Ja. Szczelnie otwarty – przedstawienie Teatru XL

Była to moja pierwsza wizyta w Teatrze XL, byłem bardzo ciekawy jak wygląda teatr, który mieści się na Stadionie Narodowym. Sami twórcy stawiają sobie za cel realizowanie przedstawień, które mają zapewniać rozrywkę oraz prowadzić do refleksji. Prawdę mówiąc, bardziej interesowało mnie gdzie znajduje się scena oraz czego można się spodziewać po tak młodych aktorach.

Teatr znajduje się na poziomie -1 Stadionu, trzeba wejść wejściem dla VIPów, następnie schodami dwa piętra i w prawo hallem aż do miejsca, w którym znajduje się scena. Nie należy spodziewać się sceny teatralnej w tradycyjnym znaczeniu tego słowa, wygląda raczej jak doraźna improwizacja w warunkach, jakie się zastało; nie inaczej jest z widownią. Ale przecież nie to w teatrze jest najważniejsze. Najważniejsza jest treść spektaklu i emocje, jakie ze sobą niesie.

Ja. Szczelnie otwarty przywodzi mi na myśl w pierwszej kolejności Absolwenta – spektakl, który widziałem w Teatrze Dramatycznym. Bohaterowie obu przedstawień są mniej więcej w tym samym wieku, w takiej samej sytuacji życiowej. Trwają w pewnym zawieszeniu, nie wiedzą co ze sobą zrobić. Benjamin nie potrafił sprostać wymaganiom rodziców, ani odnaleźć swojej drogi w życiu. Jednakże próbuje. Marazm go zabijał. Marcin, bohater Szczelnie otwartego tkwi w apatii, nie widać po nim najmniejszej chęci do działania. Spoglądając na to w kontekście myśli przewodniej przedstawienia: „słowa są nieważne, liczy się działanie. Żyć to działać” (słowa te padają kilkukrotnie), potęguje wrażenie bezsilności i rezygnacji. Mężczyzna utracił kontrolę nad życiem, ale równie prawdopodobne jest to, że sam się jej wyrzekł. Jego życie dzieje się samo, jakby poza nim.

Jego dziewczyna jest wycofana, traktuje Marcina z dystansem. Nie bierze go na poważnie nawet gdy ten zarzuca sobie pętle na szyję (trudno powiedzieć, aby był to gest desperacji; raczej rezygnacji). Wyśmiewa go. Być może ma rację, gdyż jak się okazuje, Marcin jest niezdolny do jakiegokolwiek czynu. Nic nie robi cały dzień, nie pracuje. Choć obecny ciałem, to nieobecny, wyczuwa się w nim jakąś pustkę. Z dziewczyną łączy go dziwna relacja. Nie mniej osobliwa relacja łączy Marcina z jego nadopiekuńczej do granic  rozsądku matką. Nie potrafi wyrwać się spod jej nadzoru. Kobieta traktuje swojego syna jak malutkiego chłopca, którego musi wciąż chronić, dbać o niego, rozpieszczać. Psychologowie mówią, że do około 7 roku życia dziecko czuje się jednością z matką, ale tutaj mamy do czynienia z sytuacją odwrotną – matka czuje się jednością z trzydziestoletnim synem. Wymusza na nim uległość, stosując szantaż emocjonalny. Nie lepiej sytuacja wygląda z ojcem – ten również traktuje syna jak dziecko, jednakże w nieco innym wymiarze – strofuje go, poucza i cały czas wypomina zawstydzające Marcina sytuacje z przeszłości.

Jak przystało na współczesny teatr, XL wykorzystał multimedia w przedstawieniu. Sposób realizacji może jednak wzbudzać nieco zastrzeżeń. W finale spektaklu widzimy osobę, która wchodzi na scenę i bierze małą kamerkę internetową oraz latarkę. W tle, na dekoracji wyświetlany jest obraz z tej kamerki. Gdyby był widoczny jedynie ten obraz, to nie miałbym zastrzeżeń, jednakże widzowie mają w polu widzenia również tego mężczyznę, który chodzi wokół dwóch aktorów i filmuje ich, kiedy oni wypowiadają swoje kwestie. Wygląda to nieco nieprofesjonalnie. Gdyby całość była realizowana zza sceny, w taki sposób, że widzowie widzieliby jedynie obraz na dekoracjach bądź gdyby całość była nagrana wcześniej i odtwarzana to wyglądałoby o wiele lepiej.

Ja. Szczelnie otwarty jest tragikomedią. Z akcentem na tragedię. Przedstawienie jest tyleż śmieszne, co straszne, a to ze względu na karykaturalne wręcz wyostrzenie pewnych cech bohaterów (szczególnie chorobliwa nadopiekuńczość matki). Jest to śmiech wymuszony, za którym kryje się strach i przygnębienie. Co to znaczy wziąć odpowiedzialności za swoje życie? Jakie ze swojej natury są związki międzyludzkie? Z całą pewnością bardzo kruche, a nie zawsze gra się w nie według zasad fair-play. W przeciwieństwie do Absolwenta w Szczelnie otwartym nie ma happy-endu.

 

Tekst pierwotnie ukazał się w portalu TerazTeatr.pl

Reżyseria: Sylwia Kalisz

Występują: Diana Karamon, Sandra Stencel, Izabela Górska, Krzysztof Franieczek, Cezary Kaźmierski, Grzegorz Jarek
Rafał Siemko
Autor jaki jest, każdy widzi. Absolwent filologii polskiej, na co dzień pracuje w branży ubezpieczeniowej. Wielbiciel Metalliki, poezji Herberta, Miłosza i Szymborskiej oraz prozy Camusa i Vargasa-Llosy.
Skąd nazwa bloga? Rano czytam, później idę do pracy; po pracy gram na gitarze albo w piłkę nożną. A czas na pisanie znajduję jedynie w nocy. Aktualnie mieszkam w Monachium.
Rafał Siemko on Blogger

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *