„Życie choć piękne, tak kruche jest…” – Jerzy Ficowski, Pantareja

Tytuł tomiku skojarzył mi się z grecką sentencją przypisywaną Heraklitowi: „Wszystko płynie” (pantha rhei). W trakcie lektury okazało się, że skojarzenie nie jest aż tak bardzo trafne, ponieważ tytułowa Pantreja jest… motylem. Przynajmniej tak sugeruje wiersz pod takim tytułem. Motyl może przywoływać skojarzenia takie jak kruche piękno. I coś w tym jest, ponieważ Ficowski pisze właśnie o takim kruchym – bo niewidocznym i słabym z natury – pięknem i dobrem.

Choć czytając dalej wiersz Pantareja, możemy znaleźć nawiązanie do sentencji Heraklita. Motyl leci „po swoją zgubę” bądź „na swoją zgubę”  i jest w „połowie drogi/ tyle już lat i lat/ i lat/ i ciągle lot i lot/ i lot”. Motyl leci, cały czas. Wszystko płynie, zmienia się stale, staje się, ale nie stało się. Ważna jest też ta „połowa drogi”, w której Pantareja wciąż się znajduje. Jest to jasne nawiązanie do paradoksu  Zenona z Elei, który matematycznie dowiódł nieskończoność. To dodatkowo wzmacnia poczucie, że Pantareja to słowo utworzone w nawiązaniu do greckiej sentencji. W tym samym wierszu znajdziemy też nawiązanie do anegdoty o efekcie motyla – motyl leci z archipelagu Guam, osoba mówiąca w wierszu ma w swojej szufladzie skrzydło tego motyla (jedno z czterech). Jest to ciekawe połączenie pojęć związanych z nieskończonością i determinizmem.

Jak widać, co wyróżnia poezję Ficowskiego to jej intertekstualność. A także stała wędrówka. Pantareja to zapis z wędrówki, stawania się, życia. Ale też przemijania i śmierci. Śmierć natomiast nie jest końcem – życie i świat toczą się w cyklu. Ludzie wciąż umierają i wciąż rodzą się nowi; ”wiekuista wymiana/ niezastąpionych/ na niezastąpionych”. Pomiędzy życiem (wędrowaniem) i śmiercią jest sen – swego rodzaju stan przejściowy (rozumiany jak u Szekspira – śmierć, z której można wrócić). A gdzieś tam jest ukryty Bóg. W zasadzie nie jestem do końca pewny, czy Bóg jest, czy Bogiem jest natura. Trudno powiedzieć. Ficowski jest wrażliwy na kruchość i niedoskonałość („polskie szkło/ pełne po brzegi/ brzęku| kiedy trzaśnie/ o ścianę/ sypie się z niego i sypie/ kurant szklany”). Natura jest niedoskonała, a zatem – przynajmniej z punktu widzenia chrześcijańskiej egzegezy – raczej nie może  być Bogiem. Co najwyżej może być sakralizowana, ale też nie można nie zauważyć tendencji autora do panteistycznego spojrzenia na świat i życie.

 

Tekst pierwotnie ukazał się w portalu Literatki.com

Jerzy Ficowski, Pantareja, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2016.
Rafał Siemko
Autor jaki jest, każdy widzi. Absolwent filologii polskiej, na co dzień pracuje w branży ubezpieczeniowej. Wielbiciel Metalliki, poezji Herberta, Miłosza i Szymborskiej oraz prozy Camusa i Vargasa-Llosy.
Skąd nazwa bloga? Rano czytam, później idę do pracy; po pracy gram na gitarze albo w piłkę nożną. A czas na pisanie znajduję jedynie w nocy. Aktualnie mieszkam w Monachium.
Rafał Siemko on Blogger

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *