Moralność w świecie zwierząt – Bonobo i ateista

Bardzo często można usłyszeć od religijnych ludzi: Wiara to czynienie dobra, okazywanie miłosierdzia i naprawianie świata. Wiara naucza nas moralności, wskazuje co jest dobre, a co złe. Co za tym idzie, tak naprawdę nie można być moralnym bez religii. Prymatolog Frans de Waal twierdzi, że aby zweryfikować ten pogląd wystarczy poddać obserwacji zachowanie naszego bliskiego kuzyna – bonobo.

Źródła moralności są wpisane w naszą naturę, nie ma konieczności odwoływania się do wyższej instancji. Moralność poprzedza religię, co możemy sprawdzić, przyglądając się gatunkom naczelnych. Altruizm, jaki znamy ze świata ludzi, wyraźnie przejawia się też w świecie zwierząt. Dlaczego bonobo ma być najlepszym przykładem? Jest to bardzo rzadki gatunek małpy. Jego odkrycie nastąpiło w 1929 roku, jej anatomia jest uderzająco podobna do ludzkiej. Małpy te są też określane jako bardziej wrażliwe, empatyczne i inteligentne niż którekolwiek naczelne, stronią również od przemocy. Kontrast między nimi i szympansami wzbogaca rozumienie ewolucji człowieka. Pokazuje, że nasz rodowód jest naznaczony nie tylko przez męską dominację i ksenofobię, ale też umiłowanie harmonii i wrażliwości względem innych.

W świecie zwierząt wszechobecny jest altruizm. Nie mowa tu jedynie o więzach matki z potomstwem, ale nawet o więzach w społeczności. Zauważono, że samice małp troszczą się o samców, z którym nie są w żaden sposób spowinowacone; są wyczulone na ich emocje, takie jak: smutek, żal, rozgniewanie. Przytulają ich po przegranej walce, koją nerwy. Altruizm ten nie jest oparty na kalkulacji i nadziei na korzyść w przyszłości. Jest całkowicie bezinteresowny. Co więcej, wydaje się, że sprawia radość osobie, która ją przejawia. Autor wysuwa tezę, która mówi, że altruizm jest wyposażeniem natury ssaków, koniecznością. A ze względu na to musi dawać satysfakcję. „Rzeczy, które musimy robić z konieczności, natura zawsze wiąże z przyjemnością. Ponieważ musimy jeść, zapach jedzenia sprawia, że ślinimy się jak psy Pawłowa, a konsumpcja żywności jest jednym z naszych ulubionych zajęć. Musimy się rozmnażać, więc seks jest zarówno naszą obsesją, jak o źródłem uciech. A żeby się upewnić, iż wychowamy nasze potomstwo natura dała nam więzi, z których żadna nie przewyższa tej między matką a potomstwem (…) Jesteśmy żyjącymi w grupach zwierzętami, które polegają na sobie nawzajem i potrzebują siebie nawzajem, dlatego też pomaganie i dzielenie się przynosi radość”[1]. Tak samo altruizm – robimy to z konieczności, więc musi przynosić radość. Opiekowanie się rodziną i bliskimi są nagrodą samą w sobie.

Przechodzenie od zachowań naczelnych do religii i moralności może się wydawać naciągane, ale kiedy przyjrzymy się bliżej argumentacji oraz narracji de Waala uznamy, że jest jak najbardziej uzasadnione. Studiując zachowania naczelnych pod kątem współpracy i rozwiązywaniu konfliktów doszedł do wniosku, że empatia ewoluowała w moralność, jaką dzisiaj znamy. Stąd też kolejnym krokiem jest uznanie moralności za starszą niż religia. Moralność może być starsza niż nam się wydaje. Już neandertalczykom chowali zmarłych, podtrzymywali ogień, opiekowali się chorymi. Ze źródeł kopalnych wynika fakt, że dojrzałego wieku dożywali też neandertalscy paralitycy, osoby mające problem z pobieraniem pokarmów. Fakt, że jednostki słabe i upośledzone, które nie mogą przysłużyć się społeczności przetrwały do wieku starczego oznacza jedno – empatia i opiekuńczość, a co za tym idzie moralność jest starsza niż którakolwiek współczesna cywilizacja i religia. O co najmniej sto tysięcy lat. Od początku istnienia mamy odczucia i instynkt moralny. Dążymy do ustalenia logicznie spójnego systemu, łączymy to z systemem uzasadniania, nadzorowania i karania. W tym miejscu pojawia się religia z najwyższą instancją. Bogata w anegdoty dotyczące zachowań naczelnych, Bonobo i ateista konstruuje argumentację zakorzenioną w biologii ewolucyjnej i filozofii moralności. Pionierska myśl de Waal dostarcza krzepiące i innowacyjne spojrzenie na ludzką naturę i naszą walkę do odnalezieniu celu w życiu.

