Sięgnąłem po tę książkę ze względu na tytuł. Jego dwa człony są równie interesujące, ponieważ w jakiś sposób przyciągają i zaciekawiają. Pierwszy człon, wzbudza dosyć ambiwalentne uczucia, sądzę, że można uznać zestawienie tych dwóch słów za oksymoron, z kolei druga część tytułu jest w moim odczuciu bardzo ironiczna, co zresztą potwierdza lektura tej książki.
Leszek Bugajski ma bogatą przeszłość związaną z pracą w szeroko pojmowanej branży kulturalnej. Publikował w licznych czasopismach literackich, m.in. w: „Twórczości”, „Kulturze”, „Literaturze”, „Miesięczniku Literackim”, „Odrze”, „Wiadomościach Kulturalnych”. Był kierownikiem działu literackiego pisma „Życie Literackie”, działu krytyki pisma „Twórczość”, a następnie jego redaktorem naczelnym. Jest kierownikiem pracowni prasowej Akademii Humanistycznej w Pułtusku, członkiem Związku Literatów Polskich, Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Oczywiście wymienione przeze mnie stanowiska piastowane przez Bugajskiego, oraz funkcje, stanowią tylko część jego dorobku.
Wyjaśnienie tytułu zbioru możemy odnaleźć w motcie książki, zapożyczonego od niemieckiego filozofa, Otto von Schutthaufena, który powiedział: „Wszystko, co spada, tworzy kupę”. Już na wstępie, w myśli przewodniej zbioru autor stawia tezę o upadku kultury. Co więcej, nawet bez zaglądania pod okładkę książki może wywoływać dwuznaczne konotacje z odchodami, oraz z tym, co z kulturą się dzieje, czyli tworzy się – mówiąc dosadnie – jedno wielkie g… Ale z drugiej strony można też dosyć odległymi skojarzeniami (przynajmniej fonetycznymi) dojść do pulpy, czyli do produktu powstałego ze zgniecionego materiału, tutaj byłby to eklektyczny zlepek różnych zjawisk, teorii, którymi przesiąka współczesna (pop)kultura, które stają się jej budulcem, a zrazu definicją.
Bugajski postawił przed sobą niełatwe zadanie, bo postanowił stworzyć wykaz alfabetyczny współczesnej kultury. Pierwsze wrażenie z lektury zbioru tych esejów-felietonów może prowadzić do wniosku, że na niespełna 300 stronach znajdziemy jedynie teksty, w których autor biada nad upadkiem kultury, nad brakiem ambicji u młodzieży do sięgania po wyższą kulturę, sztukę, w końcu także ubolewa nad komercjalizacją sztuki. Trąci to nieco banałem, ale… Zdaje się, że to „ale” jest tutaj kluczowe. Znajdziemy między innymi takie zdania: „Ignorancja w dziedzinie kultury była wstydliwa!” – odkrywcze to nie jest i każe się zastanawiać, czy autor nie ma nic oryginalnego do powiedzenia, jednak należy przyznać, że same eseje celnie i dogłębnie interpretują naszą rzeczywistość. Bugajski próbuje dotrzeć do źródeł problemu i mu się to udaje. Upada kultura, którą zastępuje popkultura, „kupa”, pulpa a przez to inteligencja jest w odwrocie. Zanika sztuka słowa, a w jej miejsce wchodzi kultura obrazkowa.
Bugajski jest nieco protekcjonalny nawet wobec swojego czytelnika, ponieważ zdarza mu się sygnalizować, że liczy się z faktem, iż czytelnik może być osobą nie do końca bystrą. Stąd też będą się zdarzały takie sytuacje, jak na przykład wtrącenia w nawiasie typu: „uwaga: ironizuję”, kiedy pisze o tym, że władza w PRL dbała o to, aby wiadomości przekazywane narodowi były optymistyczne. A może pisząc, że ironizuje posługuje się ironią, tworzą spiętrzoną grę intelektualną, puszczając do odbiorcy oko, mówiąc: „wiem, że Ty to rozumiesz, ale w takim świecie żyjemy”. Ironia i sarkazm to narzędzia metodyczne, które zarówno od nadawcy jak i odbiorcy wymagają jakiegoś zapasu inteligencji, której niestety odbiorcom pulpy i kupy popkulturalnej brakuje. Dlatego właśnie uważam, że nawet ten pozorny banał jest częścią ironicznej konstrukcji tegoż zbiorku.
Spośród wielotematycznego zbioru felietonów wyłania się nieśmiało (potwierdzona w eseju-podsumowaniu książki) teza czy może nawet dobitniej: diagnoza rzeczywistości dzisiejszego społeczeństwa, które nie chce dojrzewać, obawia się starości, dlatego choć twarze pokrywają zmarszczki, to w zachowaniu wciąż przeważa dziecięca, infantylny wręcz bunt. Tęsknota za niedojrzałością. Źródła tej sytuacji tkwią głęboko w naszej psychice – jest to odwieczny strach przed przyszłością i niewiadomą, która odnajduje ujście wpierw w namiętności do horoskopów, a dzisiaj w zdziecinnieniu.
Leszek Bugajski, Kupa kultury. Przewodnik inteligenta, Prószyński Media, Warszawa 2014.
Tekst pierwotnie ukazał się w portalu NoirCafe.pl