W książce Jerzego Limona czytelnik życiorysu najwybitniejszego dramatopisarza nie znajdzie, nie będzie w niej również dywagacji o tym, kto napisał dramaty, czy Szekspir to rzeczywiści jedna osoba, czy konglomerat dramatopisarzy ani tym bardziej komu poświęcone są sonety. Będzie o dziele, a nie jego twórcy. A ściślej, badacz będzie odkrywał poszczególne warstwy tekstu dramatów, aby dotrzeć do ukrytych, niewidocznych na pierwszy rzut oka znaczeń. Brytyjczyk, jak się okaże, był mistrzem gry słów, znaczeń i kalambur.
Profesor, u którego miałem zajęcia z literatury powszechnej zwykł mawiać, że Szekspira czyta się w oryginale albo nie czyta się wcale. Oczywiście słowa te są hiperbolą, jednak prawdą jest, że w przekładzie ginie wiele treści, zarówno tych z warstwy drugiej, jak i głębszych. Ogólny sens utworu i poszczególnych wypowiedzi oczywiście tłumacze są w stanie oddać, jednak żarty słowne, podwójne znaczenia czy też – zgodnie z tematem książki – żarty ukryte przed cenzurą w tekście czasami po prostu są niemożliwe do ujęcia w przekładzie. Nic dziwnego, gdyż nawet w języku ojczystym Anglika powstaje dzisiaj cała masa wydań krytycznych dzieł Barda. Szczególnie upodobał sobie jeden zabieg stylistyczny – kalambur. Kalambur tworzy nowe znaczenie, nie zastępując pierwszego, a nawet mieszając dwa znaczenia. Zatem w danej wypowiedzi mogą być nie tylko dwa znaczenia, ale trzy. W tym tkwi geniusz językowy poety. I tu widać szczególnie wielki problem (wyzwanie) dla tłumaczy – czasami oddanie odpowiedniego znaczenia w języku przekładu jest po prostu niemożliwe.
Czy u Szekspira jest dużo pikantnych fragmentów? Jak się okazuje cała masa. Wysokiej literatury nie zwykliśmy łączyć z rubasznością. Czy wyobraża ktoś sobie świntuszącego Konrada-Gustawa? Albo Kordiana? No właśnie, nawet podświadomość buntuje się przeciw takim myślom. A u Szekspira to normalne. Świntuszy Hamlet, świntuszy Makbet, nie mówiąc o tym, że młodzieniec imieniem Romeo właściwie przez pierwszych kilka scen rozmawia tylko o seksie. No prawie tylko. Jednak jak przystało na wielkiego twórcę, Szekspir nie stawiał na prymitywny, wulgarny dowcip. Przeciwnie – lubował się w dyskretnym, subtelnym „puszczaniu oka” do widzów. Nie każdy był w stanie zrozumieć jego żarty.
Książka Jerzego Limona jest zwykłym leksykonem, słownikiem czy też esejem. Jest wszystkim po trochu. Rozpoczyna się od zapoznania czytelnika z najważniejszą symboliką i alegoriami epoki, w której tworzył William Szekspir, prezentując zbiór reprodukcji obrazów, rycin czy też ilustracji, wyjaśniając ich znaczenie. Ta część znajduje się przed tytulaturą, należałoby zatem chyba raczej traktować ją jako coś w rodzaju wkładki przymocowanej do książki na stałe albo prologu. Wstęp zaczyna się dopiero później. I od razu wciąga bez reszty czytelnika. Dowiedzieć się z niego można wiele informacji o teatrze elżbietańskim (jako instytucji), o pracy dramatopisarza, o zmianach które zachodziły w tekście (np. podział na sceny i akty nie pochodzi z Antyku, a jest wynalazkiem z początku XVIII wieku), o problemach edytorskich, o cenzurze. No i w końcu poświęca nieco miejsca na dosyć swobodny esej o żarcie erotycznym w twórczości Szekspira na tle dramatu elżbietańskiego.
Dopiero teraz zaczyna się część zasadnicza książki, czyli słowniczek pojęć. Hasła są w porządku alfabetycznym, w języku angielskim. Zapewne z tego względu, że dane hasło można przetłumaczyć na kilka polskich, stąd wydaje się oczywistym i słusznym wyborem, aby posługiwać się językiem angielskim. Naturalnie opracowanie danego tekstu jest już w języku polskim. Każde z haseł wpierw ma tłumaczenie dosłowne, następnie przywołane są znaczenia używane przez Szekspira w swoich tekstach wraz z przykładami z konkretnych utworów. Ciekawe jest to, że Limon bardzo często nie tylko wyjaśnia, jakie znaczenia kryją się pod wierzchnią warstwą poszczególnych cytatów ale też przywołuje przekłady tegoż dokonane przez polskich tłumaczy. Całość wieńczy bibliografia oraz indeksy.
Próbkę możecie zobaczyć tutaj: http://www.teatr-pismo.pl/przestrzenie-teatru/1875/szekspir_bez_cenzury/
Czy książka jest warta lektury? Bez wątpienia tak. Dla każdego miłośnika twórczości Szekspira będzie ona doskonałym pogłębieniem wiedzy, ponieważ okazuje się, że wiele znaczeń umykało podczas dotychczasowych lektur jego utworów. Odkrywanie kolejnych jest fascynujące; okazuje się, że można spojrzeć inaczej na doskonale sobie znane fragmenty. Dla pozostałych będzie jak sądzę zajmującą ciekawostką, która niejednokrotnie wzbudzi uśmiech na ich twarzy.