De Waal argumentuje, że nasze zachowanie altruistyczne ewoluowało przez tysiąclecia w obrębie grup społecznych ssaków dla zwiększenia możliwości przetrwania grupy. Późnej chodziło już nie tylko o przetrwanie, ale też o pokojowe współżycie. Autor ma też całkiem dobry argument dla przyczyn ewolucji religijności u ludzi: wraz z powiększaniem grup społecznych, musieliśmy wymyślić potężniejszą, dominującą postać, aby wyjaśnić i utrzymać hierarchie, które już stworzyliśmy. Jest to oczywiście spekulacja, jednak argumenty mogą przekonywać. W przeciwieństwie do dogmatycznych neoateistów (jak nazywa walczących ateistów, których uznaje za ateistycznych dogmatyków, którzy kładą nacisk na czystość przekonań, całkowite odrzucenie balastu przekonań wyniesionych z religii.) de Waal nie gardzi religią per se. Mówi, że nie boi się jej, obawia się jedynie ślepego dogmatyzmu. Zamiast tego, opiera się na długiej tradycji humanizmu za przykład malarstwo Hieronima Boscha i pyta czytelników w celu rozważenia tych kwestii: Jaką rolę, jeśli w ogóle, religia może spełniać dzisiaj w dobrze funkcjonującym społeczeństwie? I gdzie zarówno wierzący jak i niewierzący mogą znaleźć inspirację do prowadzenia dobrego życia? Tutaj przywołuje funkcję tzw. neuronów lustrzanych – ich odkrycie dla psychologii było równie fundamentalne jak odkrycie DNA dla biologii. Neurony lustrzane nie odróżniają naszego zachowania od zachowania innych, dlatego pozwalają „wejść w skórę” innego człowieka. (O neuronach lustrzanych pisałem TUTAJ). Empatia ma swoje źródło w cielesnej synchronizacji i rozprzestrzenianiu się nastrojów[2].

Ciekawą grą słów jest podtytuł książki. W poszukiwaniu humanizmu wśród naczelnych. Termin „humanizm” wiąże się jednoznacznie z gatunkiem ludzi, z wartościami, które uznajemy za „nasze”, wspólne, uniwersalne. To zdanie wnosi pewną trudność ontologiczną, bo albo uznamy, że te wartości nie są nasze, albo musimy zweryfikować kogo uznajemy za jednego z nas, jeśli wartości, które do tej pory uznawaliśmy za humanistyczne są wyznawane także przez naszych dalekich kuzynów. Nie wydaje mi się, abyśmy mieli być świadkami zrzucenia człowieka ze szczytu stworzenia, raczej zbliżamy się do wyjaśnienia naszego pochodzenia. De Waal, na kartach swojej książki, płynnie przechodzi od wątków naukowych do refleksji natury społecznych i moralnych. Bonobo i ateista jest jedną z niewielu książek, których lektura może zmienić (bądź przynajmniej skorygować nieco) światopogląd, który do tej pory wyznawaliśmy.

 

Frans de Waal, Bonobo i ateista. W poszukiwaniu humanizmu wśród naczelnych, tłumaczenie Krzysztof Kornas, Copernicus Center Press, Kraków 2014.

Tekst pierwotnie ukazał się w portalu NoirCafe.pl

 

[1] s. 78

[2] De Waal daje bardzo ciekawą wykładnię na temat odbioru sztuki i roli, jaką spełniają w tym procesie neurony lustrzane.

Rafał Siemko
Autor jaki jest, każdy widzi. Absolwent filologii polskiej, na co dzień pracuje w branży ubezpieczeniowej. Wielbiciel Metalliki, poezji Herberta, Miłosza i Szymborskiej oraz prozy Camusa i Vargasa-Llosy.
Skąd nazwa bloga? Rano czytam, później idę do pracy; po pracy gram na gitarze albo w piłkę nożną. A czas na pisanie znajduję jedynie w nocy. Aktualnie mieszkam w Monachium.
Rafał Siemko on Blogger

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *