Posprzątane w Teatrze Współczesnym

To już trzecia komedia współczesna, którą widziałem w Teatrze Współczesnym. Bardzo się cieszę, że któryś z warszawskich teatrów decyduje się sięgać po nieco lżejszy repertuar, który jednocześnie nie jest przepełniony wulgarnymi i żenującymi dowcipami. „Posprzątane” to bardzo lekka komedia, o nieco zbyt wyrafinowanej fabule, której prostota jest dobrze równoważona przez aktorskie kreacje.

Fabuła dramatu skupia się na trzech kobietach (przynajmniej początkowo, bo po przerwie z trio robi się kwartet). Lane jest spełnioną kobietą sukcesu, cenionym i szanowanym lekarzem w prestiżowym szpitalu. Jej ego jest rozbuchane do granic przyzwoitości, czuje się lepsza od innych, ponieważ wykonuje odpowiedzialną i ważną pracę. O małżeństwo przestała dbać już jakiś czas temu, ponieważ nie czuje żadnego niepokoju ani niepewności o męża. Zbudowała związek z Charlesem na wzajemnym szacunku. Jest zbyt zapracowana, aby samej utrzymywać porządek w domu, dlatego zatrudnia Matildę, emigrantkę z Brazylii. Jej pokojówka nienawidzi sprzątać („jeśli podłoga jest brudna, to patrzę w sufit”), dlatego udaje depresję. Jedyne, co uwielbia to opowiadać dowcipy. Według niej dobry dowcip oczyszcza duszę. Dopełnieniem tego trio jest siostra Lane, Virginia, która wręcz obsesyjnie uwielbia sprzątać i utrzymywać porządek w domu. Dlatego też zawiera pewien układ z Matilde – pod nieobecność jej chlebodawczyni będzie sprzątała i dbała o garderobę. Cała sprawa komplikuje się, kiedy w zawiłą sytuację trzech kobiet wstępuje czwarta – kochanka męża Lane.

Dla każdej z kobiet Sprzątanie w domu oznacza coś innego. Dla Lane jest przykrym obowiązkiem, którego nie chce sama wykonywać ponieważ jest na to zbyt zapracowana i zbyt ważna. Dla jej siostry sprzątanie własnego mieszkania pozwala zachować pozory porządku w życiu. Przynajmniej w tym jednym aspekcie życia może czuć, że panuje nad czymś. Jej życie nie potoczyło się tak, jakby tego chciała. Matilde natomiast nie lubi nawet myśleć o sprzątaniu, mówi, że sprawia jej to smutek. Według niej dobry dowcip jest czymś co potrafi oczyścić duszę, dlatego spędza cały czas nad wymyślaniem kolejnych i poszukiwaniu dowcipu doskonałego.

Przedstawienie jest nierówne. Część druga (po przerwie) jest zabawniejsza niż pierwsza. Humor bazuje na komizmie słownym oraz komizmie charakterów. Nie tyle słyszymy cięte riposty, co na scenie konfrontowane są różne światopoglądy. Komiczną postacią (chyba najbardziej ze wszystkich śmieszną) jest Charles, który zakochał się w swojej pacjentce i porzucił żonę. Nie tylko próbuje racjonalizować zdradę i skłonić żonę do akceptacji tej sytuacji, ale też próbuje ją przekonać, że powinna cieszyć się jego szczęściem.

Treść dramatu nie jest zbyt wyrafinowana, chwilami ociera się wręcz o telenowelatość. Jest nieco zawiłości fabularnych, w których da się odnaleźć łatwo, ale które są wydumane. Widz obserwuje nieco przerysowaną historię o miłości, przyjaźni, życiu i śmierci, konieczności uporządkowania życia, którego się nie lubi.

Słabości przedstawienia są widoczne na pierwszy rzut oka, jednakże – na szczęście – wszystkie niedociągnięcia scenariusza na szczęście są dobrze maskowane przez grę aktorską. Artyści występujący na scenie potrafią udźwignąć spektakl, tak, aby widzowie mogli uznać, że „Posprzątane” to lekka i przyjemna historia, w sam raz na (nie tylko) niedzielny wieczór.

 

Tekst pierwotnie ukazał się w portalu TerazTeatr.pl

 

Autor: Sarah Ruhl

Przekład: Małgorzata Semil

Reżyser: Bożena Suchocka

Scenografia: Jan Kozikowski

Kostiumy: Anna Englert



Obsada:

Lane: Agnieszka Pilaszewska

Virginia: Marta Lipińska

Matilde: Agnieszka Suchora

Ana: Monika Kwiatkowska

Charles: Leon Charewicz
Rafał Siemko
Autor jaki jest, każdy widzi. Absolwent filologii polskiej, na co dzień pracuje w branży ubezpieczeniowej. Wielbiciel Metalliki, poezji Herberta, Miłosza i Szymborskiej oraz prozy Camusa i Vargasa-Llosy.
Skąd nazwa bloga? Rano czytam, później idę do pracy; po pracy gram na gitarze albo w piłkę nożną. A czas na pisanie znajduję jedynie w nocy. Aktualnie mieszkam w Monachium.
Rafał Siemko on Blogger

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *