To be? – CormacMcCarthy, Sunset Limited

Sunset Limited to dramat pod względem formalnym – jednoaktówka realizująca zasadę trzech jedności – czasu, miejsca i akcji. Jest to również tematycznie dramat myślącego człowieka, który próbuje wyjść poza utarte schematy myślenia i nie czuje się zaspokojony gotowymi odpowiedziami, ale sam ich poszukuje. Jest to niełatwa i wymagająca poświęcenia wyprawa w najgłębsze pokłady intelektu, w poszukiwaniu prawdy. Czy może też demaskacji tego, co bierzemy za prawdę.

”Sunset Limited” to nazwa pociągu, pod który wskoczył jeden z bohaterów dramatu Cormaca McCarthy`ego, próbując popełnić samobójstwo. Ostatecznie do tego nie doszło. Przechodzący nieopodal robotnik będący świadkiem zdarzenia zaprosił niedoszłego samobójcę do swojego domu. Przy kawie zaczynają rozmawiać o wydarzeniach, które zaszły tego wieczora na stacji metra. Prowadzi to do długiej i głębokiej dyskusji teologicznej dwojga bohaterów. Czarny – robotnik, były skazaniec, wierzy głęboko w Boga i Wielki Plan boski, który obejmuje każdego człowieka.  Biały zaś jest wykładowcą akademickim, który utracił cel i sens życia. Czarny próbuje wytykać luki, niekonsekwencje w ateizmie Białego, z jednej strony próbując przekonać go, że życie samo w sobie jest wartością, a z drugiej, że – czy tego chce Biały, czy nie – nad każdym czuwa Opatrzność boża.  Jednoaktówka autora Drogi jest zapisem konfrontacji dwóch ludzi i dwóch przeciwnych światopoglądów. Jest to dialog dwóch zamkniętych (przynajmniej symbolicznie) w jednym pokoju osób, które dyskutują na temat istnienia Boga – temat, którego większość z nas woli unikać. McCarthy prowadzi dialog interlokutorów z mistrzowską gracją swojej narracji, sprawiając, że czytelnik rozkoszuje się pięknem języka, logiką wypowiedzi oraz jest subtelnie prowokowany do własnych przemyśleń.

Różnica w wykształceniu i pochodzeniu rozmówców jest wyraźna. Pozorna przepaść jest już widoczna w sferze językowej, styl ich wypowiedzi potwierdza to, czego dowiadujemy się z dialogów – Czarny jest wychowanym w getcie byłym skazańcem, posługującym się kolokwializmami oraz mówiącym z pewną niedbałością; Biały to nauczyciel akademicki, który wypowiada się gramatycznie, jego wypowiedzi są uporządkowane logicznie i semantycznie. Z początku próbuje prostymi argumentami, podszytymi arogancją, zmusić swojego interlokutora do przyznania mu racji i zakończenia sporu. Nie spodziewał się jednak, jak rzeczowym i inteligentnym człowiekiem – mimo swojej prostoty – jest Czarny. To on właśnie powoli przejmuje inicjatywę w dyskusji i kieruje rozmową z niespodziewaną błyskotliwością. Nie wiadomo, czy przemawia przez niego prostota ducha czy jest o wiele bardziej inteligentny, niż pozwala się za takiego uważać. Należy przy tym wspomnieć o wspaniałym tłumaczeniu Roberta Sudóła – w jego przekładzie język, którym posługują się bohaterowie, jest plastyczny, delikatny. Dialogi płyną melodycznie, odsłaniając wnętrze bohaterów. Język stanowi immamentną część tożsamości rozmówców, jest zwierciadłem ich świadomości.

Biały to postać, z której wylewa się smutek i samotność. Jego niewiara nie jest kontrastem wiary Czarnego, nie stanowi negatywu wiary w Boga. Czuje głęboką pustkę istnienia, spowodowaną latami badania kultury i nauki. Koniec wiary w cywilizację i człowieka stał się dla niego końcem wiary w Boga. Zastanawiająca jest konstrukcja świata przedstawionego dramatu. Obaj znajdują się w pokoju, z którego Czarny nie pozwala Białemu wyjść w obawie przed kolejną próbą popełnienia samobójstwa. Biały nie wraca do życia, gdyż nie widzi w nim sensu, ale też nie może zdecydować się na śmierć (niejasne jest, czy przy próbie zrezygnował, czy Czarny go uratował). Znajduje się w zawieszeniu –  czyżby ten pokój był symbolem czyśćca?

Lektura dramatu McCarthy`ego pozostawia po sobie niedopowiedzenia i niejednoznaczne zakończenie. Dialog, argumentacja bohaterów oraz konfrontacja dwóch przeciwnych światopoglądów nie prowadzi do ostatecznej konkluzji i oczyszczenia. Prowadzi z całą pewnością do poetyckiego finału, przepełnionego echem egzystencjonalnej filozofii i wynikającym z niej bólem istnienia. Czy gdzieś tam jest Bóg? A jeśli jest, to czy w ogóle się nami interesuje? A jeśli Boga nie ma, to czy potrafimy żyć z tą świadomością? McCarthy stawia pytania, ale nie odpowiada na nie jednoznacznie.

 

Tekst pierwotnie ukazał się w portalu NoirCafe.pl

CormacMcCarthy, Sunset Limited, przełożył Robert Sudół, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013.
Rafał Siemko
Autor jaki jest, każdy widzi. Absolwent filologii polskiej, na co dzień pracuje w branży ubezpieczeniowej. Wielbiciel Metalliki, poezji Herberta, Miłosza i Szymborskiej oraz prozy Camusa i Vargasa-Llosy.
Skąd nazwa bloga? Rano czytam, później idę do pracy; po pracy gram na gitarze albo w piłkę nożną. A czas na pisanie znajduję jedynie w nocy. Aktualnie mieszkam w Monachium.
Rafał Siemko on Blogger

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *