Woln-ość 90. Teatr 13

Spektakl Teatru 13 pozytywnie zaskakuje. Jest to opowieść o czasach transformacji ustrojowej, opowiedziana w tonie bardzo lekkim, z humorem i szczyptą sentymentu. Przedstawienie jest adresowane raczej do pokolenia, które na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych wchodziło w dorosłość, ale też starsi i młodsi spędzą przyjemnie czas.

W pierwszej kolejności rzuca się w oczy scenografia. Stare, plastikowe skrzynki na butelki tworzą pozorną ścianę, z kilkoma otworami, które imituję wejścia. Skrzynki te skojarzyły mi się od razu z oranżadą, którą jako dziecko kupowałem w osiedlowych sklepikach. Oranżada ta była produkowana w lokalnej rozlewni napojów i miała tę dziwną przypadłość, że pod wpływem temperatury zamieniała się w galaretkę. Wydaje mi się, że zostały w niej użyte jakieś konserwanty, które miały taki właśnie efekt uboczny. W pozornych drzwiach, o których wspominałem wisiały pstrokate serpentyny, które przywodzą na myśl szkolne dyskoteki z początku lat `90, które trąciły przaśnością i tandetą, ale za to świecącą tandetą, przy której wszyscy się dobrze bawili. Za tło muzyczne służą utwory disco-polo oraz zachodnie disco.

Spektakl w dużej mierze opiera się na sentymentach widzów. Nietrudno zauważyć, że przeszłość jest w nim ważniejsza niż teraźniejszość. Narracja jest silnie osadzona w rzeczywistościach rodzącej się dopiero III Rzeczypospolitej, kiedy zmienia się ustrój, wielkim przemianom ulega społeczeństwo. Wiele ludzi nie mogło się odnaleźć w nowych realiach, wiele musiało zacząć imać się różnych zajęć, które jeszcze rok wcześniej nawet nie były im znane. Wychodziło im to z różnym skutkiem (jest choćby historia cenzora, który po utracie stanowiska w skutek likwidacji instytucji cenzury, próbował pracy w różnych zawodach, nawet w budownictwie, aby ostatecznie skończyć – z sukcesami – jako copywriter i spindoktor partii politycznych). Ale była też spora część społeczeństwa, która nową rzeczywistość przywitała jako nową szansę. Ale oczywiście, nie każdy wyszedł na tym dobrze.

Woln-ość 90 jest kolażem kilku(nastu) historii ludzi, którzy w obliczu nowej rzeczywistości musieli podołać nowym wyzwaniom. W przedstawieniu opowiada kilka osób, jest kilka historii, które potoczyły się zupełnie inaczej. Na scenie zostały przywołane zarówno postaci powszechnie znane w tamtych latach (np. Ewa Wachowicz, Kaszpirowski), jak i osoby prywatne – na przykład ksiądz, który zdecydował się na coming-out, czy też aktor teatralny. Mimo takiej formy narracji udaje się uniknąć chaosu. Każda historia to mała scenka obyczajowa, która płynnie i harmonijnie przechodzi w następną. Co prawda brak jest wyraźnie zaznaczonej cezury między kolejnymi historiami, ale doskonale można wyodrębnić poszczególne całostki tematyczne i sytuacyjne. Co istotne dla percepcji przedstawienia jako całości – narracja jest prowadzona w tonie sentymentalnym, gęsto, ale jest też okraszona humorem, dzięki czemu spektakl nie nuży, ale przez całą godzinę bawi.

 

Tekst pierwotnie ukazał się w portalu TerazTeatr.pl

Rafał Siemko
Autor jaki jest, każdy widzi. Absolwent filologii polskiej, na co dzień pracuje w branży ubezpieczeniowej. Wielbiciel Metalliki, poezji Herberta, Miłosza i Szymborskiej oraz prozy Camusa i Vargasa-Llosy.
Skąd nazwa bloga? Rano czytam, później idę do pracy; po pracy gram na gitarze albo w piłkę nożną. A czas na pisanie znajduję jedynie w nocy. Aktualnie mieszkam w Monachium.
Rafał Siemko on Blogger

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *