Przy pierwszym kontakcie z tomikiem poezji Fetlińskiej zwraca uwagę charakterystyczne, okrągłe zgrubienie na tylnej okładce. Do książki została dodana płyta CD. Znając tytuł zbioru zaczynamy się zastanawiać, co znajduje się na płycie – film („sekstaśmy”) czy też nagranie audio. Spokojnie, nie będzie żadnej kontrowersji, na dysku są nagrania wierszy w interpretacji samej autorki. Dostaliśmy zatem do ręki tomik, który jednocześnie można czytać i słuchać.
Dlaczego zatem Sekstaśmy? Czy otrzymaliśmy zbiór wierszy przesyconych seksualnością i naturalizmem? Ponownie odpowiedź brzmi: nie. Otrzymaliśmy zbiór wierszy, w których wizja świata jest zdominowana przez ciało, biologia, która rządzi światem. Istnieje jedynie „tu i teraz”, nie odnotujemy u Fetlińskiej troski o uniwersalia ani o to, co znajduje się poza życiem. Ciało i biologia jest tym, co determinuje świat. Seksualność jest jego częścią – nawet istotną – i takie przekonanie odnajdziemy w wierszach. Jednakże jest to seksualność nie dziką i rozbuchaną w narracji ale podana w sposób przystępny, ponieważ pokazuje to, co niejako „na uboczu” seksualności ale z nią związane. Nawet kiedy autorka mówi wprost o seksie, to opowiada o jego „obocznych” przejawach – kroplach potu na skórze, gonitwie myśli, czy też we wspólnym leżeniu w łóżku już „po”. Owszem, zdarzają się wstawki wulgarne, jednakże są to epizody i wynikają z charakteru tego poetyckiego przedsięwzięcia.
Pisząc o charakterze tego tomiku w poprzednim akapicie miałem na myśli jego swojskość, codzienność i powszechność doświadczenia. Fetlińska opisuje sytuacje, które każdy z nas zna z własnego doświadczenia. Wulgarne teksty, które się pojawiają w zbiorze są tekstami już otartymi, niemal frazeologizmami. Słyszymy je na ulicy, czasami sami ich używamy w rozmowach ze znajomymi. Takie są też całe Sekstaśmy – swojskie, w jakiś sposób bliskie naszemu doświadczeniu. Opisują przejawy życia znane każdemu z nas. Sama autorka w posłowiu pisze, że treść wierszy wywodzi się z wydarzeń, w których niegdyś uczestniczyła bądź była ich świadkiem. Każdy z wierszy jest zresztą zadedykowany innej, konkretnej osobie, która zapewne jakoś była związana z utworem.
Tomik wierszy Katarzyny Fetlińskiej jest zarówno intymny jak też odpowiadający powszechnemu doświadczeniu. Każdy z utworów był inspirowany własnym przeżyciem autorki jednakże sytuacje, które opisuje raczej każdy z czytelników będzie znał z autopsji. W mojej opinii z lektury wierszy można wyciągnąć przede wszystkim dwa wnioski: życie jest biologią, a człowiek to ciało; natomiast drugi wniosek jest taki, że istnieje coś takiego, jak powszechne doświadczenie. O ile każdy z ludzi to indywidualność i różnimy się od siebie w szczególe, o tyle w ogóle życie każdego z nas da się sprowadzić do wspólnego punktu do jakiegoś constans, wspólnoty przeżyć. Autorka opowiada o tym językiem plastycznym, sugestywnym, ale nie wolnym od slangu młodzieżowego. Wizja świata jest zawarta również w języku tej poezji.
Jedna rzecz mnie tylko zastanawia i wciąż pozostaje dla mnie zagadką – zamiłowanie autorki do przerzutni. Nie mam żadnego pomysłu, dlaczego Fetlińska tak często używa tego środka wyrazu. Każdy mój pomysł wydaje się albo całkowicie chybiony albo (mniej lub bardziej) naciągany do teorii. Nawet autorka w swojej interpretacji wierszy nie akcentuje ani zaznacza w żaden sposób miejsc, w których użyła tego środka stylistycznego.
Tekst pierwotnie ukazał się w portalu Literatki.com
Katarzyna Fetlińska, Sekstaśmy, Biuro Literackie, Wrocław 2015.