Warszawie – mieście, które przytłoczyło skromną dziewczynę swoją wielkością. Anna Retmaniak zaczęła życie w stolicy, mając ze sobą jedynie świadectwo maturalne i dwadzieścia złotych w kieszeni, przez kilka miesięcy zamieszkiwała u swoich znajomych i krewnych, zanim znalazła pokój, który wynajęła. Właściciel mieszkania nawet jej się oświadczył, ale to już inna historia… Znaleźć zatrudnienie w całkiem obcym mieście było niezwykle trudno, ale dopomogły łut szczęścia i samozaparcie, aby dostała się do redakcji Polskiego Radia.
„Portret słowem malowany” to nazwa audycji Programu Pierwszego Polskiego Radia. Pierwsza jej odsłona była związana ze Zbigniewem Cybulskim. W rocznicę śmierci aktora Anna Retmaniak otrzymała od swoich zwierzchników zadanie zrobienia o nim audycji. Zdała sobie wtedy sprawę, jak mało o Cybulskim jako osobie prywatnej wiedziano. Nie było w archiwum radia żadnej informacji, jakim był człowiekiem, co lubił, a czego nie, co było dla niego ważne, interesujące. Wtedy właśnie powstał pomysł na audycję cykliczną, w której słuchacze mogą poznać aktorów od strony pozazawodowej. Celem wywiadów, które w istocie były luźnymi rozmowami, było przedstawienie pełnego obrazu osoby oraz staranne unikanie przekroczenia granicy intymności. Nie było pytań niedyskretnych czy kłopotliwych, np. o życie osobiste, czy też drażliwych kwestii. Tytuł audycji wziął się z przekonania autorki, że praca w radiu to „malowanie w wyobraźni słuchaczy obrazów za pomocą słów”[1] . To twierdzenie było podstawowym założeniem szkoły dziennikarstwa i reportażu, które Retmaniak wypracowała przy okazji realizacji cyklu. Choć szkoła ta nigdy nie została sformalizowana, to jej szczegóły zdradza mimowolnie w książce. Należy jedynie uważnie czytać i można wyłuskać pewne wskazówki. Autorka opowiadając o radiu, zdradza nieco ze swojego warsztatu dziennikarskiego, osoby zainteresowane karierą w mediach (ale nie tylko te) mogą znaleźć kilka naprawdę ciekawych wątków i pożytecznych uwag.
Anna Retmaniak opowiada o swoich spotkaniach z ludźmi teatru. Tymi wielkimi i wybitnymi osobistościami, ale też z tymi mniej wybitnymi, choć wciąż niezwykłymi osobami. Przywołuje ze swoich wspomnień postaci m.in. Jana Kreczmara, Janusza Gajosa, Wiesława Michnikowskiego. Wielkim sentymentem darzy Ignacego Gogolewskiego, który nie tylko był doskonałym aktorem, lecz także okazał się wspaniałym przyjacielem. Jest też kilka anegdot, które mogą wprowadzić w zdziwienie czytelników. Dziennikarka wspomina na przykład swoje spotkanie z Tadeuszem Kantorem, które niemal skończyło się… rękoczynami. Najciekawsze jest jednak to, że autorka, zarówno w swojej audycji, jak i książce, próbuje przedstawić aktorów od strony ludzkiej, osobistej – poza ich naturalnym środowiskiem, jakim jest scena teatru. Oczywiście wspomina też kilka przedstawień, na których była wśród widowni i które z tego czy innego powodu zapadły jej w pamięć. Aktorzy jednak są dla niej najważniejsi.
Książkę uzupełniono o zapis wyjątków z kilku audycji „Portretu…”, jest też aneks, w którym o Annie Retmaniak wypowiadają się aktorzy mający szczęście ją poznać i porozmawiać z nią na antenie. Wszystkiego dopełnia załączona do książki płyta CD, na której znajdziemy archiwalne zapisy audycji. A na niej rozmowy m.in. z Tadeuszem Łomnickim, Romanem Wilhelmim, Agnieszką Osiecką, Kazimierzem Dejmkiem czy też Gustawem Holoubkiem. Z całą pewnością jest to bardzo ciekawa pozycja, którą mogę polecić nie tylko miłośnikom teatru, ponieważ Anna Retmaniak wspaniale opowiada historie, z właściwym sobie ciepłem i pokorą wobec rozmówcy oraz – w tym wypadku – czytelnika.
Tekst pierwotnie ukazał się w portalu NoirCafe.pl
Anna Retmaniak, Portret słowem malowany, wyd. Prószyński i s-ka, Warszawa 2013.
[1] Anna Retmaniak, Portret słowem malowany, wyd. Prószyński i s-ka, Warszawa 2013, s. 17.