Powieść Mitchell to jedna z tych książek, które kuszą tytułem. Czy można przejść obojętnie, kiedy widzi się na półce wołające do czytelnika: „Subtelny urok samobójstwa”? Na szczęście atutem powieści jest nie tylko niebanalny tytuł, ale też niezwykła fabuła.
Trzy siostry (podobieństw do klasycznego dramatu Czechowa będzie dosyć dużo), Delph, Lady i Vee mieszkają razem w Nowym Jorku. Ich życie zostało naznaczone już w momencie narodzin, ze względu na rodzinę, której częścią przyszło im być. Dziadek protagonistek był wynalazcą; jego największym odkryciem był niesławny cyklon B, wykorzystywany w komorach gazowych. A w zasadzie nie był to konkretnie ten cyklon, ale jego pierwowzór, który został udoskonalony przez Nazistów. Zastanawiające jest to, że od momentu opracowania gazu przez ich przodka, kolejni członkowie rodziny popełniają samobójstwo. Bezdzietne siostry Adler są ostatnimi przedstawicielkami swojego rodu, a ich życie przebiega w cieniu nieuniknionego – kolejnych samobójstw, wygaszających linię rodu. Ustaliły już nawet datę – ostatni dzień roku 1999.
Fabuła nie biegnie linearnie, autorka mieszała przeszłość z przyszłością, narracja idzie do przodu, aby za chwilę w następnym rozdziale przenieść się o kilkadziesiąt lat w tył. Powieść koncentruje się nie tyle na rysie historycznym epok (to też), ale przede wszystkim na bohaterach, ich życiu, postępowaniu; tym, w jaki sposób radzą sobie z rzeczywistością. Jest dosyć dużo różnorodnych postaci, obok bohaterów fikcyjnych pojawiają się też prawdziwe, w tym choćby przyszły noblista, Albert Einstein. Aczkolwiek muszę przyznać, że wystarczająco ciekawymi ludźmi są poszczególni członkowie rodziny Alterów. Każdy z nich jest ciekawą indywidualnością i każdy z nich próbuje sobie radzić z klątwą samobóstw.
A w przypadku sióstr, dodatkowym bodźcem do szybkiego podjęcia decyzji o wspólnym odebraniu sobie życia i jej realizacji jest choroba jednej z nich. Lady jest chora na raka, czuje zbliżającą się śmierć, która jest jeszcze bardziej nieuchronna i namacalna niż wynikałoby to jedynie z klątwy. W związku z tym siostry podejmują decyzję, że umrą wszystkie razem. W ramach siostrzanej solidarności z chorą. Śmierć ma być wyzwoleniem od cierpienia, osiągnięciem spokoju.
Subtelny urok samobójstwa to jednak – jak u wspomnianego już Czechowa – powieść o kobietach. Kobietach nieszczęśliwych, które nie potrafią podejmować decyzji, wprowadzać myśli w czyn. A jeśli już to zrobią, to bardzo żałują. Tutaj dodatkowo życia nie ułatwia społeczeństwo, wówczas jeszcze pod dyktatem mężczyzn. Nie mogły studiować, swoje życie musiały podporządkować rodzinie. A kobiety bez rodziny były uważane za w jakimś stopniu ułomne.
Mitchell napisała powieść niebanalną, doskonałą pod względem budowania historii, opowieści o kobietach. Ich głębia psychologiczna, tak doskonale zarysowana, pozwala dojrzeć w nich prawdzie, realne osoby, a nie jedynie twory literackie. Polecam!
Tekst pierwotnie ukazał się w portalu Literatki.com
Judith Claire Mitchell, Subtelny urok samobójstwa, przełożyła Ewa Kleszcz, Wydawnictwo Prószyński i s-ka, Warszawa 2016.