Tytuł Absolwent kojarzy się przede wszystkim z kultowym filmem, dzięki któremu na wyżyny sławy wybił się Dustin Hoffman. Obraz Mike`a Nicholsa był adaptacją powieści Charlesa Webba. Wersja, którą zobaczyłem na deskach Teatru Dramatycznego w Warszawie, to interpretacja losów Bena Braddocka według Terry’ego Johnsona, inspirująca się zarówno słynnym filmem jak i powieścią. Została wyprodukowana po raz pierwszy w Londynie i na Broadwayu przez Johna Reida i Sachę Brooksa, dla Teatru Dramatycznego przedstawienie wyreżyserował Jakub Krofta.
Benjamin Braddock ukończył uczelnię z wyróżnieniem. Teraz staje przed pierwszą w życiu szansą, a w zasadzie wewnętrzną koniecznością samodzielnego wyboru własnej drogi. Nawiązuje romans z żoną najlepszego przyjaciela swego ojca. Poznaje wkrótce też jej córkę, w której się zakochuje. Jednak pani Robinson kategorycznie sprzeciwia się temu związkowi, za wszelką cenę starając się mu zapobiec.
Ben wszystko, co do tej pory robił w swoim życiu, wykonywał z myślą o innych, po to by spełnić czyjeś oczekiwanie. Ukończył prestiżową uczelnię, ponieważ taka była ambicja jego rodziców. Rodzice wciąż chcieli kierować jego dalszym życiem, narzucając swoją wolę, nie wierząc, że jest zdolny do samostanowienia. Poznajemy go, kiedy siedzi u siebie w pokoju podczas przyjęcia wyprawionego dla niego z okazji ukończenia studiów. Siedzi na łóżku w piance nurka, którą otrzymał w prezencie od ojca. Jest świadomy jak śmiesznie w niej wygląda, ale nie ma siły się przeciwstawić. Ten wieczór staje się zarówno końcem jak i początkiem dla Bena. Coś w nim pęka. Bohater ma dość sztucznego życia, „groteskowych ludzi”, chce sam pokierować swoim istnieniem. Jedyny problem tkwi w tym, że nie wie, czego chce. Pustkę egzystencjalną, którą odczuwa próbuje wypełnić wpierw kontaktem z „prostymi” ludźmi, odmiennymi od środowiska, w którym się wychowuje, jednak nie zdaje to egzaminu, dlatego też próbuje zastąpić brak miłości seksem. Nawiązuje romans z żoną sąsiada, który trwa przez kilka miesięcy, aż do czasu, kiedy poznaje (znów ze względu na wolę rodziców) jej córkę, Elein.
O ile z początku możemy Benowi współczuć, gdyż paradowanie w piance dla nurków pokazuje, jak bardzo jest uzależniony od swoich rodziców, to im dalej fabuła się posuwa, tym bardziej jesteśmy przekonani, że on sam jest przyczyną swoich problemów. Ben nie chciał wydorośleć, wciąż tkwiło w nim dziecko, egoistyczne, skupione jedynie na swoich potrzebach. W Elein widać było pewną otwartość na świat, to Ben przejawiał zainteresowanie innymi, jedynie po to, aby poczuć ulgę. Chciał zaspokoić potrzebę uczuć emocjami innych ludzi. Jest coś niepokojącego w jego postawie, jakaś energia wysysająca z innych. Benjamin jest klasycznym przykładem postawy sklasyfikowanej przez Erica Berne`a w jego koncepcji stosunków społecznych[1] jako: „Ja-dziecko”. Według niego w każdym człowieku współistnieją trzy komplementarne stany: Rodzic, Dorosły i Dziecko. Dziecko zawiera wrodzone i nabyte wzorce popędów oraz reakcji emocjonalnych, cechuje je spontaniczność i emocjonalność, bunt. Benjaminowi brak stanów rodzica (odpowiada za normy, nakazy i zakazy, wartości) oraz – co najważniejsze – dorosłego (który poddaje pod rozważanie nabyte umiejętności i doświadczenie, które mają posłużyć rozumieniu rzeczywistości i samego siebie, aby dokonywać racjonalnych wyborów).
Może się wydawać, że opowieść o młodzieńcu, który odczuwa pustkę egzystencjalną będzie prowadzona w nastroju minorowym, w atmosferze przygnębienia. Jednak tak nie jest. Absolwenta cechuje ładunek komiczny, szczególnie pierwsza część przedstawienia co chwilę wzbudza publiczność do śmiechu. Najwyraźniej nihilizm może być komiczny. Dążenia wstydliwego młodzieńca, bardzo niepewnego siebie, pełnego wątpliwości i bez doświadczenia życiowego, do osiągnięcia samodzielności i autonomii, są chwilami bardzo zabawne w swoim tragizmie. Wielka w tym zasługa Krzysztofa Brzazgonia, który wspaniale wcielił się w postać tego wzbudzającego politowanie młodzieńca. Jego gesty, mimowolne drżenie rąk i sztywne, wynikające z zawstydzenia ruchy, doskonale oddają stan wewnętrzny Benjamina. Oglądanie pana Krzysztofa, sprawia prawdziwą przyjemność.
Absolwent to ciekawe przedstawienie, które łączy w sobie tragizm z komizmem, mające wspólne źródło w postaci nieprzystosowanie i zagubienie w świecie bohatera wkraczającego w dorosłość, szukającego wolności i prawdziwych emocji. Jest to opowieść inicjacyjna, pełna ambiwalencji, ale spójna wewnętrznie, a co najważniejsze – gwarantuje doskonale spędzony czas.
Tekst pierwotnie ukazał się w portalu NoirCafe.pl
[1] Zainteresowanych odsyłam do teorii analizy transakcyjnej Erica Berne`a.