Ludzie dosyć chętnie wybierają niebezpieczeństwo i cierpienie w swoim życiu; chodzi nie tylko o to, że podejmują duży wysiłek, aby na przykład zdobyć szczyt górski, oglądają horrory, które sprawiają, że się boją bądź mają fantazje seksualne i podejmują praktyki wiążące się z przemocą.
Teoretycznie ludzie powinni dążyć do maksymalizacji przyjemności; to hedonizm powinien być naturalnym wyborem. A jednak tak się nie dzieje. A przynajmniej nie tak, jakby można się spodziewać. Wiele rzeczy, które sprawiają przyjemność, wymaga wpierw przyjęcia dużej dawki bólu. A nawet czasami ból, który ma miejsce w drodze do celu sprawia, że ma on większą wartość, a przyjemność jest większa, niż gdyby jej osiągnięcie nie wiązało się z żadnymi kosztami. Dlaczego zatem ludzie akceptują ból i cierpienie, aby zaznać choć trochę przyjemności?
Autor twierdzi, że jako ludzie mamy tendencję do jednoznacznych ocen, że dwie rzeczy, które jeśli nie są zgodne to są sprzeczne. I to wpływa na to, jak ludzie żyją własne życie. Autor zadaje kilka pytań: Czy ludzie dążą do poszukiwania jak największej ilości przyjemności w swoim życiu i minimalizowania cierpienia? Czy są z natury samolubni i myślą wyłącznie o własnym interesie? I w końcu: czy istnieje coś takiego jak zbyt wiele przyjemności?