Pieśń o szczęściu i śmierci – Baczyński

Do filmów reklamowanych jako poetyckie podchodzę bardzo ostrożnie i z rezerwą, ponieważ zazwyczaj są one albo pompatyczne, albo na siłę wyrafinowane, albo przeintelektualizowane. A najczęściej są po prostu nudne. Do najnowszego filmu Kordiana Piwowarskiego podchodziłem z ostrożnością, kiedy okazało się, że nie będzie to jedynie film biograficzny, ale też właśnie – poetycki. Reżyser postawił przed sobą niezwykle ambitne zadanie nie tylko przedstawienia najważniejszych faktów z życia poety, lecz także pomocy widzom w odnalezieniu klucza do poezji Baczyńskiego.

Film zaczyna się od partii recytatorskich, w których młodzi ludzie interpretują wiersze poety. I ten zabieg twórczy  towarzyszy widzom przez cały film – wersy niezwykle śpiewnej i sensualnej poezji będą płynęły z głośników lekko i melodyjnie. W połączeniu z pięknymi i ciepłymi ujęciami tworzy to niezwykłą synestezję dźwięku, słowa i obrazu.

Baczyński mnie zachwycił. Już dawno żaden film nie wywołał u mnie takiego poruszenia i lawiny emocji jak ten. Wszystko w nim jest niemal doskonałe, trudno się nie wzruszyć tragizmem losów młodego, niezwykle wrażliwego człowieka, którego los wrzucił w sam środek barbarzyńskiego konfliktu. Nie można się nie wzruszyć wielkim uczuciem, które połączyło Krzysia i Basię mimo hekatomby, która spowiła cały kraj. Trudno nie być pełnym podziwu dla człowieka, który choć „nie miał w sobie absolutnie nic z żołnierza”, nie przyjął rozkazu zwierzchników z batalionu „Zośka”, aby wycofać się z pierwszej linii konfliktu i pełnić funkcję „oficera kulturalnego”.

Ale to nie wszystko. Bo o sile filmu stanowią nie tylko historia i tragiczne losy młodego człowieka, który bardzo kochał życie i zginął. Całości dopełniają niezwykle barwny krajobraz Tatr, gra światłem oraz szarość i przebijające się gdzieniegdzie promienie światła w zrujnowanym przez wojnę mieście. Doskonale współgra ze stroną wizualną filmu jego ścieżka dźwiękowa. Muzyka towarzysząca wydarzeniom na ekranie jest nastrojowa, stonowana, a kiedy trzeba, przyspiesza i uderza w mocniejsze tony, przez co wzbudza niepokój i gniew. I słyszymy też wiersze recytowane przez młodych ludzi. Wiersze piękne, oddające całą gamę emocji, jakie czuł poeta, kiedy pisał. Wszystko to współgra idealnie, dzięki czemu powstało wielowymiarowe dzieło, prawdziwy film poetycki. Piwowarski wykazał się naprawdę niezwykłym wyczuciem formy – oddał hołd zarówno poecie, jak i jego poezji, ale uniknął tworzenia pomników.

Mateusz Kościukiewicz grający główną rolę wykreował bohatera nieco zagubionego i wewnętrznie rozdartego, trochę zbuntowanego. Potrafił wczuć się w postać trudną do odwzorowania i rozszyfrowania i poradził sobie z tym bardzo dobrze. Ciekawe jest to, że w całym filmie prawie wcale nie mówi. Nie mniejszym kunsztem wykazała się Katarzyna Zawadzka, która wcieliła się w rolę żony poety – Barbary.

Jedyne, co mnie zastanawia, to, czy ta forma, która jest niewątpliwą siłą obrazu, nie będzie jego największą przeszkodą w sukcesie. Widać, że w zamyśle Baczyński miał być filmem niszowym, dla konkretnego kręgu widzów, którzy będą potrafili na chwilę przystanąć i się wyciszyć. Przede wszystkim słuchać. A jeśli o słuchanie chodzi, to muszę poświęcić nieco miejsca muzyce, która była niewypowiedzianie piękna i stanowiła integralną część tego przedsięwzięcia. Napiszę tylko tyle – pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem po wyjściu z seansu, było skierowanie się do empiku po płytę ze ścieżką dźwiękową filmu. Szczególne wrażenie zrobiła na mnie piosenka, która zaczynała i kończyła film, tj. Pieśń o szczęściu w wykonaniu Czesława Mozila i Meli Koteluk do słów wiersza Baczyńskiego.

Być może tego nie widać, ale naprawdę starałem się powściągnąć mój zachwyt, aby z recenzji nie wyszedł zwykły pean na cześć filmu, jednak dzieło Piwowarskiego pozostawiło mnie bezsilnym wobec jego siły oddziaływania. Jest to pozycja obowiązkowa dla wszystkich. Bez wyjątku.

 

Tekst pierwotnie ukazał się w portalu NoirCafe.pl

Baczyński

scenariusz i reżyseria:                Kordian Piwowarski

Mateusz Kościukiewicz                  Krzysztof Kamil Baczyński

Katarzyna Zawadzka                     Barbara Drapczyńska

Ewa Telega                             Stefania Baczyńska

Marta Klubowicz                        Matka Barbary
Rafał Siemko
Autor jaki jest, każdy widzi. Absolwent filologii polskiej, na co dzień pracuje w branży ubezpieczeniowej. Wielbiciel Metalliki, poezji Herberta, Miłosza i Szymborskiej oraz prozy Camusa i Vargasa-Llosy.
Skąd nazwa bloga? Rano czytam, później idę do pracy; po pracy gram na gitarze albo w piłkę nożną. A czas na pisanie znajduję jedynie w nocy. Aktualnie mieszkam w Monachium.
Rafał Siemko on Blogger

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *