Charles Simic nie jest w Polsce zbyt znanym poetą. A szkoda, ponieważ ten Amerykanin o serbskich korzeniach ma dużo do powiedzenia. W 2014 roku został uhonorowany Międzynarodową Nagrodą Literacką im. Zbigniewa Herberta. Nagroda jest przyznawana za całokształt twórczości, a zatem każdy z pisarzy, który został nią zaszczycony (dotychczas trzech, Nagroda przyznawana jest od 2013 roku) musi pochwalić się pokaźnym – ilościowo oraz jakościowo – dorobkiem. I tak jest w przypadku Simicia.
Książka, którą jeszcze kilka chwil temu trzymałem w ręku jest autorskim zbiorem wierszy Simicia. Poeta z całej swojej twórczości wyselekcjonował starannie pewną liczbę swoich wierszy (nie liczyłem dokładnie, ale patrząc na spis treści jest ich ponad sto) z tego czy innego powodu. Co łączy te wszystkie utwory? Musi być jakiś klucz, którym autor się posłużył dokonując wyboru. Jeśli miałbym sprecyzować jaki jest punkt wspólny ich wszystkich to wskażę wizję świata, który jest w pewnym sensie wybrakowany. A raczej dopiero zbliża się ku jakiejś utracie. Nie w sensie całego kosmosu, ale mikrokosmosu, jednostkowym. Podmiot liryczny patrzy na poszczególne przejawy istnienia i dostrzega wiszące nad nimi widmo rozkładu, jakiś bliżej niezidentyfikowany kataklizm, który ma nadejść. Jednakże będzie to katastrofa nadchodząca od wewnątrz, ponieważ ten świat nie jest idealny i przez ten brak idealności jest skazany na… „zagłada” to zbyt wielkie słowo, ale właściwym będzie z pewnością: „dezintegracja”. Świat tak nieidealny musi być skazany na dezintegrację, w bycie ukazują się szczeliny, przez które czytelnik dostrzega coś tajemniczego, coś spoza materii i czasu.
Poezja Simicia taka właśnie jest; przez dezintegrację materialnego świata ukazuje świat metafizyczny. Jego tropy, zapowiedź czegoś co jest poza. Ale nie Bóg ani Absolut, lecz jakaś Prawda, sens. Każdy przejaw bytu, istnienia, każda rzecz nawet najbardziej trywialna posiada w sobie część tej Tajemnicy, która czeka na odkrycie. Wszystko ma sens i znaczenie, choć może się wydawać, że tak nie jest. Simic to poeta epifanii, poeta chwili, która odkrywa sens, ale szybko mija i wkrótce znów Prawdę spowija nieprzenikniony mrok sekretu.
Charles Simic, Blues o śnieżnym poranku. Wybór wierszy, red. Agata Hołobut oraz Karolina Kopczyńska, Wydawnictwo Znak, Kraków 2015.
Tekst pierwotnie ukazał się w portalu Literatki.com