Książka, którą się ogląda

Thriller Tomasza Lipki ma wszystko, co pełnokrwisty thriller mieć powinien – ciekawą intrygę, zwroty akcji, niebanalnych bohaterów. Ale ma też coś jeszcze – jest nazwany „pierwszym thrillerem 2.0”. Co to oznacza? Jest to wyrażenie mające oczywiście sugerować jego nowoczesność, niespotykaną dotychczas jakość, wspartą nowymi technologiami, ponieważ w trakcie lektury będziemy mogli za pomocą odpowiedniej aplikacji znaleźć w sieci krótkie filmiki, które pokażą się na ekranie naszych smartfonów po zeskanowaniu fotografii zamieszczonych w książce. Szczerze mówiąc zdecydowałem się wziąć do ręki książkę właśnie ze względu na to rozwiązanie. Z ciekawości.

Te filmiki nie są jedynymi multimediami, których ślad można odnaleźć w książce. Równie często autor posługuje się ścieżkami do materiałów na Wikipedii czy youtube. Wszystkie podane w Notebooku linki prowadzą do autentycznych materiałów źródłowych. Jest tylko jeden mankament – aby do nich dotrzeć należy przepisać dokładnie (najczęściej) dosyć długi i skomplikowany link, z różnymi nic nieznaczącymi znakami, co jest dosyć uciążliwe i niestety zniechęca w dalszych rozdziałach. A można było skorzystać z dobrodziejstw aplikacji, która służy do odczytywania zdjęć i przy linku umieścić na przykład kod QR, który przenosiłby nas bezpośrednio do źródła.

Dosyć gęste nagromadzenie tych filmików i linków tworzy wrażenie z jednej strony złożoności historii i jej swego rodzaju „rozgałęziania” na różne media. Jest trzon, który stanowi książka, a od niego odchodzą gałęzie w różnych kierunkach. Co prawda nie są one niezbędne do odczytania książki i jej pełnego zrozumienia, jednakże jak sądzę, pozwalają na uzyskanie pełniejszego jej obrazu. A nie jest to też tylko sztuka dla sztuki, wszystko ma swoje uzasadnienie w tekście. Widzimy filmiki, które ogląda bohater książki i czytamy artykuły, które on czyta. Autor postawił na intertekstualność swojej pracy i muszę przyznać, że efekt jest bardzo ciekawy i warty sprawdzenia. Nie uważam, aby był to wyraz przekonania, że dzisiejszym czytelnikom brak wyobraźni i muszą widzieć, o czym czytają, aby to sobie wyobrazić. Sądzę, że jest to próba zrobienia tego, co już od jakiegoś czasu dzieje się w kulturze, choćby w teatrze – twórcy kultury otwierają się na dobrodziejstwa multimediów, uznając je za pełnowartościowy nośnik treści.

To tyle, jeśli chodzi o aspekt „2.0” książki. Czas przejść do części właściwej, czyli treści. Jest rok 2012, w Polsce trwa wciąż euforia przed zbliżającymi się mistrzostwami Europy w piłce nożnej. Bohaterem powieści jest prokurator Radosław Bolesta, mężczyzna tuż przed czterdziestką, który pracę w Piotrkowie Mazowieckim traktuje niemal jak zesłanie. Jeszcze na studiach pragnął wielkiej kariery adwokata, obrońcy uciśnionych i niewinnych ale życie szybko zrewidowało jego wyobrażenia. Bolesta zostaje wezwany do wypadku na obrzeżach Piotrkowa, w którym ginie Dagmara Frost, dziennikarka współpracująca z kilkoma mediami jako freelancer, kobieta samotna, całkowicie pochłonięta pracą. Prokurator po przybyciu na miejsce dostrzega, że kobieta za wszelką cenę chciała uchronić swojego laptopa przed zniszczeniem, zupełnie jakby uważała, że informacje w nim zgromadzone są ważniejsze niż jej życie. Dopiero w domu Bolesta odkrywa, że kobieta była dziennikarzem śledczym i prowadziła kilka śledztw, które mogłyby zszokować opinię publiczną, gdyby doszło do ich ujawnienia. Była też na tropie afery, w którą zamieszany był rząd i służby specjalne. Było więc wiele osób, które skorzystałyby na jej śmierci.

Notebook ma wszystko, co powinien mieć rasowy thriller – mroczną tajemnicę, szybkie tempo akcji, ciekawych bohaterów. A nawet ma nieco więcej. Z tego właśnie względu trzymam kciuki i przewiduję sukces wydawniczy tej książki – czytelnicy będą ją kupowali również ze względu na nowatorskie rozwiązanie, jakim jest zastosowanie multimediów celem wzbogacenia doznań płynących z lektury. Mogę polecić tę powieść jako doskonałą rozrywkę na wakacje, która nie tylko wciągnie fabułą ale też rozbudzi dziecięcą ciekawość.

 

Tekst pierwotnie ukazał się w portalu Booklips.pl

Tomasz Lipko, Notebook, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2015.
Rafał Siemko
Autor jaki jest, każdy widzi. Absolwent filologii polskiej, na co dzień pracuje w branży ubezpieczeniowej. Wielbiciel Metalliki, poezji Herberta, Miłosza i Szymborskiej oraz prozy Camusa i Vargasa-Llosy.
Skąd nazwa bloga? Rano czytam, później idę do pracy; po pracy gram na gitarze albo w piłkę nożną. A czas na pisanie znajduję jedynie w nocy. Aktualnie mieszkam w Monachium.
Rafał Siemko on Blogger

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *