Marzenia się nie spełniają – John Steinbeck, Pastwiska niebieskie, Złota czara, Nieznanemu Bogu

Proza Johna Steinbecka nie jest w Polsce zbyt znana, choć autor jest laureatem Nagrody Nobla. Nic w tym dziwnego. W czasach PRL był wspominany z wielką niechęcią, ponieważ w swoich powieściach odnosił się krytycznie do współczesnego społeczeństwa, szczególnie jego warstwy robotniczej, ukazywał jej wady. Zyskał sławę w Stanach Zjednoczonych i na świecie głównie dzięki klasycznym już dzisiaj powieściom Grona gniewu, Myszy i ludzie oraz Na wschód od Edenu. Ta druga została zekranizowana, a film na jej podstawie jest dzisiaj kultowy. Znakomitą okazją do przypomnienia sobie twórczości bądź do zapoznania się z nią jest wydanie zbioru trzech powieści Amerykanina Pastwiska Niebieskie, Złota Czara, Nieznanemu bogu przez wydawnictwo Prószyński i Spółka.

Pastwiska niebieskie to w istocie zbiór krótszych bądź dłuższych opowiadań, których akcja dzieje się na jednej z zielonych od drzew i trawy dolin kalifornijskich. Jej pierwszy mieszkaniec, hiszpański kapral prowadzący pogoń za zbiegłymi Indianami, zobaczywszy piękno tej krainy, miał pewność, że odnalazł obiecane w Biblii Pastwiska Niebieskie. To było niczym epifania cudu w dzikiej, pogrążonej w grzechu krainie pogan. Z czasem na Pastwiskach Niebieskich osiedliło się kilka rodzin. Próbowali ułożyć sobie spokojne i pełne nadziei życie. Ziemia była urodzajna, sady obfite w plony. Jednak życie w dolinie nie było tak wspaniałe i pełne uroku, jak by można było przypuszczać. Istniał wyraźny kontrast między marzeniem i rzeczywistością, której nie można było obłaskawić najlepszymi nawet intencjami. Dolina Pastwisk Niebieskich jest dla bohaterów opowiadań ucieczką od problemów, azylem dla ich niespokojnych bądź przepełnionych smutkiem dusz, z którym wiążą wielkie nadzieje. Ich serca są przepełnione wiarą, a myśli – wspaniałymi wizjami przyszłego szczęścia. Pastwiska Niebieskie przyjmują ich gościnnie, ale wkrótce coś zaczyna się psuć. Jakieś nieoczekiwane zdarzenie, wiadomość, narodziny dziecka, które zamiast zrealizować pokładane w nim nadzieje, sprzeniewierza się dziedzictwu. Czy jest możliwe, że tytułowa dolina jest przeklęta bądź też prześladowana przez jakieś fatum, które uniemożliwia jej mieszkańcom osiągnięcie szczęścia? Czy może jest odwrotnie – ludzie przybywszy do doliny, przynoszą ze sobą swoje smutki i troski i nie chcą skorzystać z okazji, aby zacząć wszystko od nowa? Kraina jest tylko tłem dla wydarzeń w życiu bohaterów, ale czasami wydaje się, że jest to żywa istota, która subtelnie, niemal niewidocznie podejmuje decyzje wpływające na losy jej mieszkańców.

Złota czara to drugie z opowiadań w książce. Jego akcja zaczyna się w Walii, w połowie XVII wieku. Do domu rodziny Morganów przybył dziwny nieznajomy – Dafydd. Młodzieniaszek Henry, zafascynowany jego opowieściami o przygodach i bajecznym bogactwie piratów, postanawia jak najszybciej opuścić dom rodzinny i zostać korsarzem. Wierzy, że mu się powiedzie każdy plan, ponieważ jest wyjątkowym człowiekiem. „Jest w stanie zdać sobie sprawę tylko z jednego marzenia naraz. Powiedziałem, że roztrząsał swoje marzenia – on każde marzenie urzeczywistni siłą swojej woli. Ten chłopiec zdobędzie wszystko, czego zapragnie, bo będzie realizował nie myśli, lecz własne dążenia”[1].Pewny swego, z wielkim celem do realizacji, ale bez żadnego doświadczenia, zaciąga się na statek zmierzający do Indii. Rozpalony opowieściami towarzysza na okręcie snuje marzenia o tym, że kiedyś zostanie korsarzem, słynnym na całą Europę i Nowy Świat. Ale to, co uważał za swoje szczęście – żeglowanie z wiatrem i falami, wpędziło go w wielkie nieszczęście, ponieważ oszukany, trafia na Barbados, gdzie zostaje sprzedany w niewolę Jamesowi Flowerowi. Nigdy jednak nie porzucił marzeń o zdobyciu wspaniałego miasta Panamy oraz tajemniczej piękności zwanej Czerwoną Świętą. Henryk wyruszył w swoją podróż z odległą, ale silną potrzebą podboju opływającego w złoto i inne kosztowności miasta zwanego Złotą Czarą. Złota Czara nie była dla niego jedynie nazwą, była celem, urzeczywistnieniem pragnień, ale jednak miastem wciąż dalekim i nie do końca realnym. Henryk zwlekał z podróżą do Panamy tak długo, jak tylko mógł, ponieważ urosła ona w jego głowie do rangi symbolu. Było to miasto wielkie i potężne, którego zdobycie oznaczałoby zrealizowanie marzeń o bogactwie i sile, a Henryk w głębi duszy chciał pozostać w stanie zawieszenia, chciał stale dążyć do potęgi, ale nie spełnić swojego przeznaczenia. Bał się, że jego życie będzie wtedy wypełnione, a więc – puste. W końcu nadchodzi ten wielki dzień, kiedy kieruje swój okręt ku Złotej Czarze.

Akcja ostatniej powieści w książce, Nieznanemu bogu, rozgrywa się w XX wieku. Joseph Wayne, młody syn farmera, wyrusza do Kalifornii, aby znaleźć swoje miejsce i kilka akrów ziemi do uprawy. Nie spodziewa się jeszcze, jak ciężką walkę będzie musiał stoczyć o swój kawałek ziemi, gdy będzie chciał zrealizować marzenie jego zmarłego ojca o stworzeniu prosperującej farmy w Kalifornii. Szybko na farmę sprowadza się rodzeństwo Josepha z rodzinami. Bohater czuł się bardzo bliski natury, niemal zespolony z nią duchem, ponieważ „wszystko wokół niego: ziemia, bydło, ludzie – wszystko było płodne, a on, Joseph, był tego źródłem, korzeniem. On sprawiał, że wszystko wokół niego rosło, rosło szybko, zapładniało się i mnożyło. Grzechem najcięższym, niewybaczalnym i niedopuszczalnym była bezpłodność; ta jego nowa wiara powodowała, że niebieskie oczy błyszczały mu niekiedy okrucieństwem – bezlitośnie zabijał wszystko, co bezpłodne. Za to szczenna gruba suka czy rozdęta cielna krowa były dla niego święte. To nastawienie zdawało się nawet pochodzić z jego umysłu, zdawało się mieć swoje siedlisko w głębi piersi lub wręcz w węzłowatych mięśniach lędźwi. Było to dziedzictwo rasy od miliona lat wysysane z gleby, dzięki czemu rasa ta zasiedlała ziemię”[2]. Joseph Wayne zaczyna wierzyć, że jedno z potężnych drzew na farmie uosabia ducha ojca. Drzewo staje się jego nieznanym Bogiem. Gospodarstwo Józefa rozkwita, wszyscy żyją w spokoju, aż jeden brat, zgorszony czcią, jaką Joseph otacza drzewo, ścina je. Wtedy dzieje się coś tajemniczego i przerażającego – zaraza i głód spadły na farmę.

Nieznanemu bogu to opowieść pełna mistycyzmu, zgłębia się w duszę człowieka, który próbuje poskromić siły natury, a ostatecznie zrozumieć zamysły boże i pokłady nieświadomości tkwiące w człowieku. Połączenie Josepha z naturą ma charakter pierwotnej więzi, nieco dzikiej, nieposkromionej. Steinbeck dopuszcza pogaństwo Josepha do głosu, gdy odrzuca cywilizację i składa ofiarę słońcu. Wiara Josepha jest ogromna i silna. Stworzył (być może nieświadomie) swój własny system religijny z dogmatami i rytuałami, które bardziej przeżywa, niż wyznaje. Jest to powieść, w której krzyżują się starożytne wierzenia pogańskie, wielkie greckie eposy, a także motywy biblijne. W Nieznanemu bogu, jednej z jego najwcześniejszych powieści, Steinbeck korzysta z doświadczenia amerykańskiego Zachodu jako męskiego sposobu poszukiwania relacji do swojego środowiska. Książka jest bardzo niejednoznaczna. Nie tyle tajemnicza, co dziwna. Jej lektura pozostawiła mnie zmieszanego, bardzo trudno jest ocenić, na ile jest to efekt zamierzony, a na ile – niedoskonałości nie do końca wykształconego warsztatu młodego pisarza.

Można spostrzec, że jest punkt łączący powieści zebrane w tomie – są to piękne marzenia, które obracają się w popiół przy próbie ich realizacji. Idealny świat imaginacji ludzkiej nie jest możliwy do przeniesienia w świat rzeczywisty, przegrywa z cierpieniem i nędzą życia, a przynajmniej – jego trywialnością. Na poziomie warsztatu należy zauważyć, że proza Steinbecka jest w warstwie opisowej silnie zmetaforyzowana, a przez to plastyczna i niezwykle poetycka. Niech za przykład posłuży wyjątek z powieści Złota czara:

„Popołudnie mijało wolno niczym orszak żałobny, chyląc się ku wieczorowi, a zaledwie ten zapadł, pojawił się skądś niespokojny wiatr, szeleszcząc w suchych trawach i pędząc ze skamlaniem przez pola. Noc nasunęła się na świat jak czarny mnisi kaptur, a Jej Świątobliwość Zima wysłała swego nuncjusza do Walii”[3].

Najważniejsi jednak pozostają oryginalni i wyjątkowi bohaterowie, bardzo często nierozumiani przez otoczenie indywidualiści. Są postaciami niemal tragicznymi, ponieważ są niszczeni przez swoje pragnienia, których nie potrafią zrealizować, a które są siłą napędową ich życia. Jedni prędzej, a drudzy później, ale wszyscy w pewnym momencie zauważają, jak bardzo daleko znajduje się rzeczywistość od wizji, które stworzyli w swoim umyśle. Z utworów Amerykanina płynie delikatne piękno oraz wyrafinowana prostota. Jego bohaterami są prości ludzie, wiejscy prostaczkowie, przywiązani do tradycyjnych wartości, tak jak Steinbeck – do realizmu w narracji.

 

Tekst pierwotnie ukazał się w portalu NoirCafe.pl

John Steinbeck, Pastwiska niebieskie, Złota czara, Nieznanemu Bogu, Prószyński i S-ka, Warszawa 2013.

[1] S. 268

[2] s. 545

[3] S. 253

Rafał Siemko
Autor jaki jest, każdy widzi. Absolwent filologii polskiej, na co dzień pracuje w branży ubezpieczeniowej. Wielbiciel Metalliki, poezji Herberta, Miłosza i Szymborskiej oraz prozy Camusa i Vargasa-Llosy.
Skąd nazwa bloga? Rano czytam, później idę do pracy; po pracy gram na gitarze albo w piłkę nożną. A czas na pisanie znajduję jedynie w nocy. Aktualnie mieszkam w Monachium.
Rafał Siemko on Blogger

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *