Być królem albo umrzeć – Król Szczepana Twardocha

Szczepan Twardoch odchodzi od powieści nowatorskich w formie i treści i proponuje Króla, powieść zrazu gangsterską, a wraz z rozwojem fabuły coraz bardziej nabierając charakteru przypowieści o podatności najsilniejszych nawet osób na manipulację i ich bezbronność wobec Historii, a w jakiejś też części parabolę między II Rzeczpospolitą i IV Rzeczpospolitą. Choć ten ostatni motyw nie wydaje się najważniejszym.

Problem tożsamości jest chyba jednym z najbardziej eksponowanych w prozie Twardocha, szczególnie tożsamości zagubionej, której nie da się odnaleźć, zbudować. Zazwyczaj bohaterowie są osobami z granicy dwóch światów, jednocześnie nie należąc do żadnego z nich. Tutaj też znajdujemy ten motyw. Głównym bohaterem Króla i narratorem jest Mojżesz Bernsztajn, młody Żyd, który pozostaje pod pieką Jakuba Szapiro – z zawodu boksera, z zamiłowania gangstera, a nade wszystko człowieka dbającego o własną przyszłość. Młody Bernsztajn, niepozorny i chuderlawy chłopiec był świadkiem śmierci, a następnie poćwiartowania zwłok swojego ojca. A zabił go właśnie Szapiro, który przyszedł w celu ściągnięcia długu. Nie zapałał on jednak chęcią zemsty, jakby można się było spodziewać ale wpatrzony w potężną postać Szapiro, stał się jego podopiecznym, niemal przybranym synem. Prawdziwy ojciec był dla Mojżesza symbolem zacofania i ciasnoty umysłowej; Szapiro natomiast siły, respektu, samostanowienia. Ich relacja jest niejednoznaczna, Mojżesz otacza Jakuba niemal nabożną czcią, a chwilami chyba nawet przybiera postać podświadomie homoerotyczną, jednakże są to fragmenty nieczęste i bardzo szybko znikają, przepłoszone przez inne, „męskie” myśli. Być może po prostu młodzieniec szuka własnej tożsamości i pozwolić się ulepić Szapirze na jego modłę, widząc w nim wzór, postać posągowo piękną i potężną niczym mitologiczny heros, półbóg. A sam Jakub, no cóż… On chciał być królem Warszawy. I prędzej miał zginąć, niż zawieść.

Dziwny jest ten kraj nad Wisłą początków lat 30` – zakusy władzy na stworzenie nowoczesnego państwa autorytarnego (a w istocie – dyktatury) przesłaniają fakt, że Zachód wciąż jest daleko, a Wschodnia plemienność, choć pogardzana, obecna w mentalności. Kraj – tygiel narodów, który jest wyjątkowo nieprzyjazny „nieprawdziwym” Polakom, który chce wygnać „złą”, niepolska krew i utworzyć państwo narodowe. Społeczeństwo się radykalizuje, przemoc staje się zasadą istnienia.

Bohaterowie z niepokojem zauważają przemiany w Polsce, która wcześniej była względnie przyjazną przybraną matką dla Żydów, a dzisiaj zaczynają w kraju zachodzić niepokojące zmiany. Do głosu dochodzą radykalne nastroje, ulicami zaczynają maszerować faszyzujące prawicowe bojówki. Widmo krwawych walk nadciąga nad Warszawę i Polskę. Niepokój Szapiry wynika jednak nie z poczucia więzi wobec swoich korzeni (już dawno odszedł od religii i tradycji przodków), co z obserwacji fali, która zabiera ze sobą wszystkich po kolei, bez względu na przekonania, a jedynie biorąc pod uwagę metrykę urodzenia. Choć też nie jest to do końca jasne, ponieważ są momenty, w których wydaje się że Szapiro czuje więź ze swoimi braćmi.

Moje pierwsze wrażenie z lektury Króla (i ostatnie również) było takie, że mam w ręku polski odpowiednik Chłopców z ferajny, ale w rzeczywistości międzywojennej Warszawy, dzikiej II RP, pogrążonej po śmierci Józefa Piłsudskiego w żałobie i wielkim chaosie. Bojówki żydowskie i narodowcy walczyli o władzę nad miastem. Bezwzględni w swoich postępowaniach wobec wrogów, kierowali się swoiście rozumianym honorem i zasadami. Jest coś pociągającego w tej prozie. Być może nie jest to powieść tak udana, jak Morfina czy ostatni Drach, ale Szczepan Twardoch potrafi opowiadać.

 

Wywiad pierwotnie ukazał się w portalu Booklips.pl

Szczepan Twardoch, Król, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2016.

 

Rafał Siemko
Autor jaki jest, każdy widzi. Absolwent filologii polskiej, na co dzień pracuje w branży ubezpieczeniowej. Wielbiciel Metalliki, poezji Herberta, Miłosza i Szymborskiej oraz prozy Camusa i Vargasa-Llosy.
Skąd nazwa bloga? Rano czytam, później idę do pracy; po pracy gram na gitarze albo w piłkę nożną. A czas na pisanie znajduję jedynie w nocy. Aktualnie mieszkam w Monachium.
Rafał Siemko on Blogger

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *