„Wujaszek Wania” w Teatrze Polskim. Czechow odczytany od nowa

Wujaszek Wania, spektakl Teatru Polskiego jest innym „Czechowem”, niż znacie z desek innych teatrów. Przedstawienie w reżyserii Iwana Wyrypajewa jest bardziej intensywne, żywe. Nie chcę powiedzieć, że dzieje się więcej ale na pewno dzieje się szybciej. Nie ma szaleńczej pogoni do finału, a raczej w imię ekonomii reżyser postanowił skondensować to, co dzieje się na scenie i pousuwać dłużyzny i niektóre pauzy, które zazwyczaj cechowały czechowowski teatr. Co najważniejsze – stało się to bez szkody dla spektaklu. A nawet przeciwnie.

O fabule Wujaszka Wani opowiem tylko pokrótce, ponieważ zapewne wszyscy czytający te słowa zapewne wiedzą, jakie wydarzenia są osią narracji. A poza tym jeśli chodzi o wydarzenia, to w dramacie raczej niewiele się wydarzy, całość rozgrywa się raczej w dialogach. Akcja rozgrywa się gdzieś na rosyjskiej prowincji, tytułowy Wania jest pracującym w majątku ziemskiego szwagrem profesora Sieriebriakowa – właściciela przybytku. Razem z nim mieszka córka profesora z pierwszego małżeństwa, Sonia. Sieriebiakow przyjeżdża do posiadłości ze swoją młodą żoną, Heleną. W kobiecie podkochuje się Iwan. Sonia z kolei kocha się w popijającym lekarzu, Astrowowie, często goszczącym w posiadłości. Do tej grupy należy dodać tez nianię oraz sąsiad Telegina, który przesiaduje u Wani ze swoją nieodłączną gitarą. Dochodzi do konfrontacji ich wszystkich; drgają bolące serca, przemawiają skrywane do tej pory emocje.

Scenografia jest wręcz hipnotyzująca. Jest przykładem tego, jak dobrze użyte światło potrafi zdziałać cuda i stworzyć żywy, niemal namacalny świat. W centrum sceny znajduje się izba wychodząca na podwórze w wiejskiej posiadłości Wojnickich. Cała akcja będzie rozgrywała się raczej na zewnątrz, jedynie kilka epizodów będzie miało miejsce w pomieszczeniu. Posiadłość musi być piękna, okolice spokojne i zaciszne. Izbę okalają drzewa. Wysokie drzewa iglaste, które wspaniale komponują się z izbą i wprowadzają tę wiejską atmosferę. Dodatkowo cała scena jest spowita mgłą, co sprawia wrażenie, że akcja dzieje się gdzieś w środku lasu. Niesamowite jest również to, że dzięki grze świateł te drzewa wydają się falować, jakby w teatrze rzeczywiście wiał wiatr. Gdyby to nie był Czechow można byłoby się spodziewać sielanki.

Każdy akt jest zapowiadany nagranym tekstem z offu (wydaje mi się,  że czyta go Andrzej Seweryn), a jako przerywnik przygrywa muzyka grana na gitarze; przesterowanej gitarze należałoby wspomnieć, co miałoby dodatkowo uwspółcześniać przedstawienie. Jedyne, co można było poprawić to ściszyć trochę muzykę w tle na początku przedstawienia, ponieważ zagłuszała dialogi. I nie do końca jestem przekonany do pozostawienia podwieszonego nad sceną neonowego tytułu sztuki – przecież dobrze wiem, na jaki spektakl przyszedłem, a i próżno szukać zastosowania tego chwytu dla całości przedstawienia.

Sam spektakl Wyrypajewa jest jak sądzę o wiele bardziej stonowany emocjonalnie, aniżeli „tradycyjne” teatralne realizacje Czechowa. Aktorzy w swoich partiach unikają egzaltacji oraz nadmiernej ckliwości. Przedstawienie jest raczej opowiadane. Słowa same w sobie mają działać, najważniejsze ma miejsce w dialogach. Akcja toczy się wartko, bez przystanków (poza pauzami między poszczególnymi aktami), cały czas coś się dzieje, cały czas ktoś mierzy się z samym sobą i innymi bohaterami przedstawienia, jakim jest ludzkie życie. A przy tym w zgodzie z – o czym chyba dzisiaj mało kto pamięta – intencją autora mówiącą, że jego utwory mają być grane w konwencji raczej komedii niż tragedii. I to właśnie dzieje się na scenie. Choć niektóre dialogi czy też monologi są o bardzo gorzkim wydźwięku, to sposób ich mówienia oraz gestów i aury, jakie im towarzyszą, sprawiają, że tragizm życia jawi się jako tragizm podszyty bardzo ironią albo nawet groteską.

Najbardziej chyba jaskrawym przykładem powyższego będzie chyba ten moment, kiedy pod koniec przedstawienia (przepraszam, że co nieco zdradzam, ale wydaje mi się, że nie jest to zbyt wiele, a i tak większość z czytelników zapewne doskonale zna fabułę utworu) Sonia mówi do Iwana, aby ten się nie zabijał, ponieważ nie warto; że lepiej będzie, jeśli będzie żył i cierpiał tak jak ona, to w tych słowach tkwi tak wielki żal oraz – nieco głębiej – komizm, zdystansowane spojrzenie na życie jako absurd, że wydaje się, iż na scenie właśnie odbywa się jakiegoś rodzaju satyra na egzystencjalizm. Ten moment stanowi dziwaczne katharsis, ponieważ meandry losu, które potraktowalibyśmy jako godne telenoweli (ten kocha tamtą, tamta koga innego, inny kocha tę pierwszą, a ta pierwsza…) i wyśmiania, tutaj po części stają się przedmiotem kpin, a po części świadectwem tego, jak komiczne w swoim tragizmie potrafią być ludzkie losy. Całe przedstawienie Teatru Polskiego przepełnione jest duchem groteski. Być może właśnie w ten sposób można (można? należy?) czytać dzisiaj Czechowa. Trochę się smucić, trochę śmiać, trochę dłużej zamyślić. Nad sobą i innymi. Choć prawdą jest, że groteski najwięcej jest wtedy kiedy autor skupia się na inteligencji. Inteligencji, która jest – należy to powiedzieć – zgnuśniała, leniwa i oderwana od rzeczywistości.

Spektakl Wyrypajewa jest zatem realizacją Czechowa niestandardową, odchodzącą od pewnych schematów, które w ciągu lat narosły wokół teatralnej interpretacji dramatów rosyjskiego pisarza. Dzięki kilku zabiegom uwspółcześniającym dramat (scenografia, muzyka, neon) podkreślona jest uniwersalność utworu. Wujaszka Wanię w warszawskim Teatrze Polskim polecam wszystkim, bo naprawdę warto.

 

tekst pierwotnie ukazał się w portalu Teraz Teatr

Rafał Siemko
Autor jaki jest, każdy widzi. Absolwent filologii polskiej, na co dzień pracuje w branży ubezpieczeniowej. Wielbiciel Metalliki, poezji Herberta, Miłosza i Szymborskiej oraz prozy Camusa i Vargasa-Llosy.
Skąd nazwa bloga? Rano czytam, później idę do pracy; po pracy gram na gitarze albo w piłkę nożną. A czas na pisanie znajduję jedynie w nocy. Aktualnie mieszkam w Monachium.
Rafał Siemko on Blogger

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *